Przejdź do treści
Źródło artykułu

Palący temat ubrań lotniczych...

Ogień jest w lotnictwie poważnym zagrożeniem. Pat Malone (z AOPA w Wielkiej Brytanii) omawia jeden ze sposobów zwiększenia szans na przeżycie.

Kilka lat temu dostałem Informację dotyczącą bezpieczeństwa z firmy Robinson Helicopter Company (Safety Notice SN-40). Zapamiętałem ją, ponieważ nie dotyczyła delaminacji łopat, wlotu w przewody napowietrzne wysokiego napięcia czy niezamocowanych przedmiotów blokujących pedały – dotyczyła tego, co powinienem mieć na sobie w czasie lotu.

„Stwierdzono kilka przypadków – brzmiał tekst biuletynu – w których osoby znajdujące się w helikopterze albo małym samolocie przeżyły wypadek, ale odniosły poważne oparzenia. Aby zmniejszyć ryzyko urazu w wyniku pożaru po wypadku, zdecydowanie zalecamy wszystkim osobom znajdującym się na pokładzie statku powietrznego noszenie ubiorów, rękawic i kaptura albo kasku z ognioodpornego materiału nomex.”

Pilocie, rozumiesz coś z tego? Nie miałem pojęcia, co to jest „nomex”. Może mylił mi się ze spandexem [tworzywo poliuretanowe bardziej znane jako lycra, które pod różną postacią często noszą kobiety], ale oczami wyobraźni widziałem już siebie, jak ubrany jak postacie z kreskówek wysiadam z samolotu wprost do ludzi pokładających się ze śmiechu. Ubrania dla personelu latającego to grząski grunt. Jedynym, kogo znam, kto jest w stanie poradzić sobie z kurtką z owczej skóry jest Brendan O’Brien, a i to nie zawsze... Myślę, że twoje nastawienie zmieniłoby się, gdybyś rzeczywiście znalazł się w ogniu, ale na co dzień zapewne ważniejsze jest to, by nie wyglądać jak pajac.

Moja ciekawość stała się większa, gdy przeglądałem katalog firmy Transair. Na jednej ze stron natknąłem się na kombinezon lotniczy z nomexu, a człowiek ubrany w niego wcale nie wyglądał na pajaca. Wyglądał po prostu jak normalny mężczyzna ubrany w kombinezon lotniczy, taki, jakie noszą wojskowi i cywile, którzy traktują latanie poważnie. Kiedy patrzyłem na to zdjęcie, zdałem sobie sprawę, że temat z biuletynu Robinsona (rok 2006!) tkwił gdzieś we mnie głęboko już od dawna, więc zamówiłem kombinezon dla siebie.

Popatrz na moje zdjęcie – moim zdaniem, nie wygląda to źle. Przepraszam, że do zdjęcia nie znalazłem odpowiedniej modelki, ale nie znam takiej, która ważyłaby 95 kg i miała 96 cm w talii. 

Tak wygląda w kombinezonie gruby facet w średnim wieku. A tak na poważnie, kluczowe znaczenie ma ognioodporność. Nomex od lat 60-tych ubiegłego wieku jest powszechnie stosowany jako materiał na kombinezony dla strażaków i innych osób, dla których oparzenia stanowią ryzyko zawodowe. Sprawdź „nomex” w wyszukiwarce, a dowiesz się więcej o nim, niż jest to potrzebne przeciętnemu człowiekowi. Wystarczy powiedzieć, że używają go piloci wojskowi i kierowcy Formuły 1. Nomex jest palny, ale po odsunięciu źródła ognia nie topi się i nie kapie. Gdybyś miał znaleźć się w samym środku ognia, ubranie z tego materiału naprawdę by się przydało. 

Łatwo jest zakładać ubrania z nomexu, a ich noszenie jest całkiem wygodne. Mam za sobą kilka długich przelotów – nie przegrzejesz się w nim, tkanina dobrze oddycha i jest tak samo ciepła, jak spodnie z jeansu i przeciętna kurtka. Nomex występuje w dwóch kolorach, jako zielony i bardziej zielony – najwyraźniej jego barwienie nie jest takie proste. Zamek z przodu zaciąga się na całej wysokości, co jest oczywiste i bardzo wygodne. Na rękawach i nogawkach są rzepy, które ułatwiają owinięcie butów (jak widać na zdjęciu).

