PAŻP ma szansę być jednym z liderów w Europie
Polska przestrzeń powietrzna jest jedną z największych w Europie i chcę, żeby Polska Agencja Żeglugi Powietrznej stała się jednym z kluczowych usługodawców w zarządzaniu europejskim ruchem lotniczym - zapowiada w rozmowie z PAP p.o. prezesa PAŻP Janusz Janiszewski.
PAP: 10 lipca został pan powołany na stanowisko pełniącego obowiązki prezesa Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej. Jakie są pierwsze pana decyzje?
J.J.: Zacząłem od spotkań z pracownikami i stroną społeczną, ponieważ decyzje, jakie będę podejmował, muszą spotykać się z pełnym zrozumieniem załogi. Każdy z pracowników musi rozumieć wizję i strategię firmy oraz wyzwania, jakie stoją przed Polską Agencją Żeglugi Powietrznej. Dla mnie PAŻP, to ludzie plus technologia i miejsce, w którym musimy być w przyszłości.
PAP: W przeszłości w PAŻP były napięcia, groźby strajków. Jest pan byłym kontrolerem, instruktorem i związkowcem. Jak zamierza pan współpracować z kontrolerami?
J.J.: Pracuję w tej firmie od prawie 20 lat. Zaczynałem od praktykanta kontrolera ruchu lotniczego, doszedłem do senior kontrolera ruchu lotniczego. Środowisko operacyjne znam, pracując również na sali operacyjnej potrafię odpowiednio zdefiniować pojawiające się problemy i je rozwiązywać. Od 2015 roku pełniłem funkcję dyrektora biura strategii i współpracy międzynarodowej, tak więc znam również część administracyjną pracy Agencji. PAŻP to blisko dwa tysięcy osób zatrudnionych w różnych grupach zawodowych. Chcę zrozumieć wszystkich.
PAP: Czy to oznacza, że w Polsce strajku kontrolerów nie będzie?
J.J.: Rozumiem prawa do akcji społecznych, ale mam nadzieję, że dzięki dialogowi i rozumieniu procesów będziemy umieli rozwiązywać pojawiające się problemy.
PAP: Jakie ma pan plany na najbliższą przyszłość?
J.J.: Umiejscowienie PAŻP w Europie w miejscu, które nam się należy. Polska przestrzeń powietrzna jest jedną z największych w Europie i chcę, żeby PAŻP stał się jednym z kluczowych usługodawców w zarządzaniu europejskim ruchem lotniczym. Idea Jednolitego Europejskiego Nieba dąży do redukcji liczby centrów zarządzania tym niebem. Nawet Zrzeszenie Międzynarodowego Transportu Lotniczego (IATA) potwierdziła polski potencjał, a zatem grzechem byłoby go nie wykorzystać. Oprócz tego, że jesteśmy szybko rosnącym rynkiem lotniczym, Polska jest również krajem granicznym NATO i Unii Europejskiej.
PAP: Jak PAŻP może wpłynąć na punktualność linii lotniczych?
J.J.: Od strony zarządzania ruchem lotniczym Polska zanotowała znaczącą poprawę punktualności. 10 lat temu średnie opóźnienie wynosiło 2,5 minuty na jeden lot, a dzięki naszym usprawnieniem w latach 2015-2016 spadło ono do 0,19 minuty i do 0,11 minuty w 2017. Jesteśmy liderami w porównaniu z resztą Europy.
Powoli odbudowujemy strukturę ruchu sprzed kryzysu ukraińskiego. Dzisiaj wzrost ruchu lotniczego nad Polską wynosi ok. 11 proc. Ale wzrost ruchu lotniczego to nie to samo co struktura ruchu. Mam nadzieję, że zachęcimy przewoźników, żeby korzystali z naszej przestrzeni powietrznej.
PAP: Mówi pan o sekundowych opóźnieniach, tymczasem pasażerowie widzą, że na odlot czekają wiele minut, czasami nawet godzin.
J.J.: Te sekundy o których wspomniałem, dotyczą opóźnień samolotów przelatujących nad Polską. Ale opóźnienia mogą mieć różne źródła i przyczyny. Lotnictwo to system naczyń połączonych: kontrolerzy ruchu, lotnisko, agenci handlingowi, linie lotnicze. Jeśli gdzieś w tym łańcuchu nastąpi zator, zachwiana zostaje punktualność rozkładu. W tym systemie musimy mieć jak najbardziej precyzyjne informacje od lotnisk, linii lotniczych i innych podmiotów o wykonywanych operacjach przy samolotach, musimy wiedzieć, czy przy wyjściach nic się nie "zatkało", czy samolot jest zamknięty, czy odjechał od rękawa. Wymiana tych informacji, odpowiednia reakcja na zakłócenia minimalizuje opóźnienia na lotniskach. To oczywiście nie zmienia naszego priorytetu: pasażer musi dolecieć bezpiecznie z punktu A do punktu B.
Rozmawiała: Aneta Oksiuta (PAP).
Komentarze