Ceny biletów powinny odzwierciedlać koszty przelotu - uważa prezes LOT M.Piróg
"Rynek krajowy w zeszłym roku zbliżył się do granicy rentowności, ale cały czas był i jest deficytowy" - powiedział w poniedziałek dziennikarzom Piróg. W jego ocenie, konkurent LOT-u, czyli OLT Express, wszedł na ten rynek z cenami, które nie odzwierciedlały kosztów, jakie ponosi linia lotnicza.
OLT Express w ub. czwartek zawiesił wszystkie swoje rejsy regularne. Od kwietnia, kiedy rozpoczął swoją działalność, przewoźnik sprzedawał bilety m.in. za 99 zł.
"Sprzedaż biletu za ok. 100 zł nie ma szans na pokrycie kosztów przewoźnika związanych m.in. z wynagrodzeniem pilotów, personelu pokładowego, czy zapłaty za paliwo. Dla przykładu na odcinku z Warszawy do Gdańska koszty zmienne - czyli opłaty lotniskowe, wynagrodzenie załogi, paliwo - wynoszą ok. 16 tys. zł. Do tego dochodzą koszty stałe" - powiedział Piróg.
LOT przywrócił w ubiegłym tygodniu opłatę za wystawienie biletu na trasie krajowej - 48,60 zł.
"Nie zamierzamy podnosić cen do poziomu, sprzed kwietnia (wtedy działalność rozpoczął OLT Express - PAP). Chcemy, żeby na rynku krajowym były ceny, które odzwierciedlają koszty" - powiedział prezes. Dodał, że koszty przelotu w jedną stronę nie mogą być wyższe niż kwota ze sprzedaży biletów.
Piróg poinformował, że od 1 sierpnia LOT wprowadzi na rejsach krajowych dodatkowy lot z Warszawy do Rzeszowa. Wykonywany on będzie samolotami typu Embraer 170 lub 175, które mogą zabrać na pokład odpowiednio 78 i 82 pasażerów. Ponadto spółka rozważa zwiększenie częstotliwości rejsów na innych połączeniach krajowych. Dotyczyć to może m.in. lotów na trasie Warszawa-Szczecin. (PAP)
aop/ je/ as/
Komentarze