Granie w pokera z kimś, kto ma na sobie taki kombinezon, nie jest najlepszym pomysłem, ponieważ kieszenie są w nim dosłownie wszędzie. Znalazłem już dziesięć kieszeni i siedem miejsc na coś do pisania. Dwie kieszenie są na łydkach – są naprawdę ogromne. W jednej z nich miałem sporą kanapkę i jabłko. Siedząc, z łatwością można je wyciągnąć. Na obu kolanach są takie same, wielkie kieszenie zwrócone do dołu, zapinane na rzepy. Tej samej wielkości kieszenie zwrócone są do góry, zamykane na dwa rzepy, idealne na schowanie książki lotów albo mapy, które można wsunąć z boku i zapiąć na rzepy. Do tego dwie kieszenie na długopisy, a których jedna jest dwustronna, co jest bardzo wygodne. Są też dwa małe pierścieniowate wieszaki, podobne do tych, na jakich wieszasz kurtkę, ale jeszcze nie domyśliłem się, do czego służą. Wyżej są dwie zwykłe kieszenie boczne, wewnątrz których są wycięcia, przez które można sięgnąć do kieszenie tego, co założyliśmy pod spód. Wzmocnione są one rzepami, które okazały się trochę szorstkie, ale po jakimś czasie noszenia dopasowały się do moich kształtów. I jeszcze dwie kieszenie na klatce piersiowej, i jeszcze trzy kieszenie na długopisy wysoko na lewym rękawie. Rzepami można wyregulować dopasowanie do talii (a może raczej poluzowanie).

Muszę przyznać, że bardzo mi się ten kombinezon spodobał. Pierze się go w pralce, nie przejmuję się więc skutkami czołgania się pod samolotem dla zamocowania osłon. Podobno taki kombinezon jest „trzy do pięciu razy trwalszy” od zwykłego kombinezonu lotniczego. Widać też, że jest bardzo dobrze wykonany, nie ma żadnych wystających nitek ani dziwnych szwów. Zastosowania paru rzeczy nie mogę się domyśleć, jak na przykład tych trzech wieszaków zamiast jednego. Na lewym barku i rękawie są naszyte rzepy, do których można coś zamocować – to też jest temat, w który nie będę się zagłębiał.

Przy całym moim humorystycznym podejściu, jest też kwestia śmiertelnie poważna, jaką jest wszechobecne w lotnictwie zagrożenie pożarem. Dobre nawyki lotnicze obejmują wszelkie działania, jakie tylko pilot może podjąć dla zwiększenia swoich szans przeżycia. W serwisie www.transair.co.uk znajduje się film pokazujący, jak różne tkaniny reagują na ogień... Nomex zachowuje się bardzo dobrze. A przy tym wygląda całkiem przyzwoicie, więc nikt nie powinien wytykać cię palcami i śmiać się. Z wydanych 200 funtów zostanie ci trochę reszty, więc musi to być dobra inwestycja we własne bezpieczeństwo. Wady? Trudno mi się czegoś doszukać, no i nikt nie pokazuje mnie palcem i nie śmieje się ze mnie.

Ciągle myślę jeszcze o hełmie jak w Informacji Robinsona. I o rękawicach. Może chociaż tylko o jednej, jak nosił Michael Jackson i mój dawny instruktor...


ROBINSON HELICOPTER COMPANY
2901 Airport Drive, Torrance, California 90505, USA – tel. (310) 539-0508, faks (310) 539-5198
Safety Notice – SN-40
Data wydania: lipiec 2006, niniejsza zmiana: maj 2013

POŻAR PO WYPADKU (lotniczym)

W niektórych wypadkach helikopterów albo małych samolotów ich pasażerowie odnieśli poważne oparzenia w wyniku powstałego pożaru po wypadku. Odzież lotnicza wykonana z tkaniny nomex (nie powodującej rozprzestrzeniania się ognia) zmniejsza prawdopodobieństwo odniesienia poważnych oparzeń. Lotnictwo wojskowe, ochrony porządku publicznego, medyczne i inne często wymagają zakładania odzieży z nomexu do każdego lotu. Piloci powinni rozważyć zalety używania ubiorów z tkanin nie powodujących rozprzestrzeniania się ognia i poinformować o nich wszystkich pasażerów albo zapewnić im takie ubiory.


ROBINSON HELICOPTER COMPANY
Safety Notice – SN-40
Data wydania: lipiec 2006

POŻAR PO WYPADKU (lotniczym)

W pewnej liczbie wypadków helikopterów albo małych samolotów pasażerowie przeżyli wypadek, ale odnieśli poważne poparzenia w wyniku pożaru po wypadku. Aby zmniejszyć ryzyko poparzeń w pożarach po wypadku, zdecydowanie zaleca się, aby wszystkie osoby na pokładzie statku powietrznego używały kombinezonu lotniczego, rękawic i kapturów z nomexu – tkaniny nie powodującej rozprzestrzeniania się ognia. 


Powyższy artykuł po raz pierwszy pojawił się na dlapilota.pl 3 stycznia 2014 r. W ramach nowego cyklu, na łamach naszego portalu cyklicznie przybliżamy najciekawsze i najbardziej poczytne teksty z lat ubiegłych.

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony