Kontrola na lotnisku – nie taki diabeł straszny
Jako rzecznik prasowy, do którego spływają wszelkie zapytania dotyczące funkcjonowania portu lotniczego, często pytany jestem o podstawy prawne dotyczące zasad kontroli bezpieczeństwa na lotnisku. Wiele osób oburza się na konieczność zdejmowania płaszczy i marynarek, nakaz wyjmowania sprzętu elektronicznego z bagażu, czy też na kontrolę manualną nazywaną „obmacywaniem”.
Zawsze wyjaśniam w takich przypadkach, że zasady te nie są widzimisię lotniska ani samych operatorów kontroli bezpieczeństwa, ale wynikają wprost z przepisów krajowego i międzynarodowego prawa lotniczego. Podstawowym aktem prawnym stosowanym w tym przypadku jest rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady Wspólnoty Europejskiej nr 300/2008 z dnia 11 marca 2008 r. ustanawiające wspólne zasady w dziedzinie ochrony lotnictwa cywilnego w Unii Europejskiej. Na podstawie przepisów tego rozporządzenia i innych przepisów określających szczegółowe normy kontroli pasażerowie zobowiązani są do zdejmowania odzienia wierzchniego typu płaszcze i kurtki, które poddawane są kontroli bezpieczeństwa jako bagaż kabinowy. Operator kontroli bezpieczeństwa może również poprosić pasażera o pozbycie się kolejnych części ubioru – w tym również butów – jeśli uzna to za stosowne. Przepisy dają operatorowi kontroli bezpieczeństwa uprawnienie do podjęcia subiektywnej decyzji, czy odzież wierzchnia została zdjęta w wystarczający sposób.
Podczas kontroli wszystkie drobne przedmioty typu: klucze, zegarki, paski, bilon, itp., jak również sprzęt elektroniczny, w tym telefony komórkowe, laptopy i tablety oraz bagaż podręczny i nakrycie wierzchnie należy umieścić w specjalnym pojemniku (kuwecie) i położyć je na taśmie urządzenia prześwietlającego. Podczas kontroli pasażerowie proszeni są także o przekazanie do sprawdzenia plastikowych toreb z opakowaniami zawierającymi substancje płynne. Wszystkie te wymogi umożliwiają operatorom kontroli bezpieczeństwa upewnienie się (na ile jest to możliwe), że pasażer nie wnosi żadnych przedmiotów zabronionych do strefy zastrzeżonej lotniska i na pokład statku powietrznego.
(fot. Dariusz Kłosiński)
Tu od razu wyjaśnijmy, że może zdarzyć się sytuacja, w której bramka do wykrywania metalu poda operatorowi sygnał alarmowy, gdy pasażer nie ma na sobie nic metalowego (zdjął pasek i zegarek, wyjął portfel i telefon). Nie jest to nic niezwykłego i również wynika z przepisów. Urządzenia te służą bowiem także do wskazywania losowo pasażerów, których poddaje się kontroli manualnej – przepisy wymagają skontrolowania w ten sposób pewnej liczby osób, nawet gdy nic nie wskazywałoby na zagrożenie. Co więcej - operator może przeprowadzić tego typu kontrolę nawet z własnej inicjatywy także wówczas gdy urządzenie nie poda żadnego sygnału.
Od razu też wszystkich uspokajam, że przez bramki do wykrywania metali można przechodzić bez żadnych obaw. Urządzenia te wykorzystują niskoenergetyczne promieniowanie elektromagnetyczne i nie emitują promieniowania jonizującego. Przechodzenie przez taką bramkę nie jest więc bardziej szkodliwe niż nadepnięcie na zwykły kabel zasilający komputer czy telewizor. Bezpieczne są również urządzenia, przy pomocy których prześwietla się bagaż. Prowadzone przez nas pomiary wskazują, że kilkudziesięciokrotne prześwietlenie ubrań czy produktów żywnościowych nie powoduje wzrostu ich radioaktywności.
Warto zaznaczyć, że w przypadku jakichkolwiek wątpliwości każdy pasażer ma prawo przed podejściem do kontroli bezpieczeństwa zgłosić taki fakt operatorowi kontroli bezpieczeństwa i poprosić o zastosowanie innej metody kontroli. Jesteśmy na to przygotowani. Trzeba jednak pamiętać, że te inne metody mogą być bardziej czasochłonne i uciążliwe dla pasażera niż przejście przez bramkę do wykrywania metalu i kontrola manualna.
Przemysław Przybylski
Rzecznik Prasowy Lotniska Chopina
Komentarze