Instytut Wojsk Lotniczych: pas w Modlinie trzeba wybudować od nowa
Pas startowy w Modlinie nie nadaje się do dalszej eksploatacji i należy go wybudować od nowa - oświadczył dyrektor Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych, prof. Ryszard Szczepanik. Władze portu odpowiadają, że nie mają ekspertyz, które by to potwierdzały.
Szczepanik uczestniczył w środę w posiedzeniu sejmowej podkomisji ds. transportu lotniczego i gospodarki morskiej, która omawiała tego dnia przyczyny zamknięcia części pasa startowego na lotnisku w Modlinie. Nadzór budowlany odmówił pod koniec stycznia uchylenia zakazu użytkowania pasa startowego, ponieważ - w jego opinii - istnieje bardzo wysokie prawdopodobieństwo powstania odprysków betonu z pasa, co zagraża bezpieczeństwu ruchu.
"Ten pas nie nadaje się do dalszej eksploatacji. Ilość wyłuszczeń jest tak ogromna, że (...) nie jesteśmy w stanie upilnować takiego pasa, żeby te poszczególne odpryski nie dostały się do silnika czy też na przykład pod oponę samolotu" - tłumaczył Szczepanik. Ocenił, że nawet niewielkie kawałki kruszywa leżące na pasie startowym mogą doprowadzić do katastrofy.
Powiedział, że przyczyną problemów z pasem startowym jest użycie do jego budowy margla - skały osadowej, która jako kruszywo była jednym ze składników betonu, z którego zbudowano pas. "Te margle są jak nóż" - powiedział Szczepanik. Wyjaśnił, że przy prędkości, z jaką startuje samolot, "kawałek margla działa jak brzytwa". Jego zdaniem nie może być mowy o tym, żeby dalej ten pas użytkować.
"Po prostu trzeba go wyburzyć i zalać porządny, pod nadzorem odpowiednio przygotowanych ludzi (...). To ma być po prostu pas, który nie będzie się łuszczył" - zaznaczył.
Przypomniał, że do katastrofy Concorde'a linii Air France, w której w 2000 r. zginęło 113 osób, doszło z powodu leżącego na pasie kawałka metalu, który przedziurawił oponę maszyny podczas jej startu z paryskiego lotniska. W następstwie ciągu nieszczęśliwych przypadków szczątki opony miały następnie uszkodzić zbiornik z paliwem i wywołać pożar samolotu.
Profesor przyznał, że raport Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych z czerwca ub.r. dotyczący drogi startowej był pozytywny. "Beton spełniał wszystkie normy, jeśli chodzi o szorstkość, nośność, gładkość, równość. Nie byliśmy jednak w stanie określić, co będzie za kilka czy kilkanaście tygodni, kiedy przyjdą mrozy, kiedy margiel, który został użyty do tego betonu, nasiąknie i zacznie się rozsadzanie tego betonu. Stąd ekspertyza, że po dokonaniu napraw można ten pas użytkować, nie była decyzją błędną" - powiedział. Przypomniał, że zalecono jednocześnie monitorowanie sytuacji i sprawdzanie, czy nie tworzą się kolejne odpryski.
Wiceprezes Lotniska Warszawa/Modlin Marcin Danił poinformował posłów, że władze portu zwróciły się do wszystkich operujących z lotniska przewoźników z pytaniem, czy zauważyli jakiekolwiek uszkodzenia ich samolotów. "Nigdy nie mieli zgłoszonego takiego uszkodzenia" - zaznaczył.
"Jak wynika z mojej wiedzy, nigdy nie było ekspertyzy, że droga startowa nie nadaje się do użytkowania. Było wręcz odwrotnie. Wszelkie ekspertyzy, które spółka posiadała (...) potwierdzały, że to jest wykonane w sposób właściwy" - powiedział Danił. Dodał, że spółka wiedziała, że w ciągu najbliższych pięciu lat na pasie startowym mogą występować spękania, dlatego wdrożyła dodatkowe instrukcje dotyczące szybkiego reagowania po pojawieniu się pęknięć.
"Te prace na bieżąco wykonywane zabezpieczały stan drogi startowej przed jakąkolwiek kolizją lub sytuacjami sprawiającymi, że może być niebezpiecznie" - powiedział Danił.
Również przewodniczący rady nadzorczej modlińskiego lotniska Marek Miesztalski powiedział, że żadna ekspertyza nie wskazywała na to, że jedynym sposobem bezpiecznego rozwiązania problemów z pasem jest jego całkowita wymiana. "Ekspertyzy wskazywały na tryb napraw i monitoringu" - powiedział. Wyjaśnił, że władze lotniska nie mogły podjąć więc decyzji o skuciu pasa, bo mogłyby zostać posądzone o działanie na szkodę spółki. "Gdyby była choć jedna jednoznaczna ekspertyza, że nie ma się co bawić w żadne naprawy, a trzeba skuć i wylać pas od nowa, to zarówno zarząd, jak i rada nadzorcza poszłyby w tym kierunku" - tłumaczył.
Lotnisko w Modlinie od kilku tygodni nie przyjmuje dużych samolotów pasażerskich. 22 grudnia ub.r. inspektor nadzoru budowlanego zdecydował o zamknięciu 2 tzw. progów - o numerach 08 i 26 - betonowych odcinków, po 500 m każdy, na początku i końcu pasa startowego. Droga startowa skróciła się do 1500 m, co spowodowało, że samoloty takie jak Airbus A320 lub Boeing 737 nie mogą tam wykonywać operacji lotniczych. Rejsy z Modlina zostały przeniesione do innych portów lotniczych, głównie na lotnisko Chopina. (PAP)
her/ pad/ gma/
Komentarze