Przejdź do treści
Źródło artykułu

Kolejny Bocian wrócił do Polski

Do Aeroklubu Nadwiślańskiego zawitał kolejny szybowiec Bocian. Przywieźli go z Niemiec członkowie aeroklubu. Poniżej przedstawiamy fragment relacji z wyjazdu.

Kolejny Bocian wrócił do Polski

"Nic tak nie cieszy jak moment gdy kilkaset metrów po zjeździe za znakiem “Lisie Kąty”, zza drzew powoli zaczyna wyłaniać się nasze lotnisko, rękaw, hangary, a po chwili hotel, w którym w sezonie po lotach spędza się tak wiele wspaniałego czasu.

Dzień 1

Sobotni poranek rozpoczęliśmy dość wcześnie od spotkania organizacyjnego z zarządem. Omówiliśmy parę spraw i wyruszyliśmy w drogę. Pierwszy PZ – Leszno, w którym czekał na nas nasz krakus. Podpięliśmy szybko przyczepę na hak i udaliśmy się w kierunku granicy.

Nie obyło się bez małej usterki technicznej, która na szczęście stała się jeszcze po polskiej stronie i szybko udało nam się rozprawić z problemem pękniętej części na krakusie odwiedzając mechanika.

Doglądając przez tylną szybę czy wszystko w porządku, udaliśmy się dalej w kierunku Niemiec wstępując jeszcze przed granicą na coś ciepłego do jedzenia.

Po stronie naszych zachodnich sąsiadów szło już z górki. Przed północą byliśmy na lotnisku w Auerbach. Czekali tam na nas Niemcy, którzy najpierw zdziwili się gdy zobaczyli trójkę ludzi ale wychylając się dalej i dostrzegając krakusa, roześmiali się i zaprosili do środka częstując swoim piwem.

Oprowadzili nas po swoim klubie opowiadając o swoich szybowcach i samolotach. Porozmawialiśmy z nimi trochę czasu i zmęczeni podróżą udaliśmy się spać.

Dzień 2

8:00 czekało na nas śniadanie przygotowane przez Ingrid, nazywaną przez tamtejszych szybowników Matrioszką.  Stół był pełen, więc najedliśmy się i pełni sił poszliśmy odśnieżyć szybę w samochodzie oraz przygotować krakusa do załadunku Bociana.

Po opuszczeniu budynku okazało się, że temperatura jest o wiele niższa niż się tego spodziewaliśmy. Ręce zamarzały ale z pomocą Niemców daliśmy radę i bez problemu Bociek wszedł na wózek.

Zmarznięci pojechaliśmy na stację i zaopatrzyliśmy się w rozgrzewającą herbatę.

Bocian opuścił lotnisko “wykonując” start grawitacyjny razem z Toyotą.

Raz na jakiś czas zatrzymywaliśmy się na stacji aby zajrzeć co tam u naszego Bociana i czy na pewno wszystko jest w porządku. W dalszym etapie drogi dorwał nas nawet opad śniegu i gradu. Ale nie zabrakło też ładnych widoków, które można było podziwiać po drodze do Polski.

Spotkanie na autostradzie

Była też chwila, w której się zagadaliśmy i przeoczyliśmy zjazd dojeżdżając do kolejnych bramek przy, których wyminął nas….drugi wózek szybowcowy!

Zaraz po pobraniu bilecika, zjechaliśmy na bok aby wymienić kilka zdań. Okazało się, ze do Białegostoku swój nowy zakup wiezie sam Dyrektor Aeroklubu Białostockiego."

Cała relacja na stronie: www.majster-majster.com

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony