Ekspert: kabina pilotów powinna być bezwzględnie zamknięta
Jednym z kluczowych wniosków, nasuwających się po wstępnym raporcie komisji, wyjaśniającej przyczyny katastrofy pod Smoleńskiem, jest to, że kabiny pilotów, w samolotach przewożących vipów, powinny być bezwzględnie zamykane - ocenił ekspert Tomasz Hypki.
"Dopóki nie zmądrzeją politycy odpowiedzialni za swoje zachowania na pokładzie tych samolotów, to trzeba pilotów po prostu przed nimi chronić" - podkreślił w rozmowie z PAP Hypki, pełniący funkcję sekretarza Krajowej Rady Lotnictwa.
Równocześnie zaznaczył, że to kto i w jakim celu przychodził do kabiny pilotów Tu-154 nie powinno mieć żadnego znaczenia w podjęciu decyzji o lądowaniu. Komisja poinformowała, że na czarnych skrzynkach zapisały się głosy dwóch osób spoza załogi, według ustaleń PAP jeden z nich należał do gen. Andrzeja Błasika.
"Pilot miał się zachować zgodnie z procedurami. Nie miał prawa ulec żadnym naciskom. Powinien być tak wyszkolony, że jeśli ktoś do niego się zwrócił, powinien powiedzieć – ‘ja jestem dowódcą, ja podejmuję decyzję, w tych warunkach nie będę lądować’" - zaznaczył ekspert.
Jak dodał, informacja o tym, że pilot wiedział, iż jest za nisko na 18 sekund przed katastrofą, świadczy o "zignorowaniu przez niego wszystkich procedur, przepisów i nie przejmowaniu się informacjami jakie dostaje". Dodał, że był to wystarczający czas na poderwanie maszyny. "18 sekund to jest bardzo dużo. Samolot leciał 300 km/h. Pilot mógł wszystko jeszcze zrobić i nie zrobił nic. To świadczy o tym, że cały ten system odpowiedzialny za szkolenia (pilotów wojskowych - PAP), porządek, dyscyplinę nie sprawdził się. Od ministra Obrony Narodowej począwszy" - ocenił Hypki.
Jego zdaniem wpływu na decyzję pilota nie mogło mieć też zmienne ukształtowanie terenu. "Nie na 18 sekund przed. Poza tym, on powinien znać ukształtowanie lotniska. Powinien nauczyć się go przed lotem na pamięć" – dodał ekspert.
Hypki zauważył, że informacje przedstawione w środę przez komisję "potwierdzają wszystkie najgorsze przypuszczenia, dotyczące przeszkolenia pilotów w polskim wojsku" oraz to, że po katastrofie CASY w Mirosławcu [popr. redakcji] w 2008 r., nie wyciągnięto żadnych wniosków.
"Wojskowi piloci, jeśli korzystają z lotnisk cywilnych i latają według regulaminów latania pasażerskiego, powinni być szkoleni z procedur cywilnych, tak jak piloci cywilni. Powinni m.in. latać odpowiednią ilość godzin fizycznie i na symulatorach, uczyć się, jak się zachować w sytuacjach awaryjnych, szkolić w zakresie odporności na wpływy zewnętrzne. Oni takich szkoleń nie mają, uczą się jedynie przebywać w powietrzu" - wyjaśnił Hypki.
Podkreślił też, że załoga powinna ze sobą dłużej latać i nie powinna zamieniać się miejscami, gdyż rola każdego z jej członków jest inna. "Tylko zgranie załogi daje odpowiedni rezultat" - dodał, odnosząc się do wypowiedzi członków komisji, że załoga samolotu była kompletowana na kilka dni przed wylotem do Smoleńska.
Komentarze