Hura, hura, hura - czyli poeta o lądowaniu LO16
Na portalu Opowiadania Lotników Polskich ukazał się, rzec można, poemat na cześć nowego polskiego bohatera (pilota) - kpt. Tadeusza Wrony. Trafny i nieco humorystyczny wyraz artystyczny, poruszy zapewne niejedno serce i poprawi nastrój.
Zapraszamy do lektury:
Tomasz Plebański
Hura, hura, hura
Lotnisko piękne. Równe jak stół.
Samolot świetny. Tylko bez kół…
Czy może pomóc święty lub bozia?
Gdy w samolocie nie ma podwozia?
Czy ktoś postawi choćby szylinga,
Że coś zostanie z tego boeinga?
Nie… To już koniec… lotu 16…
Zaraz! Czekajcie! Ducha nie gaście!
Spójrzcie tam w górę! No, niech ja skonam
Tym samolotem steruje Wrona!
Wrona tym razem pokona wszystko!
Chyba kieruje się nad lotnisko!?
Tak. Już ląduje. Słychać chrzęst brzucha
I lecą iskry, i ogień bucha!
I jedzie metrów chyba z czterdzieści.
Świat wstrzymał oddech, czeka na wieści
A Wrona równo, Wrona spokojnie
Jedzie po pasie, już coraz wolniej.
Wolniej i wolniej… Aż całkiem staje.
Aż wstyd powiedzieć co było dalej!
Wszyscy się zaraz zaczęli ściskać.
Lotnisko całe w krzykach i piskach.
Ten i ów zaczął wznosić toasty:
Za kapitana! Za lot szesnasty!
A gdy się Wrona znalazł na płycie
Ktoś krzyknął głośno: Patrzcie! Widzicie?
To nasz bohater! On nas wybawił!
On uratował i on to sprawił,
Że ten samolot, to jedna część.
Hej! Wznieśmy okrzyk na jego cześć!
Dla Wrony, który króluje w chmurach,
Oraz na ziemi! Trzy razy: Hura!
Hura!, Hura!
Hura!
Komentarze