Lotniska idą na rekord. Ruch lotniczy rośnie dzięki turystom, biznesmenom i tanim biletom
Pył wulkaniczny, powódź, a nawet kryzys gospodarczy w Grecji nie zniechęciły Polaków do latania. W tym roku na pokłady samolotów może wsiąść tylu pasażerów, ilu w rekordowym dla branży 2008 roku.
W czerwcu odprawy pasażerów w portach lotniczych wróciły do rekordowych wyników z 2008 roku. – To był najlepszy miesiąc w historii wrocławskiego lotniska – mówi Dariusz Kuś, prezes Portu Lotniczego Wrocław. Liczba 171 tys. odprawionych pasażerów pozwoliła lotnisku o 3 tys. osób pobić dotychczasowy rekord z lipca 2008 roku. Wrocław nie jest wyjątkiem. O 8 – 12 proc. wzrósł ruch pasażerski na lotniskach w Krakowie, Gdańsku, Katowicach czy nawet niewielkiej Bydgoszczy.
Szefowie lotnisk zacierają ręce, bo dobre wyniki odnotowali nie tylko w czerwcu, ale także w maju. To pozwoliło z nawiązką odrobić straty po kwietniu, gdy przez pył wulkaniczny z Islandii samoloty w Europie nie latały przez tydzień. Z największych lotnisk w Polsce tylko Katowice są pod kreską. W górę poszybowała nawet Warszawa, przez którą przewija się co drugi pasażer odprawiany w naszym kraju. – Odprawiliśmy 3,9 mln pasażerów, czyli o 3 proc. więcej niż rok temu – mówi Michał Marzec, dyrektor naczelny PPL, zarządzającego Lotniskiem Chopina w Warszawie.
Magia zielonej wyspy
Urząd Lotnictwa Cywilnego, który nadzoruje krajowy rynek lotniczy, nie ma wątpliwości: dobra passa będzie utrzymana aż do grudnia. Zgodnie z prognozą ULC w tym roku lotniska odprawią 20,2 mln pasażerów. To o blisko 7 proc. więcej niż w 2009 roku. I wynik niewiele gorszy niż w rekordowym dla branży 2008 roku. Wówczas odprawione zostało ok. 22 mln osób. – To bardzo wiarygodna prognoza. Rynek ciągną w górę czartery, a więc ruch turystyczny, ale też biznes – mówi Zbigniew Sałek, wiceszef Międzynarodowego Stowarzyszenia Menedżerów Lotnisk.
Co ciekawe, na pokładach samolotów przeważają menedżerowie z zagranicy, a nie z Polski. – Magia Polski jako zielonej wyspy na europejskiej mapie gospodarczej robi swoje – mówi Zbigniew Sałek. Coraz więcej białych kołnierzyków przyjeżdża nie tylko do Warszawy, ale przede wszystkim do Gdańska, Krakowa czy Wrocławia.
Dobra passa tanich linii
Dotknięte w zeszłym roku przez kryzys porty odbudowują się także dzięki tanim liniom. Justyna Zajączkowska z MPL Kraków-Balice mówi, że tylko w ciągu ostatnich czterech miesięcy Ryanair otworzył w tym porcie aż 10 nowych tras. Z kolei WizzAir zwiększył do czterech liczbę samolotów na stałe bazujących w Warszawie. Tanie linie zarabiają już nie tylko na lotach na Wyspy Brytyjskie. Teraz popularne jest wożenie Polaków, którzy zwiedzają Europę na własną rękę bez pośrednictwa biur turystycznych. Rekordowe obłożenie mają trasy do Hiszpanii, Francji i Włoch. Tylko Ryanair potroił liczbę pasażerów na trasach hiszpańskich dostępnych z Wrocławia.
Ale jest też druga strona medalu. – Ruch lotniczy wzrasta, ale liczba przewożonych pasażerów nie przekłada się wprost na rentowność przewoźników lotniczych – mówi Mariusz Szpikowski, prezes Air Italy Polska. Tym bardziej że spadły ceny biletów, nawet na trasach krajowych. Dziś ceny rozpoczynają się od 79 zł, a najdroższy bilet, kupowany np. w przeddzień wylotu, nie kosztuje więcej niż 700 zł. Równie ciekawe oferty można znaleźć na loty do miast europejskich. Bilet do Brukseli z miesięcznym wyprzedzeniem można kupić już za 160 zł.
Komentarze