Mistrzostwa Polski Juniorów w Suwałkach
W tym roku Mistrzostwa Polski Juniorów rozegrano w Suwałkach, gdyż nikt inny nie chciał zawodów tych organizować. Trzeba przyznać, że Stanisław Skibicki ma wystarczające możliwości i umiejętności, aby podołać zadaniu.
Mistrzostwa poprzedzone były zgrupowaniem kadry narodowej przed zbliżającymi się Mistrzostwami Europy juniorów. W zgrupowaniu uczestniczyło trzech szybowników i czterech gumówkarzy. Wykonali oni kilka lotów treningowych i dokonali ostatnich regulacji pod okiem doświadczonych instruktorów.
W sobotę pogoda nie sprzyjała szybownikom. Zachmurzenie całkowite i przelotne opady, wiatr w porywach do 6 m/s. Noszenia termiczne słabe, rzadkie i niezwykle chimeryczne. Takie warunki miały pokazać rzeczywiste umiejętności zawodników.
Tylko kilku zawodników potrafiło holować modele usiłując zidentyfikować nikłe noszenia. Pozostali latali "z gwoździa" pod dyktando instruktorów.
W każdej kolejce czas maksymalny uzyskało nie więcej jak siedmiu modelarzy. Już po czwartej turze wyłoniła się czołówka z kompletem czasów maksymalnych, a pozostali z większymi lub mniejszymi stratami na dalszych miejscach.
Zaskoczeniem była postawa Bartka Skibickiego - Mistrza Świata w gumówkach startującego udanie tym razem w szybowcach. Latał wiekowym modelem z balsy i japonki według wskazań ojca instruktora, który potrafi identyfikować noszenia z poziomu lotniska. Wygrał dokładając kolejny medal do swojej bogatej kolekcji, a jego występ wskazuje, że można z powodzeniem rywalizować w krajowych zawodach bez konieczności zakupu drogiego sprzętu z nowoczesną technologią.
Bartosz Woźnica radził sobie całkiem dobrze do szóstego lotu, w którym stracił aż 57 s. Mógł jeszcze wygrać, gdyby latał maksymalnie w ostatnim. Jego rywalizacja z Bartłomiejem w ostatniej turze była niezwykle pasjonująca jak przystało ma zawody rangi mistrzostw.
Przemysław Gumienny z Gliwic latał z kolei pod dyktando dwóch znakomitych zawodników: Ziobera i Dradry. Słaby lot w piątej turze ze stratą 84 s okazał się nie do odrobienia i w efekcie Przemek wylądował na 3 miejscu o 7 s za Woźnicą.
Słaby występ zanotował Maciej Krupa, który uchodził za faworyta zważywszy na jego wyniki w Pucharze Świata. W jego przypadku stało się to, co musiało się stać prędzej czy później. Pokonany został przez trudne warunki, wobec których był bezradny ze swoją taktyką startu. Całkiem dobrze latał Kuba Czekański. Szukał noszeń holując i w noszeniach wyczepiał. Jednak słaby sprzęt nie pozwolił mu na pełne wykorzystanie umiejętności.
Organizatorzy skracali poszczególne kolejki lotów do 45 min, gdy okazało się, że wszyscy zawodnicy wykonali lot. W czwartej kolejce Adrian Szymański tym sposobem nie zdążył na kolejny lot szukając modelu w łanie zboża. Zrezygnował więc z dalszych startów.
W punktacji drużynowej zwyciężył zespół z Gliwic, przed Krosnem i Bydgoszczą. I taki jest obecnie układ sił w Polsce w kategorii F1A juniorów.
W niedzielę latali gumówkarze. Wiatr w porywach do 6 m/s i chwilami prześwitujące przez chmury słońce. Noszenia termiczne częstsze i bardziej zdecydowane, jednak bardzo kapryśne, co bez wątpienia jest cechą charakterystyczną suwalskiego lotniska.
Na starcie stanęło 9 zawodników; 8 z Suwałk i Mariusz Trojanowski z Opola. Gdy w czwartym locie stracił pechowo 82 s wiadomym było, że na podium staną wyłącznie podopieczni instruktora Skibickiego.
Po dogrywce wygrał Bartłomiej Skibicki przed Natalią Bilewicz i Łukaszem Andrulewiczem. Dla bacznego obserwatora wiadomym było, że tak zakończy się ta rywalizacja.
Na podstawie relacji uczestników opisał Adam Kopacz
Komplet wyników indywidualnych
***
Nie ustrzegli się jednak organizatorzy błędów, które nie tylko wystawiają im złą opinię, ale są całkowicie niezrozumiałe.
Czas trwania kolejki w F1A ustalono na 1 godz. Gdy jednak okazało się, że wszyscy zawodnicy wykonali swoje loty wcześniej, kolejkę skracano do 45 min. To nie tylko niedopuszczalna zmiana zasad w trakcie trwania rywalizacji, ale przede wszystkim ingerencja w ustalone plany czynności startowych zawodników. Oprócz wykonania lotu zawodnik w trakcie 9 godzinnego pobytu na lotnisku musi mieć czas na wykonanie wielu innych czynności, od fizjologicznych po odpoczynek. A wszystko dlatego, że kilku wpływowym osobom śpieszyło się bardzo do domu czy do hotelu.
Jedną z kolejek lotów przerwano na kilkanaście minut ze względu na padający deszcz. Jak wiadomo opady nie są czynnikiem, który uniemożliwia rozegranie konkurencji. Aby nie zostać posądzonym o stronniczość zawody można przerwać wyłącznie, gdy warunki przekraczają granicę określoną przepisami (wiatr powyżej 9 m/s) i, gdy zawodnikom zagraża niebezpieczeństwo (wyładowania atmosferyczne).
W pierwszej turze lotów F1B sędzia główny ogłosił warunki: czas maksymalny 180 s, czas trwania kolejki 1 godz. Tak też chronometrażyści mierzyli pierwsze loty. Do czasu, kiedy fakt ten nie spodobał się jednemu (i jedynemu) kierownikowi ekipy. Po odpowiednio żywiołowej interwencji sędzia główny zmienił warunki w trakcie trwania tury lotów: czas maksymalny 120 s. Takie wydarzenie mogłoby być powodem unieważnienia zawodów. Nikt jednak nie składał protestów, bo nie miał kto.
Z całą pewnością incydenty, które miały miejsce w Suwałkach powinny zostać omówione w gronie modelarzy swobodnie latających, a w regulaminie organizacji zawodów powinny znaleźć się odpowiednie czytelne i jednoznaczne zapisy, aby wyeliminować takie i podobne przypadki w przyszłości.
Adam Kopacz
Komentarze