Najmniejsze drony świata wkraczają do Afganistanu
Waży zaledwie 16 gramów i ma 10 cm długości, wygląda jak helikopter-zabawka, ale z zabawką niewiele ma wspólnego. Tak wygląda miniaturowy dron zwiadowczy o nazwie „Black Hornet”, którzy Brytyjczycy wykorzystują w Afganistanie – informuje gov.uk oraz BBC News.
Dotychczas były wykorzystywane znacznie większe drony, czyli bezzałogowe aparaty latające, zdalnie sterowane lub wykonujący loty automatyczne. Jednym z nich jest amerykański Predator. Takie drony są w stanie oblecieć połowę świata bez tankowanie albo miesiącami krążyć w kosmosie.
W misjach wojennych coraz częściej stosowane będą zminiaturyzowane wersje dronów, takie jak minihelikopter PD-100 „Black Hornet” wytwarzany przez norweska firmę Prox Dynamics AS. Zapewnia ona, że jest to najmniejszy aparat latający, jaki do tej pory wyprodukowano. Ma jedynie 2,5 cm szerokości.
Strona internetowa rządu brytyjskiego gov.uk. informuje, że Brytyjczycy zakupili 160 tych minidronów za 23 mln euro. Za jeden trzeba zapłacić 144 tys. euro.
„Black Hornet” będzie wykorzystywany głównie przez żołnierzy jako aparat zwiadowczy. Wyposażony jest w minikamerę i potrafi śledzić teren w promieniu 1000 metrów, a zarejestrowane obrazy przekazuje do minimonitora. W ten sposób może pokazać, co jest za wzgórzem lub budynkiem, ale jest w stanie spenetrować również różne zakamarki i szczególnie niebezpieczne miejsca.
„Mail on Sunday” pisze, że minidron rozwija prędkość do 36 km/h i porusza się niemal bezszelestnie, dlatego może zbliżyć się do przeciwnika na kilka metrów. Kamera jest w stanie dokładnie zarejestrować jego twarz i przesłać na monitor, by się upewnić, czy gdzieś nie ukrywa się poszukiwana osoba.
Aparat jest zbyt mały, by można byłoby wyposażyć go we własną broń (przynajmniej na razie). Może jednak przekazywać informacje o celach, które mają być zaatakowane z ziemi (przez artylerię) lub powietrza (przez samoloty lub inne drony).
Nie są jeszcze dostępne pierwsze obrazy zarejestrowane w Afganistanie przez „Black Hornet”. Firma Prox Dynamics AS przekazała jedynie dostępną na You Tube migawkę reklamową prezentująca minihelikopter w zamkniętym pomieszczeniu. Nie wiadomo zatem, jak aparat radzi sobie z wiatrem i pustynnym piaskiem.
Ole Aguirre, rzecznik prasowy Prox Dynamics AS, zapewnił w rozmowie z „Spiegel Online”, że minidron jest w stanie się przemieszczać nawet wtedy, gdy prędkość wiatru nie przekracza 38 km/h. Nie ma jednak pewności, czy tak jest faktycznie, szczególnie w warunkach bojowych. „Spiegel Online” twierdzi, że niemiecki dron „Mikado”, jeden z mniejszych, o długości jednego metra i wadze 1,5 kg, nie jest w stanie się poruszać, gdy prędkość wiatru dochodzi do 25 km/h.
Brytyjczycy są jednak przekonani, że dokonali dobrego zakupu. Philip Dunne, minister infrastruktury obronnej, wsparcia i technologii, twierdzi, że „Black Hornet” zwiększy szanse przeżycia żołnierzy w trudnym terenie. Jest na tyle mały i lekki, a na dodatek łatwy w użyciu, że bez trudu można go zabrać na zwiad. Jego zdaniem w przyszłości minidrony będą należały do najważniejszego wyposażeni armii. (PAP)
zbw/ agt/
Foto: geek.com
Komentarze