Przejdź do treści
Źródło artykułu

Wywiad z konstruktorem B-Unstoppable

W tym roku mieliśmy już kilka ciekawych premier bezzałogowych maszyn kierowanych na cywilny rynek rekreacyjno-sportowo-rozrywkowy. Pojawiła się między innymi nowa wersja bardzo popularnego Phantoma, ciekawa latająca kamerka Lily, czy dron Solo firmy 3DR (o których oczywiście można poczytać na InfoDronie). Wspomniane drony jednak, choć bardzo różne, mają też i cechy wspólne. Jedną z nich jest chociażby obce pochodzenie (czytaj zagraniczne – niestety)… Oczywiście to nie powód, by zmieniać na ich temat opinię, niemniej, dało się odczuć w ostatnim okresie brak polskiego akcentu w tej sferze.

Toteż tym większa była moja radość i zaskoczenie, gdy pojawił się nowy „B” z ambitnym zamiarem podbicia rozrywkowego rynku nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Konstruktorem „B”, jak nie trudno się domyślić, jest Polak, który w chwili obecnej stara się pozyskać fundusze na międzynarodowej platformie Kickstarter, które to oczywiście chciałby przeznaczyć na rozwój i produkcję własnego modelu.

Chcąc przybliżyć Wam najnowszy, trzeci już model „B”, zwany dalej B-Unstoppable, w sposób możliwie najlepszy, poprosiłem samego autora tegoż drona, o udzielenie odpowiedzi na kilka moich pytań. Mowa oczywiście o Witoldzie Mielniczku, który to ku mej uciesze, przystał na moją propozycję. Poniżej załączam rozmowę.

Redaktor: Witam Panie Witku! Na początek, proszę opowiedzieć nieco o sobie, chętnie przybliżę czytelnikom Pana postać, …, np. jak Pan został konstruktorem, skąd czerpie Pan pomysły, czy gdzie Pan mieszka obecnie.

Witold Mielniczek: Witam. Od dziecka lubiłem rysować, malować, miałem okazję latać szybowcami, paralotniami, także pewnie te doświadczenia miały duży wpływ na późniejszy wybór szkoły, a tym samym zawodu. Niestety nie udało mi się dostać na Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie, wobec tego postanowiłem pójść inną drogą i wybrałem Ekonomię. Po skończeniu studiów, z powodów finansowych wyjechałem do UK, gdzie pracowałem w rzeźni, na budowie, w laboratorium mikrobiologicznym, mini cab( taksówka), w Londynie itd. Nauczyłem się języka i za namową jednego ze swoich przyjaciół wylądowałem na Uniwersytecie Middelsex na wydziale „Wzornictwo przemysłowe”. Po roku, za namową swoich nauczycieli, przeniosłem się na „Projektowanie produktu i robotykę”, co szybko pokochałem, bo była to kombinacja sztuki i inżynierii; po raz pierwszy mogłem stworzyć coś swojego. Na kartce papieru mogłem teraz narysować swój pomysł/wizję, a później nadać temu życie, poprzez elektronikę, programowanie. Uczucie jest niesamowite i nadzwyczajne, kiedy własne wyobrażenia przelewa się na papier, a następnie w działającą w rzeczywistości maszynę.

RED: Czy są szanse na to, by Pan wrócił kiedykolwiek do Polski?

WM: Jestem już w Polsce od 1.5 roku, staram się pozyskać dotacje z Unii Europejskiej, jednak jak na razie – bez skutku. Niestety mamy tu silną biurokrację… Mym największym marzeniem jest przenieść swój biznes do rodzinnego miasta, ale po wielu rozmowach z lokalnymi władzami – nie widzę niestety dla siebie żadnych szans w tym zakresie. Nie poddaję się oczywiście, dalej walczę o firmę w Przemyślu. Na szczęście jeden z lokalnych przedsiębiorców bardzo mi pomógł, mam nadzieje ze uda mi się przetrwać ten ciężki czas i dofinansować projekt ze środków EU, rozpocząć pracę nad kolejnymi modelami i w końcu projektami, które gdzieś tam leżą narysowane i czekają na lepszy czas.

RED: Ile tak naprawdę osób pracuje nad “B”? Proszę trochę opowiedzieć o tym, jak sobie Pan ze wszystkim radzi…

WM: Jestem jedno-osobową firmą, robię wszystko sam – od rysowania, grafiki, projektowania strony, księgowości, aż po pracę, którą uwielbiam, czyli konstruowanie B!

RED: Jak wygląda obecnie produkcja poszczególnych egzemplarzy?

WM: W chwili obecnej produkcja „B Flying Car” została zawieszona z powodu problemów powstałych przy współpracy z firmą odpowiedzialną za produkcję, która to odbywała się pod niemieckim okiem w Chinach, ale niestety właściciel fabryki miał inne plany co do mnie i mojego patentu; niestety nie do końca szczere. Zadał sobie wręcz sporo wysiłku, żeby przechwycić mój patent i wpędzić mnie tym samym w długi, ale nie udało mu się to, jak widać. Przetrwałem! Dzięki temu jestem wzbogacony o spore doświadczenie, z którego wyciągnąłem wiele wniosków.

RED: Skąd pomysł na B-Unstoppable? Szczerze, to nie spodziewałem się, że będzie Pan miniaturyzował swoje poprzednie wersje, modyfikując przy tym znacząco napęd.

WM: B-Unstoppable to kolejna wersja pojazdu jeżdżąco-latającego o innych właściwościach jezdnych, tym razem dedykowana dla rynku zabawkowego, dla młodszych użytkowników. Powstaną jeszcze w najbliższym czasie kolejne 2 pojazdy o innej konfiguracji.

Cały artykuł można przeczytać na stronie: www.info.dron.pl

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony