Kreml: nie ufamy wnioskom śledztwa bez udziału Rosji w sprawie malezyjskiego samolotu
Pieskow podkreślił, że Rosja nie była stroną śledztwa prowadzonego w Holandii i międzynarodowej grupy śledczej, która ogłosiła w czwartek swoje ustalenia. "Bez możliwości bycia pełnoprawnym uczestnikiem Rosja nie wie, w jakim stopniu można ufać rezultatom tej pracy" - powiedział.
Pytany, czy ów brak zaufania oznacza, że Rosja odrzuca oskarżenia pod jej adresem, przedstawiciel Kremla odparł, że "bez wątpienia" Rosja je odrzuca.
Międzynarodowa ekipa śledcza podała, że jeszcze w październiku 2014 roku zwróciła się do rosyjskich organów śledczych o dane, które mogłyby pomóc w ustaleniu prawdy, jednak Rosja - zdaniem śledczych - nie ujawniła informacji o tym, że 53. Rakietowa Brygada Przeciwlotnicza z Kurska działała na terytorium Ukrainy. Rzecznik Kremla skomentował te doniesienia uwagą, że istnieje "absolutny wzajemny brak zaufania" oraz że nie dysponuje informacjami technicznymi na ten temat.
Prezydent Władimir Putin powiedział w czwartek wieczorem, że aby Rosja uznała przedstawione przez śledczych ustalenia, powinna brać pełnowartościowy udział w dochodzeniu.
Według międzynarodowej ekipy śledczej szczegółowa analiza materiałów wideo wykazała, że pocisk rakietowy Buk, który zestrzelił samolot linii Malaysia Airlines nad wschodnią Ukrainą, pochodził z rosyjskiej jednostki - 53. Rakietowej Brygady Przeciwlotniczej stacjonującej w Kursku. Śledczy uznali także, że wszystkie pojazdy w konwoju wiozącym ten pocisk rakietowy należały do rosyjskich sił zbrojnych. Ministerstwo obrony Rosji zaprzeczyło tym ustaleniom.
Boeing 777-200ER linii Malaysia Airlines, lecący 17 lipca 2014 roku z Amsterdamu do Kuala Lumpur, został zestrzelony nad wschodnią Ukrainą; pocisk odpalono z terenów opanowanych przez prorosyjskich separatystów. Zginęło 298 osób, wszyscy pasażerowie i cała załoga; większość ofiar to obywatele Holandii.
Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)
awl/ akl/ ap/
Komentarze