6377 m n.p.m. na motoparalotni - Polak ustanowił nowy rekord świata!
3 sierpnia br., po intensywnych przygotowaniach ełczanin Aleksander Hirsztritt podjął udaną próbę bicia rekordu wysokości lotu motoparalotnią. Po blisko 5 godzinach lotu wzniósł się on na wysokość 6377 metrów n.p.m. Przygotowania do przedsięwzięcia oraz próby bicia rekordu trwały ok 2 lat, a w tym celu specjalną strefę wyznaczyła też Polska Agencja Żeglugi Powietrznej.
Lotnik ubrany był w specjalny himalaistyczny kostium oraz bieliznę termiczno-elektryczną, a także wyposażony w aparaturę tlenową, z około dwudziestoma różnymi źródłami energii (duża ich część padła powyżej 5 tys. metrów) oraz w zapas 25 litrów paliwa. Start nastąpił 3 sierpnia ok 12:30 z trawiastego lądowiska w Makosiejach k. Pisanicy.
Pilot wybrał ryzykowną taktykę i szukał noszenia w chmurach. Jak relacjonował, trafił na "prąd duszący" i miał bardzo poważny problem aby się z niego wydostać. Wykres pokazuje jak z 2600 m zniżył o ok 500 m. Podjęte ryzyko skutkowało sporą stratą i brakiem paliwa do jeszcze lepszego wyniku końcowego.
Od wysokości ok. 4 tys. m musiał zacząć korzystać z aparatury tlenowej. Końcowy wynik 6377 metrów n.p.m. będzie teraz rejestrowany w Międzynarodowej Federacji Lotniczej i jeśli spełni on wymogi formalne to zostanie oficjalnie uznany za Rekord Świata.
Relacja Mazurskiego Stowarzyszenia Lotniczego (Facebook - pisownia oryginalna):
"Światowy rekord wysokości lotu motoparalotnią z trajką PPGG pobity!
3 sierpnia 2019 roku nasz kolega Aleksander Hirsztritt "Sasza" po ponad roku przygotowań i prób wystartował o godzinie 12:30 z lotniska Makosieje EPEK swoją trajką Nirvana Instinct na skrzydle Dudek Cabrio by po ponad 4 godzinach lotu osiągnąć wysokość 6377m n.p.m. Sasza zabrał na lot 25L paliwa, które zużył całkowicie. Dodatkowo wykorzystał 2kg nitro do doładowania silnika oraz do oddychania 1kg tlenu.
Cały lot trwał 4:51 godziny. Na maksymalnej wysokości temperatura spadła do -29 st.C. Zamarzła większość sprzętu elektronicznego. Do końca pracował jedynie transponder, rejestrator i kamera 360, z której jest kilka ciekawych ujęć. Przed chłodem chroniło Saszę podgrzewane elektrycznie ubranie oraz specjalny puchowy kombinezon używany przez himalaistów.
Sam lot tylko na silniku jest mało ekonomiczny. Nasz kolega polował od długiego czasu na sprzyjające warunki dla szybowników, czyli dobre noszenia pod dużymi cumulusami oraz efekt falowy na większych wysokościach. Udało mu się to właśnie 3 sierpnia. Do 2km wykorzystywał dobre noszenia pod chmurami. Później była walka aby wznieść się wyżej. Próba przebijania się w chmurze zakończyła się poważnym oszronieniem i utratą kilkuset metrów. Wysokość była odzyskana dopiero po wyjściu ze strefy duszeń chmury. Od 5km była już fala, która dość szybko poniosła Saszę na ponad 6km. Gdyby nie walka o wysokość na 2km, zapewne paliwa starczyłoby na zrobienie większej wysokości.
Liczymy że Sasza nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i dalej będzie próbował pobić ale teraz już własny rekord".
Komentarze