Jak fotografować podczas pokazów lotniczych w Radomiu - poradnik Sławka "Hesji" Krajniewskiego
Pisanie o fotografowaniu w Radomiu podczas AIR-SHOW to jak wkładanie kija w mrowisko. Żyjemy bowiem w takim kraju, że każdy, no prawie każdy, wie lepiej czy nawet najlepiej. Od razu zatem wszystkich uspokoję. Ja nie wiem lepiej ani najlepiej. Mam jednak w temacie radomskiego fotografowania pewne doświadczenia, które powiększają się z roku na rok, z wizyty na wizytę od czasu moich pierwszych pokazów na tym lotnisku w 2002 roku. Postaram się nimi podzielić najszerzej jak potrafię z zaznaczeniem, że mogę się mylić i że moja wiedza może nie być pełna. Piszę te kilka zdań głównie z dwóch powodów.
Pierwszy to taki, że sporo osób mnie pyta co, gdzie i kiedy polecam w Radomiu a drugi powód to próba opanowania tego nieustannego lamentu dotyczącego fotografowania „pod słońce”, który od początku towarzyszy imprezom w Radomiu. Doszło bowiem nawet do tego, że wiele z osób które nigdy nie były w Radomiu (nie tylko obcokrajowcy), najpierw słyszą o beznadziejnych warunkach do fotografowania, a dopiero później o całej reszcie spraw, związanych z tą kapitalną imprezą. Ja osobiście uważam, że Radom to jedna z najlepszych imprez na świecie.
Eric Goujon w samolocie Vought F4U Corsair kołuje przed swoim pokazem 24.08.2013 godz. 17.02
Po każdym roku pokazów robię sobie na własny użytek ranking imprez, w których miałem przyjemność uczestniczyć w danym roku. Ranking powstaje w wyniku sumowania konkretnych ocen takich kategorii jak: ilość lotniczych atrakcji, możliwości ich fotografowania, warunki pogodowe, panującą na danej imprezie „atmosferę” i współczynnik WOW – czyli jakie impreza zrobiła na mnie wrażenie generalnie. W moim prywatnym rankingu dotyczącym roku 2013 Radomski AIR-SHOW pokonał całą konkurencję z takimi tuzami jak choćby MAKS, Axalp, Air Tattoo czy Luchtmachtdagen [link do Highlights 2013]. Chwalmy więc nasze rodzime pokazy i wysyłajmy gdzie się da pozytywne sygnały. Wszystkim nam to wyjdzie na dobre. Niniejszym tekstem podejmuję zatem próbę udowodnienia, że możliwości fotografowania w Radomiu są na tyle duże, że każdy tu znajdzie coś dla siebie a zatem – jest się z czego cieszyć, prawda? :)
CZY POD SŁOŃCE CZY POD DESZCZ – OGÓLNE PITU PITU najpierw :)
Fotografowanie pod słońce
Często się słyszy, a zwłaszcza w Radomiu, że pokazy są słabe, bo są pod słońce. Jest wiele pokazów na świecie, gdzie sytuacja jest bardzo podobna, choćby podmoskiewski MAKS ale tam jakby mniej lub wcale narzekania.
Samolot Su-34 podczas przelotu w „pobliżu” słońca podczas MAKS 2013
Do tego warunki atmosferyczne bywają tak różne, że jedne pokazy „pod słońce” drugim nie równe. Może być pięknie - z błękitnym niebem i z wypiętrzonymi tu i tam chmurkami, które raz po raz chowają za sobą słońce, orzeźwiający wiaterek zmiata gorące powietrze zalegające nad lotniskiem, a w powietrzu jest sporo wilgoci choćby po nocnych opadach deszczu. Może być też i paskudnie, podczas gdy mimo, że jest słonecznie to niebo pokryte jest równomierną warstwą chmur wysokiego pułapu, przez to niebo jest bardzo jasne, wręcz oślepiające i nie dość, że nie daje odpowiedniego tła dla samolotów to jeszcze sprawia, że powietrze nad lotniskiem się wręcz gotuje potężnie utrudniając robienie ostrych zdjęć, zwłaszcza z obiektywami o dłuższych ogniskowych. To największy koszmar dla fotografii lotniczej. Załóżmy jednak, że w naszych rozważaniach mówimy o tym pierwszym, o wiele lepszym wariancie.
W moim odczuciu nie ma czegoś takiego jak całe pokazy pod słońce. Byłoby to możliwe, gdyby słońce cały dzień znajdowało się w jednym miejscu i dokładnie w tym miejscu odbywały się wszystkie pokazy. Wiadomo jednak, że tak nie jest. Słońce pokonuje swoją pozorną drogę i w każdej kolejnej chwili pokazów nie dość, że jest w innym miejscu to jego światło ma inną temperaturę barwową i pada pod innym kątem. Pokazy lotnicze są niebywale dynamiczne i ogarniają swoim zasięgiem ponad 180 stopni w poziomie i często ponad 90 stopni w pionie. W kilka sekund samolot potrafi przemieścić się z jednej na drugą stronę pokazowego teatru przy czym „pod słońce” przebywa ułamek sekundy.
Załóżmy jednak dla naszych rozważań, że rzeczywiście fotografujemy konkretnie pod słońce. Co zyskujemy, a co tracimy? Fotografowanie pod słońce czy jak kto woli na kontrze jest znane od początków fotografii i jest na pewno ciekawym, ambitnym posunięciem artystycznym. Fotografując na kontrze w przypadku fotografii lotniczej, zwłaszcza w sytuacji gdy nie mamy możliwości sztucznego podświetlenia zacienionych elementów, poświęcamy szczegóły samego statku powietrznego ale za to podkreślamy wszelkie zjawiska, które dzieją się w powietrzu wokół jego płatowca! Dzięki podświetleniu od tyłu w zupełnie inny sposób zobaczymy wszelkie oderwania, fale uderzeniowe czy gorące gazy wydobywające się z dysz silników.
