Kądziołka: nie mogliśmy bezpodstawnie cofnąć koncesji OLT Express
Kądziołka pracował w ULC od 1997 r. i był m.in. jego wiceprezesem; W lutym 2012 r. zostały mu powierzone obowiązki prezesa Urzędu i pełnił je do połowy października 2012 r.
W trakcie środowego przesłuchania Witold Zembaczyński z Nowoczesnej przypomniał, że 15 czerwca 2012 r. w ULC odbyło się wewnętrzne spotkanie ws. zawieszenia koncesji OLT Express i OLT Regional. Jak tłumaczył, powodem miało być nieprzesłanie przez OLT dokumentacji finansowej, mimo licznych monitów ze strony Urzędu. "Dlaczego nie zawieszono wtedy koncesji? Dlaczego dopiero afera medialna spowodowała zawieszenie koncesji - 27 lipca 2012?" - pytał poseł Nowoczesnej.
"Konsultowałem to z moim departamentem prawnym, który powiedział mi: panie prezesie, jeżeli bez żadnej podstawy, bez żadnego dokumentu zawiesi pan koncesję, to prawnicy tej firmy pana zniszczą w sądach" - odpowiedział mu Kądziołka. "Pan się obawiał tego" - dopytywał Zembaczyński. "Tak" - odparł Kądziołka.
Świadek tłumaczył, że cofnięcie licencji przewoźnikowi odbywa się w trybie administracyjnym i muszą być ku temu podstawy, dokumenty. "Dopiero pismo z Petrolotu o zaleganiu było wystarczającą podstawą do zawieszenia koncesji" - wskazał. Chodzi o pismo, które wpłynęło do ULC pod koniec lipca 2012 r. Stwierdzono w nim, że firma OLT Express Poland poinformowała Petrolot, by nie tankować jej samolotów, gdyż mogą być problemy z płaceniem za tankowanie.
"Gdyby do mnie na biurko wpłynęła decyzja o zawieszeniu, podpisałbym ją, ale taka decyzja nie wpłynęła" - podkreślił, tłumacząc zwłokę.
W połowie 2011 r. Amber Gold przejęła większościowe udziały w liniach lotniczych Jet Air, a pod koniec 2011 r. w liniach Yes Airways. Powstała wtedy marka OLT Express, pod którą działały linie OLT Express Regional (z siedzibą w Gdańsku, wykonujące rejsowe połączenia krajowe) oraz OLT Express Poland (z siedzibą w Warszawie, które wykonywały czarterowe przewozy międzynarodowe). Linie OLT Express rozpoczęły działalność 1 kwietnia 2012 r.
Zembaczyński pytał Kądziołkę, czy prawdą jest teza, że Amber Gold zainwestowało w OLT, by osłabić narodowego przewoźnika, czyli LOT i umożliwić jego ewentualne przejęcie. "Nie mam zdania na ten temat" - odparł świadek.
"W tym czasie OLT, nam wszystkim z branży, wydawało się projektem, który był bardzo podobny do powstania Wizz Air i Ryanair. Wszyscy widzieliśmy w tym projekcie szansę na polskiego taniego przewoźnika" - stwierdził świadek.
Zembaczyński dopytywał, czy pojawienie się nowego przewoźnika nie miało wpływu na kondycję LOT-u. Kądziołka tłumaczył, że kłopoty LOT-u nie były spowodowane pojawieniem się OLT, ale podpisaniem niekorzystnych opcji paliwowych. "LOT podpisał umowę na opcję paliwową i pomylił się, przepłacał za paliwo. Im więcej latał, tym więcej miał straty. To był podstawowy kłopot LOT-u" - wskazał Kądziołka.
"Według mojej wiedzy LOT na pewno na tym skorzystał (pojawieniu się OLT-PAP), bo zrestrukturyzował się, bo nigdy nie miał takiego lokalnego, mocnego przeciwnika" - ocenił świadek.
Podczas przesłuchania wskazał też, że gdy był p.o. prezesa kilkakrotnie spotykał się z ówczesnym ministrem transportu Sławomirem Nowakiem. Rozmowy dotyczyły zbliżającego się Euro 2012. Zaznaczył jednocześnie, że nie przypomina sobie, by rozmawiali o spółce OLT.
Jarosław Krajewski (PiS) pytał natomiast, czy do czerwca 2012 r. Kądziołka zaobserwował jakiekolwiek zainteresowanie funkcjonowaniem spółek OLT ze strony ministra Nowaka. "Nie przypominam sobie" - odpowiedział świadek. Dodał, że zainteresowania nie zaobserwował też ze strony KPRM, ani innych instytucji państwowych.
"Nie ma pan takiego poczucia, że zabrakło informacji ze strony innych instytucji i organów państwa?" - pytał poseł PiS. "Na pewno działania Urzędy byłyby inne, gdyby takie informacje były. Urząd nie mógłby przechodzić obojętnie wobec tych informacji" - stwierdził świadek.
