Sąd rozstrzygnie, gdzie lądowali baloniarze
Przed olsztyńskim Sądem Rejonowym rozpocznie się niecodzienny proces. Oskarżonym jest pilot balonu, który wylądował na... pastwisku. W lipcu w Olsztynie odbywały się zawody balonowe. Właścicielka gospodarstwa twierdzi, że balony lądowały dosłownie, gdzie popadnie.
balony
Wieczorem, pod koniec pierwszego dnia zmagań, jeden z balonów wylądował nad jeziorem w podolsztyńskim Sząbruku. Jak twierdzi pilot, przestało wiać i trzeba było jak najszybciej znaleźć się na ziemi. Podkreśla, że ominął zboże i wylądował na łące. Teraz należało tylko zwinąć balon i odjechać. I tu zeznania zaczynają się różnić.
Baloniarz twierdzi, że właścicielka gospodarstwa nie chciała otworzyć bramy i wynoszenie balonu trwało do późnej nocy. Kobieta twierdzi natomiast, że od początku dnia balony lądowały dosłownie, gdzie popadnie. Niektóre w zbożu, niszcząc część upraw. Cała sytuacja była stresująca dla zwierząt - m.in. płoszyły się konie.
Czytaj całość artykułu na stronie Radia Olsztyn.
Źródło: Radio Olsztyn
Komentarze