Samolot F/A-18 Hornet na pokazach w Axalp w 2008 roku
Przy odrobinie szczęścia uchwycimy też iryzację. Bywa, że samolot rzeczywiście wleci nam centralnie w słońce (oczywiście mówię tu o słońcu w tle) lub w jego bezpośrednie otoczenie. Przy odrobinie wprawy z szybkim przymknięciem przesłony aparatu i (bardzo ważne!) zamknięciem na ten moment oczu , uda nam się osiągnąć na fotografii totalnie bajkowe i często niewiarygodne efekty.
Przelot w „pobliżu” słońca potrafi nadać fotografiom wyjątkowy klimat
Nie ukrywam tego nigdzie, że za każdym razem liczę bardzo na to, że samolot przeleci tuż przy słońcu. Nie raz i nie dwa specjalnie się przemieszczałem by do tego niejako doprowadzić. Zdjęcia na kontrze często potrafią być o wiele bardziej spektakularne.
Przelot w bezpośrednim sąsiedztwie słońca przy jednoczesnym występowaniu delikatnych chmur wysokiego pułapu potrafi sprawić niebywałe efekty
Pytanie tylko czy dla każdego? Należy sobie bowiem zadać zasadnicze pytanie czy fotografując zależy nam na zrobieniu po prostu zdjęcia samolotu? Tego konkretnego, który prezentuje nam się na pokazach, ze wszelkimi szczegółami jego konstrukcji by mieć go zatrzymanego w czasie na naszej matrycy, ot tak, ku pamięci czy…? Czy może zależy nam na stworzeniu mniej lub bardziej spektakularnego lotniczego obrazu pokazującego coś więcej niż tylko sam samolot. Każda odpowiedź na to pytanie jest dobra. Dla wszystkich, którzy widzą fotografowanie lotnictwa tak jak w pierwszej części tej odpowiedzi, fotografowanie pod słońce będzie koszmarem. Dla tych, którzy szukają czegoś więcej – może (nie musi) okazać się bajką :)
A co jak nie będzie słońca?
Wszyscy się zamartwiają tym słońcem w twarz w Radomiu. A co zrobić w temacie fotografowania gdy tego słoneczka nam zabraknie? Gdy będzie pochmurnie czy nawet deszczowo? Warunki fotografowania mogą być rozmaite. Od nudnych, jednolitych chmur przykrywających całe niebo jedną szarą taflą, poprzez te same chmury z „bonusem” w postaci nijakich fotograficznie opadów deszczu aż po warunki fotograficzne które uwielbiam, czyli po niebo spowite burzowymi, postrzępionymi chmurami z przebijającymi się przez nie promieniami słońca! Już sam ten widok daje wyjątkowo malowniczy efekt. Odchodzące chmury deszczowe (burzowe) mogą stanowić idealne ciemno-granatowe tło, będące rzadkością podczas pokazów i niezłym rarytasem dla lotniczych fotografów. Jeżeli w tę scenerię wstawić kapitalnie odcinające się od tła statki powietrzne, dodać efekty na płatowcach czy śmigłach, jakie powoduje wszechobecna duża wilgotność powietrza, to śmiało możemy uznać takie warunki jako wręcz idealne.
Takie „idealne” warunki często panują podczas Air Tattoo w Fairford
Pamiętajmy też, że powietrze po deszczu jest idealnie oczyszczone. Fotografując w takich warunkach trzeba przede wszystkim bardziej uważać na parametry zdjęcia by nie przesadzić z czasem naświetlania. Schodzimy lekko z przesłoną, podnosimy w miarę potrzeby ISO tak by czasy ekspozycji nie spadały poniżej naszego osobistego minimum. Pochmurne niebo to często potężna, rozpraszająca blenda dla światła słonecznego. Można wtedy uchwycić o wiele więcej szczegółów, gdyż cienie nie „psują” zdjęcia. Nie rezygnujmy też z fotografowania w deszczu! Odpowiednio zabezpieczając siebie i sprzęt i pamiętając o tym by nie kierować obiektywu ku górze można osiągnąć bardzo ciekawe efekty – najczęściej podczas kołowania, startów i lądowań czy na wystawie statycznej.
W dalszej części artykułu m.in. o tym w który dzień najlepiej przyjechać do Radomia przed Air Show, jakie są najlepsze miejsca do wykonywania zdjęć z poza terenu pokazów, jak przemieszczać się po strefie publiczności, aby w kwestii poruszającego się słońca mieć jak największe możliwości fotografowania oraz jakie zalety posiada fototrybuna. Dodatkowo, wszyscy zainteresowani mogą tam zapoznać się ze ściągą, która podpowie jak ustawić aparat do konkretnych ujęć statków powietrznych w danych warunkach.
Całość artykułu dostępna jest na stronie www.hesja.pl Zapraszamy do lektury!
Sławek "Hesja" Krajniewski - od wielu lat jeden z najbardziej uznanych polskich fotografów lotniczych. Do listopada 2009 r. pełnił funkcję prezesa w Stowarzyszeniu Nikon Klub Polska, a obecnie jest wykładowcą na Akademii Nikona. Jest pomysłodawcą i prezesem Stowarzyszenia Polskich Fotografów Lotniczych Air-Action (www.spfl.pl). W 2010 roku uruchomił projekt „Odloty hesji”. Jest również ambasadorem VI Międzynarodowego Festiwalu Filmów Lotniczych.
Komentarze