Muzeum Lotnictwa Polskiego skończyło 50 lat
Przygotowania do obchodów okrągłej rocznicy trwały od dawna. Trzeba było dopiąć sprawy związane z pokazami, które miały być krótkie, ale treściwe. Zaproszono więc „Biało-Czerwone Iskry” które przyleciały w sześciosamolotowym składzie, by pod zachmurzonym, sobotnim niebem pokazać kunszt lotu formacją. Piękny pokaz podkreślony był białymi i czerwonymi smugami dymu pozostawianymi przez samoloty. Elegancki pokaz pod piękną muzykę. Nawiasem mówiąc, po raz pierwszy widzieliśmy Iskry lecące z włączonymi światłami pozycyjnymi, co jeszcze bardziej podkreślało pokaz. A–po nich wpadli dwaj „Żelaźni”. Wykonali kilka efektownych figur pionowych, ograniczonych jednak niską podstawą. Jak zwykle ładnie i precyzyjnie. A–na koniec, kiedy już się zmierzchało, usłyszeliśmy charakterystyczny klekot gwiazdowego, pięciocylindrowego silnika. To nadlatywał Jak-18, powożony przez Ryszarda Jaworza-Dudkę. Ten pięknie odrestaurowany samolot jest własnością MLP. Pilot wykonał kilka niskich przelotów i odleciał na Pobiednik. Ale to nie było wszystko. Bo oto poderwał się policyjny śmigłowiec Kania, prowadzony pewną ręką szefa latających policjantów Tomasza Karni, który w dynamicznym pokazie zaprezentował możliwości sprzętu.
Zanim jednak przyleciały samoloty, trzej paralotniarze z Małopolskiego Klubu Paralotniowego dali piękny pokaz pilotażu. Pokaz wzbogacony był o efekty smugowe i biało-czerwone szarfy ciągnięte przez motoparalotnie. Stanowiło to jakby przedsmak tego co widzowie mieli ujrzeć potem.
Reasumując – pokaz lotniczy był krótki, lecz bardzo podobał się zgromadzonym gościom.
A po tych atrakcjach rozpoczął się koncert. Rozpoczął się od wystąpienia gospodarza, czyli Dyrektora MLP – Krzysztofa Radwana, który w pięknych słowach, streszczając historię tej znamienitej placówki, przywitał przybyłych gości, wśród których byli politycy, samorządowcy, generalicja, lotnicy… Byli też pracownicy Muzeum, bez których ciężkiej pracy nie byłoby tego jubileuszu.
Po przemówieniu Gospodarza głos zabrał Dyrektor Opery Krakowskiej Bogusław Nowak, który poprowadził nas w świat muzyki. Muzycy Opery z dyrygentem Tomaszem Tokarczykiem na czele przedstawili piękny i urozmaicony repertuar, pełen przebojów operowych, ale i muzyki rozrywkowej. Śpiewali dla nas: Małgorzata Walewska (sopran) i Maciej Miecznikowski (bas, baryton). To wszystko działo się w scenerii starego hangaru, wśród zabytkowych samolotów. Kolorowe światła podkreślały magię tego miejsca, a w tle brakowało tylko gwiazd skrytych za chmurami… Trochę zresztą przybliżył je nam (te gwiazdy) kosmonauta gen. Mirosław Hermaszewski, „flirtując” na scenie z naszą gwiazdą wieczoru.
Przed koncertem głos zabrał Marszałek Województwa Małopolskiego Marek Sowa, który w swoim wystąpieniu podkreślił wagę Muzeum jako znaczącej instytucji kulturalnej w województwie. Na ręce dyr. Radwana przekazał dla Muzeum medal „Polonia Minor” wraz z dyplomem podpisanym przez Marszałka oraz Przewodniczącego Sejmiku Województwa Małopolskiego Kazimierza Barczyka. Medal przyznano „w podziękowaniu za stałą obecność w życiu Małopolski i pełne pasji zaangażowania w rozwój muzealnictwa”.
Po koncercie zaproszeni goście udali się do głównego gmachu, gdzie dalej trwał ten niezapomniany wieczór. Przede wszystkim były odznaczenia i wyróżnienia. Odznaczenia nadane przez Ministra Kultury otrzymał m.in. Ryszard Witkowski – wielka postać w świecie helikopterów, a z naszego seniorskiego, krakowskiego podwórka – Zbigniew Baranowski, członek KKSL. Człowiek związany z Muzeum od początków placówki aż do przejścia na emeryturę, współorganizator wielkiej wystawy w 1964 roku, kiedy po raz pierwszy pokazano zgromadzone zbiory. Wyróżnionych było oczywiście znacznie więcej.
Ponieważ zrobiło się późno, goście przystąpili do wzmacniania nadwątlonych wrażeniami sił. A–było w czym wybierać. Znaczy, w tych smakołykach. Po posileniu ciała można było delektować się kultową „lotniczą” muzyką w wykonaniu niezawodnego zespołu Boba Jazz Band. Świetnie się słuchało i równie świetnie tańczyło. Bo i tańce w programie też były. Porządny raut nie mógł się jednak obejść bez licytacji na „zbożne” cele. Tym razem pod młotek poszły prace podopiecznych Stowarzyszenia Pomocy Socjalnej Gaudium Et Spes. Prace rysowane i malowane przedstawiały balony, takie jakie wyobrażają sobie dzieci. Wszystkie znalazły nabywców a wpływy zasiliły konto Stowarzyszenia. Jako czynny „balonista” wylicytowałem również dla siebie takie dzieło…
Nim się obejrzałem, dochodziła pierwsza po północy. Krysia zarządziła odwrót na naszą wieś. Kończył się ten wieczór pełen wrażeń, przepełniony lotniczymi ewolucjami, piękną muzyką klasyczną i rozrywkową, i ciekawymi ludźmi z lotniczego świata… Spotkaliśmy tam wielu przyjaciół, często dawno nie widzianych i możemy tylko żałować, że czasu nie starczyło, by ze wszystkimi pogadać. Wybaczcie!
Pragnę gorąco podziękować Krzysztofowi Radwanowi za zaproszenie na obchody tego pięknego jubileuszu. Wszak dorastałem razem z Muzeum mieszkając przez wiele lat tuż obok, na Wieczystej… To dzięki lotnisku Rakowickiemu i Muzeum Lotnictwa skrystalizowały się moje plany życiowe, przeradzając zrazu w pasję, a późnej pracę zawodową w lotnictwie i dla lotnictwa. Za to też dziękuję!
Dyrekcji Muzeum, jej pracownikom i współpracownikom życzymy dalszych sukcesów w pozyskiwaniu kolejnych , pięknych eksponatów, rozbudowie infrastruktury – bo wiemy, że plany są – i tej wspaniałej atmosfery która nas otacza, kiedy wstępujemy w te zacne mury. Bo tu rządzi Genius Loci! I niech tak pozostanie.
Leszek i Krysia Mańkowscy
Komentarze