Przejdź do treści
Źródło artykułu

USA jednak nie nałożą 300 proc. ceł na Bombardiera

USA nie mają podstaw do nałożenia na samoloty kanadyjskiego Bombardiera trzystuprocentowych ceł - taka jest decyzja amerykańskiej Komisji Handlu Międzynarodowego. Bombardier ogłosił w związku z tym "zwycięstwo innowacji, konkurencyjności i rządów prawa".

Kiedy w piątek w Montrealu kolejny dzień trwały negocjacje w sprawie dalszych losów porozumienia o wolnym handlu NAFTA, Bombardier, mający swoją siedzibę również w Montrealu, blisko miejsca, gdzie trwają negocjacje, z zadowoleniem przyjął amerykańską decyzję, która kończy spór o karne cła nałożone na samoloty wąskokadłubowe produkowane przez kanadyjską spółkę.

Komisja Handlu Międzynarodowego (International Trade Commission – ITC) uznała w piątek, że "liczące 100 do 150 miejsc samoloty cywilne z Kanady nie przynoszą szkody przemysłowi amerykańskiemu". Treść analizy ITC będzie podana do publicznej wiadomości za dwa tygodnie.

O prawie 300 proc. ceł zawnioskował w maju ub.r. Boeing, argumentując, że Bombardier otrzymał rządowe subsydia, dzięki którym zaniża ceny. Amerykańskie ministerstwo handlu ogłosiło takie cła na przełomie września i października ub.r.

Bombardier miał zacząć dostarczać swoje samoloty wąskokadłubowe C Series zamówione przez linie Delta w kwietniu br. Zamówienie na 75 samolotów typu CS100, z opcją na jego powiększenie o kolejnych 50 sztuk Delta złożyła w kwietniu 2016 r. Boeing sam nie produkuje samolotów porównywalnych z kanadyjskimi C Series i nawet nie próbował uczestniczyć w przetargu ogłoszonym przez Deltę.

W grudniu ub.r. amerykański departament handlu potwierdził, że uważa karne cła dla Bombardiera za uzasadnione. Jeszcze przed piątkową decyzją ITC kanadyjskie media przekazywały informację, że Ottawa uważa przegraną Bombardiera w sporze z Boeingiem za niewykluczoną.

Bombardier starał się od wielu miesięcy znaleźć rozwiązania przeciwdziałające decyzjom amerykańskiej administracji. Opracowanie samolotów C Series kosztowało Bombardiera 6 mld USD. W październiku ub.r. Bombardier podpisał porozumienie z europejskim Airbusem w sprawie współpracy w projekcie C Series. W komunikacie Bombardier i Airbus zwracały uwagę, że segment samolotów wąskokadłubowych jest obecnie głównym czynnikiem wzrostu rynku lotniczego (70 proc. przewidywanych zamówień na samoloty).

Samoloty C Series Bombardiera, liczące od 100 do 150 miejsc, uzupełniają ofertę Airbusa, a obie firmy spodziewają się, że udział Airbusa w projekcie pozwoli na oszczędności w produkcji. Airbus będzie pomagał w pozyskiwaniu zamówień, sprzedaży i obsłudze posprzedażowej samolotów Bombardiera. Siedziba główna C Series Aircraft Limited Partnership (CSALP) pozostaje w Quebec, także główne zakłady produkcyjne, ponadto Airbus zbuduje swoją linię montażową w Kanadzie i dodatkowo będzie produkował samoloty C Series w swoich zakładach w Mobile (Alabama). W miniony piątek Bombardier i Airbus prowadziły dalszą część rozmów w sprawie integracji projektu C Series.

W grudniu ub.r. rząd Kanady poinformował, że zrezygnował z planowanego od roku kupna nowych samolotów myśliwskich od Boeinga, zamiast tego kupi używane F18 od Australii i ogłosi przetarg na nowe samoloty dla wojska. Żadna firma nie zostanie wykluczona z przetargu, jednak w kryteriach zostanie uwzględniony "ogólny wpływ na kanadyjskie interesy ekonomiczne", co może oznaczać nie tylko konieczność uwzględnienia obszernego offsetu w ofercie, ale również zobowiązanie do szerszego wykazania, że na kontaktach biznesowych z daną firmą korzystać będzie kanadyjska gospodarka.

Boeing nie krył, że chce uniemożliwić kanadyjskiej firmie prace nad większymi samolotami. Komentatorzy zwracali uwagę, że Boeingowi już raz nagle wyrosła konkurencja – właśnie Airbus. W przypadku, gdyby to Bombardier przegrał w analizach ITC, spółkę mogła czekać długa droga przez sądy, w tym – do Światowej Organizacji Handlu. Obecnie z instytucji odwoławczych może skorzystać... Boeing.

Jak komentował dziennik "The Globe and Mail", piątkowe postanowienie ITC to uderzenie w "protekcjonistyczną agendę" administracji Trumpa.

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony