Przejdź do treści
Źródło artykułu

Litwa - szef resortu obrony: brak dowodów na sabotaż w katastrofie samolotu

Nic nie wskazuje na to, że poniedziałkowa katastrofa samolotu towarowego w Wilnie mogła być aktem sabotażu – oświadczył w środę szef resortu obrony Laurynas Kascziunas. Dodał, że potwierdza to też ocalała załoga maszyny.

"Wstępna analiza wizualna wykazała, że lądujący w Wilnie samolot nie doznał żadnych uszkodzeń zewnętrznych. Szczegółowa analiza czarnych skrzynek pozwoli dokładniej ustalić, co mogło wydarzyć się wewnątrz maszyny" – przekazał Kascziunas dziennikarzom, po posiedzeniu sejmowego komitetu bezpieczeństwa narodowego i obrony.

Dodał również, że pierwsze rozmowy z ocalałymi pilotami potwierdzają, że na pokładzie nie było oznak niepokoju, dymu ani chaosu.

Minister zaznaczył, że śledczy niczego nie wykluczają, ale na tę chwilę brak jest podstaw by sądzić, że katastrofa samolotu była sabotażem. Podkreślił również, że "zanim podejmie się próby powiązania tego wydarzenia z działalnością wrogich państw, konieczne są niepodważalne dowody. W przeciwnym razie ryzykujemy, że agresor osiągnie swój cel podwójnie".

Szef Krajowego Centrum Zarządzania Kryzysowego (NKVC) Vilmantas Vitkauskas poinformował, że powołana została międzynarodowa komisja składająca się ze śledczych z Litwy, Niemic, Hiszpanii i USA. Eksperci już badają miejsce wypadku. Następnie wrak samolotu zostanie przewieziony do hangaru, gdzie zostanie zbadany i porównany z danymi uzyskanymi z czarnych skrzynek.

Rejestratory parametrów lotu i rozmów w kabinie samolotu wydobyto we wtorek z wraku maszyny. W celu odszyfrowania danych czarne skrzynki prawdopodobnie zostaną przewiezione do Niemiec, gdyż na Litwie nie ma takich możliwości.

Lecący z Lipska samolot Boeing 737 hiszpańskich linii lotniczych Swiftair, wyczarterowany przez firmę logistyczną DHL, rozbił się w poniedziałek w pobliżu budynku mieszkalnego w Wilnie. Na pokładzie znajdowała się czteroosobowa załoga: dwóch Hiszpanów, Niemiec i Litwin. Zginął jeden z Hiszpanów, pozostałe osoby doznały obrażeń.

Z Wilna Aleksandra Akińczo (PAP)

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony