Przejdź do treści
Źródło artykułu

IATA: w związku z Ebolą WHO nie zaleca ograniczeń w lotach

W związku z epidemią wirusa Ebola w zachodniej Afryce Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) nie zaleca wprowadzenia ograniczeń w podróży - poinformowało w czwartek Zrzeszenie Międzynarodowego Transportu Lotniczego (IATA).

Nawet jeśli jeden z pasażerów byłyby zarażony, to ryzyko zakażenia przez inne osoby przebywające na pokładzie samolotu byłoby niewielkie - napisała IATA. Dodała, że WHO nie rekomenduje też zamknięcia granic w związku z epidemią w zachodniej Afryce.

Oświadczenie IATA ukazało się po kilkudniowych konsultacjach z WHO i Organizacją Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego (ICAO). Rozmowy rozpoczęto w związku ze śmiercią Amerykanina, który zarażony Ebolą przyleciał ze stolicy Libierii Monrowii do 21-milionowego Lagos, największego miasta Nigerii i zapewne całej Afryki.

Amerykanin, pracujący jako doradca w ministerstwie finansów w Liberii, przyleciał do Lagos na międzynarodową konferencję, choć tydzień wcześniej na Ebolę zmarła jego siostra. Mimo wprowadzenia nadzwyczajnych środków bezpieczeństwa, nikt go nie badał na lotnisku w Monrowii i nie miał kłopotów, by dostać się do samolotu, chociaż zanim doleciał do Lagos, miał przesiadki i międzylądowania w Akrze, w Ghanie, i w Lome, stolicy Toga. Już podczas podróży czuł się źle, miał torsje i biegunkę. Z lotniska w Lagos, z podejrzeniem Eboli, natychmiast został przewieziony do szpitala, gdzie po kilku dniach zmarł.

Tymczasem brytyjscy pracownicy służby celnej, imigracyjnej i pogranicznicy zadeklarowali, że nie czują się odpowiednio przygotowani, by stawić czoło podróżnym, którzy byliby zarażeni wirusem Ebola i przyjechaliby do Wielkiej Brytanii.

"Personel jest bardzo zaniepokojony. Oni są nie pierwszej linii i jako pierwsi mają kontakt z osobami, które wychodzą z samolotu. Niepokoją się tym, co powinni robić, jeśli mieliby do czynienia z kimś, kto wygląda na chorego" - powiedziała sekretarz generalna brytyjskiego związku zawodowego służb imigracyjnych Lucy Moreton.

"Na granicy nie ma żadnego centrum sanitarnego, żadnej izolatki, a do niedawna nie było nawet rekomendacji dla personelu w sprawie tego, jak należy się zachować" - powiedziała Moreton.

Szefowa związków wyjaśniła, że wielu celników kontaktowało się ze związkami zawodowymi, by dowiedzieć się, jak się chronić przed zarażeniem. "Na razie nie jesteśmy w stanie im odpowiedzieć" - powiedziała.

W środę szef brytyjskiej dyplomacji Philip Hammond oświadczył, że rząd "bardzo poważnie" traktuje obecne zagrożenie w związku z epidemią wirusa Eboli, która zabiła ponad 670 osób w zachodniej Afryce.

Hammond przyznał, że jest "bardzo mało prawdopodobne", by wirus dotarł na wyspy. "Na razie nie sądzimy, że brytyjscy obywatele przebywający za granicą zostali dotknięci tą chorobą. Jesteśmy też całkiem pewni, że nie było żadnego przypadku Eboli w Wielkiej Brytanii" - poinformował Hammond.

Według WHO epidemia, która w lutym wybuchła w Gwinei, a następnie zaczęła atakować w Liberii i Sierra Leone, zabiła już 672 osoby w tych krajach. Do 23 lipca zarejestrowano w sumie 1200 zarażeń. Po raz pierwszy w historii Ebola atakuje kraje zachodniej Afryki. Dotychczas występowała przede wszystkim w środkowej Afryce.

Gorączka krwotoczna Ebola to ostra choroba zakaźna wywołana przez wirusa o tej samej nazwie, który jest przenoszony przez dotyk i płyny ustrojowe. Wywołuje u chorego bardzo wysoką gorączkę, bóle głowy i mięśni, zapalenie spojówek i ogólne wyczerpanie, a w kolejnym stadium - wymioty, biegunkę oraz wewnętrzne i zewnętrzne krwotoki. Zabija 25-90 procent zarażonych. Na wirusa Ebola nie ma szczepionki ani leku.(PAP)

jhp/ kar/

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony