Eksperci: promocja biletów LOT ma pomóc przetrwać spółce
PLL LOT robi wszystko, by przetrwać wizerunkowo i finansowo; jednym z pomysłów, które mogą w tym pomóc, jest promocja biletó - oceniają eksperci, z którymi rozmawiała PAP. Promocja obejmuje 250 tys. biletów i rusza w środę.
Promocja dotyczy wszystkich 45 połączeń i obejmuje ćwierć miliona biletów. Pasażerowie będą mieli do wyboru terminy lotów między 15 kwietnia a 27 października br. Loty do portów europejskich będą dostępne w cenie od 444 zł w obie strony, do Nowego Jorku i Chicago - od 1 tys. 784 zł w obie strony, zaś do Pekinu i Toronto od 2 tys. 35 zł w obie strony.
Sprzedaż biletów po promocyjnych cenach rozpoczęła od środy również spółka związana z LOT-em, czyli Eurolot - na wszystkich trasach w Polsce będzie można kupić bilet za 149 zł. Promocja potrwa do piątku i obejmie wszystkie krajowe połączenia zaplanowane w sezonie letnim od 15 kwietnia do 26 października 2013 włącznie.
"LOT ma pilną potrzebę dopływu szybkiej gotówki, by nie stracić płynności - stąd pomysł na promocję biletów" - ocenia ekspert Adrian Furgalski. Dodaje, że spółka jest na początku procesu restrukturyzacji. Rozpoczęły się zwolnienia w firmie, trwają prace nad nową siatką połączeń, które będą skutkowały kolejnymi zwolnieniami, a do 20 czerwca rząd musi przedstawić Komisji Europejskiej plan restrukturyzacji spółki.
Furgalski przypomina, że LOT otrzymał od MSP w grudniu ub.r. 400 mln zł na ratowanie firmy, jednak - w ocenie eksperta - tych pieniędzy dawno już nie ma. "Tam są puchy w kasie. LOT musiał zatem skusić Polaków, żeby z nim latali, choć nie zarobi wiele na tej promocji. Aby linii lotniczej opłacało się latać, bilet, np. na trasach krajowych, musi kosztować powyżej 200 zł" - ocenia.
Zdaniem Furgalskiego nadal są obawy o przyszłość LOT. "To, że przewoźnik zaoferuje pulę tanich biletów, nie oznacza, że te obawy się rozwieją" - cenił.
Ekspert lotniczy Krzysztof Moczulski z portalu lotnictwo.net.pl uważa, że decyzje prezesa Sebastiana Mikosza dotyczące utrzymania siatki połączeń, zamiast zapowiadanej przez poprzedni zarząd znacznej jej redukcji, a także próby zagospodarowania floty embraerów E170, zamiast wypowiadania umów leasingowych, pozwalają na ocenę, że Mikosz walczy o rynek i o utrzymanie pozycji firmy.
Moczulski dodaje, że Mikosz wielokrotnie podkreślał, że najważniejsze jest odzyskanie przez pasażera zaufania do linii. "Z tej perspektywy powiedziałbym, że ta trzydniowa promocja - to przyciągnięcie z powrotem pasażerów do PLL LOT i pokazanie, że firma działa, a samoloty normalnie latają" - podkreślił.
Konsultant Antoni Mielniczuk z firmy Inspirat Communication ocenia, że LOT na tej promocji wygra wizerunkowo, a wpływ na wizerunek firmy ma m.in. cena, za jaką oferuje ona swój produkt. "Polska jest krajem, gdzie cena ma wciąż ogromne znaczenie wizerunkowe" - powiedział.
Jego zdaniem LOT, po zamieszaniu związanym ze zmianą kierownictwa i pomocą finansową MSP, musi udowodnić, że "żyje, utrzymuje swój poziom i zamierza walczyć o rynek". A rynek jest "wściekle konkurencyjny". W jego ocenie spółka, oferując promocyjne bilety, wysyła bardzo pozytywną informację do swoich pasażerów. "LOT zachęcił ich do latania swoimi samolotami. Myślę, że wszystkie bilety zostaną sprzedane" - ocenił.
Polskie Linie Lotnicze LOT znajdują się w trudnej sytuacji finansowej. Z wyliczeń spółki przed audytem, które przekazał resort skarbu, wynika, że za ubiegły rok miała ona stratę w wysokości 157,1 mln zł netto, a na działalności podstawowej strata wyniosła 115,1 mln zł. Dodatkowo spółka ponosi koszty z powodu uziemienia dreamlinerów, które sięgają już kilkunastu mln zł. Za 2011 rok spółka miała stratę w wysokości 145,7 mln zł.
Pod koniec grudnia 2012 r. PLL LOT otrzymały 400 mln zł na ratowanie spółki. Pieniądze te - jak tłumaczył resort skarbu - spółka przeznaczyła na spłatę przeterminowanych zobowiązań (318 mln zł) i pokrycie strat operacyjnych. Do końca stycznia firma wydała już 331,8 mln zł.
W ramach zwolnień grupowych oraz programu dobrowolnych odejść w pierwszym etapie planu restrukturyzacji pracę zakończy w spółce w marcu 360 osób. (PAP)
aop/ je/ gma/
Komentarze