Klich: obecność F-16 i Herculesów szansą na regularne treningi
Minister mówił, że umowa dotycząca stacjonowania w Polsce żołnierzy amerykańskich zostanie podpisana „niebawem”. Nie sprecyzował daty.
Pytany o miejsce stacjonowania samolotów, Klich powiedział: „Amerykańskie Herculesy i amerykańskie F-16 będą latać. Nie będą stały w bazach, w związku z tym każdorazowo przed każdym ćwiczeniem te sprawy będą ustalane”.
F-16 i Herculesy mają się pojawić w Polsce po roku 2013 - rotacyjnie - wraz z załogami i obsługą naziemną.
”Daje to szansę na regularne treningi polskich i amerykańskich pilotów” - mówił Klich. Dodał, że polscy piloci latający na F–16 są obecnie szkoleni w USA, a ćwiczą nieregularnie w Belgii, Francji, Hiszpanii i innych krajach NATO. „Tego typu regularne ćwiczenia wspólnie z amerykańskimi kolegami to podtrzymywanie tych zdolności, które piloci nabywają w USA” – podkreślił szef MON.
Minister dodał, że obecność Amerykanów w Polsce staje się tradycją. Przypomniał, że żołnierze USA odwiedzają nasz kraj wraz z bateriami Patriot. „Nikogo już dzisiaj nie dziwi fakt, że amerykańscy żołnierze na ziemi polskiej stają się regularnymi gośćmi” – zauważył Klich.
Obecnie trwają rozmowy dotyczące stacjonowania w Polsce niewielkiego pododdziału naziemnego, tzw. air detachment, który ma obsługiwać amerykańskie samoloty i załogi przylatujące okresowo na ćwiczenia do Polski. Według zapowiedzi MON i MSZ będą to eskadra F-16 i kilka transportowych C-130 Hercules. Miejsce stacjonowania tego pododdziału nie zostało oficjalnie podane do wiadomości; według nieoficjalnych informacji prawdopodobnie będzie to baza w Łasku. Według także nieoficjalnych zapowiedzi air detachment będzie liczyć ok. 20 osób.
W poniedziałek po południu zbiera się Rada Bezpieczeństwa Narodowego, która ma dyskutować o unijnej polityce bezpieczeństwa i priorytetach polskiego przewodnictwa w Radzie UE.
„Unia Europejska jest silnym gospodarczo klubem, ale jeżeli się chce być silnym na arenie międzynarodowej trzeba mieć też odpowiednie zdolności obronne. Traktat Lizboński takie szanse daje. Chodzi o wykorzystanie wszystkich narzędzi, które zostały w nim zapisane, a nie są do tej pory odpowiednio wykorzystane” – powiedział dziennikarzom Bogdan Klich.
Szef MON zapowiedział, że w trakcie polskiej prezydencji będziemy zabiegać m.in. o lepsze wykorzystanie tzw. grup bojowych. „Grupy bojowe to narzędzia wojskowe UE do rozwiązywania konfliktów. Ale są one w tej chwili bardziej na papierze aniżeli w rzeczywistości. Ten papier w dodatku jest bardzo kosztowny” – dodał Klich.
W 2013 r. swój dyżur ma mieć tzw. weimarska grupa bojowa, do której należą Polska, Niemcy i Francja, a kolejna grupa - wyszehradzka powołana przez Polskę, Słowację, Czechy i Węgry będzie gotowa w 2016 r.
„Zależy nam na tym, żeby nasze pieniądze były właściwie inwestowane i jeżeli łożymy w zdolności, które nazywamy grupami bojowymi, powinny one mieć szansę na wykorzystanie w działaniach antykryzysowych UE” - podkreślił minister obrony narodowej.
Według Klicha najważniejszymi zadaniami w czasie naszej prezydencji będą: rozwój współpracy z sąsiadami, zwłaszcza Partnerstwo Wschodnie, lepsza koordynacja współpracy cywilno–wojskowej w UE oraz poprawa współpracy między UE a NATO.
„Siedziby obu organizacji mieszczą się w Brukseli, ale dialog między nimi w naszej ocenie jest niewystarczający. Będziemy zatem wspierać zarówno sekretarza Rasmussena (sekretarza generalnego NATO – PAP), jak i lady Ashton (szefową dyplomacji UE – PAP) w dialogu politycznym, bo od dialogu politycznego zależy, czy UE i NATO w praktyce będą współpracować lepiej” – powiedział Klich.(PAP)
wos/ brw/ bno/ ura/
Komentarze