Krajewski dopytywał, które instytucje zawiodły, "bo gdyby ULC miał informację od konkretnej instytucji, to podjąłby inne działania, ewentualnie cofnął koncesję". "Wydaje mi się, że taką kluczową rolę stanowi Krajowy Rejestr Sądowy. Z przesłuchań wyszło, że gdyby Rejestr działał sprawniej, to ta firma nigdy by się nie pojawiła w obiegu gospodarczym" - odpowiedział Kądziołka.
Świadek był też pytany przez przewodniczącą komisji Małgorzatę Wassermann (PiS) czy ówczesny wiceprezes ds. Transportu Lotniczego ULC Zbigniew Mączka informował go o tym, że urzędnicy mają bardzo dużo problemów ze spółkami z grupy OLT. Chodziło m.in. o brak możliwości wyegzekwowania sprawozdań finansowych, czy polis ubezpieczeniowych.
"Pan prezes Mączka informował mnie o problemach wszystkich linii lotniczych, jakie nadzorowaliśmy. Na tle tych innych linii nie było to nic szczególnego" - ocenił świadek.
Szefowa komisji dopytywała też świadka o zatrudnienie jego córki w jednej ze spółek OLT w charakterze stewardesy. Kądziołka przyznał, że jego córka, jako młoda dziewczyna, zapragnęła spróbować swoich sił na rynku pracy i znalazła anons o rekrutacji przez firmę zewnętrzną, która poszukiwała dla jakiejś linii lotniczej personelu podkładowego.
"To postępowanie z powodzeniem przeszła i tak zaczęła pracę w Yes Airways, które potem się przekształciło w OLT Express" - wyjaśnił. Dopytywany o tę sprawę mówił, że córka nie mówiła mu o problemach technicznych z samolotami, którymi latała, nie informowała o braku ubezpieczeń itp. Zaznaczył, że w tamtym czasie OLT miała bardzo dobre i nowoczesne samoloty w swojej flocie i była dobrze zorganizowaną firmą.
"Córka pracowała najpierw w Yes, a potem w OLT, jako tzw. piąta stewardesa. W hierarchii jest to najmłodsza stewardesa. Pracowała parę miesięcy i nigdy już do tego zawodu nie wróciła" - powiedział Kądziołka. Dodał, że córka jest dorosła, ma samodzielne życie zawodowe.
Kądziołka przekonywał, że sam też nie miał wiedzy na temat tego, że samoloty OLT nie są ubezpieczone. Według niego nie było jednak takiej sytuacji, że ubezpieczenia nie miał samolot "w locie".
Świadek proszony był o ustosunkowanie się do zeznań Marcina P. na temat rozmów, z których wynikało, że samoloty mogły nie być ubezpieczone z powodu braku środków, ale nie będzie z tym żadnego problemu i wszystko będzie załatwione, z racji tego, że w spółce zatrudniona jest córka prezesa ULC. "Nie mam żadnej wiedzy o tego typu rozmowach. Jest mi to obce" - zapewnił Kądziołka.
Wassermann kontynuowała ten wątek, pytając, czy na fakt, iż ULC traktował spółki OLT w sposób wyjątkowo pobłażliwy, miało wpływ to, że w jednej ze spółek była zatrudniona jego córka. "W naszym społeczeństwie dzieci prawników są prawnikami, dzieci lekarzy są lekarzami i nie jest dziwne, że dziecko pilota chciało pracować jako personel pokładowy" - odparł były prezes ULC. Wassermann przyznała, że to nie jest dziwne, ale jej zdaniem dziwne jest to, że otrzymują i utrzymują koncesje firmy, które nie spełniają ku temu warunków.
"Nie zajmowałem się koncesjonowaniem" - odpowiedział były prezes ULC.
"Czy prawdę mówi Marcin P., że fakt zatrudnienia pana córki powodował, że ULC nie wyciągał konsekwencji w stosunku do spółek OLT, mimo że nie spełniały wymagań?" - dopytywała posłanka. "Mówił nieprawdę" - zapewnił Kądziołka.
Były prezes pytany był także przez Tomasza Rzymkowskiego (Kukiz'15), czy zna Marcina P. Wyjaśnił, że nie przypomina sobie, aby go poznał, ale nie wykluczył, że "teoretycznie" mógł go spotkać.
Natomiast posłanka PiS Joanna Kopcińska pytała m.in. o to, czy fakt współpracy syna byłego premiera Donalda Tuska z OLT Express mógł mieć wpływ na postępowanie ULC wobec spółek OLT. "W żadnym wypadku" - wskazał były szef Urzędu. Dodał, że nie pamięta, kiedy dowiedział się o tym, że syn Tuska pracuje dla OLT, ale to "nie było nic szczególnego". (PAP)
rbk/ mmu/ son/
Komentarze