TLAR to umiejętność jaką powinien posiadać każdy pilot...
„Siadamy na Hudson” – tak kapitan Chesley “Sully” Sullenberger zakomunikował zamiar wodowania na rzece Hudson Airbusem A320 linii należącym do linii US Airways (lot 1549).
Po zderzeniu z ptakami i utracie obu silników, kapitan Sullenberger i drugi pilot Jeff Skiles początkowo chcieli powrócić na lotnisko La Guardia. Gdy jednak okazało się, że znajduje się ono poza ich zasięgiem, wybrali lotnisko Teterboro. Po chwili jednak Sully stwerdził: „Nie damy rady”. To, co nastąpiło później media nazwały „Cudem na Hudson”.
Załoga zdołała wylądować pozbawionym napędu odrzutowcem na rzece, omijając wcześniej mosty i jednostki pływające. Nikt nie zginął. Nikt nie odniósł poważniejszych obrażeń. Sully i Skiles nie mieli czasu na wykonanie dokładnych obliczeń, nie mieli do dyspozycji localizera czy wiązki ścieżki schodzenia. Ich głównym źródłem informacji o sytuacji była przednia szyba.
W jaki sposób udało im się wylądować? Posiadali ogromne doświadczenie (obaj byli instruktorami, dodatkowo Sully był szybownikiem z wieloletnim stażem), oraz polegali na tzw. zasadzie TLAR („that looks about right”), co luźno można przetłumaczyć na „wydaje się być w porządku”. Chodzi o podejmowanie właściwych decyzji w krytycznych sytuacjach na podstawie intuicji czy doświadczenia, aniżeli chłodnej kalkulacji czy racjonalnej analizie danych.
Dla porównania, załoga lotu 214 linii Asiana nie była w stanie bezpiecznie podejść z widocznością na pas 28 lotniska w San Francisco, gdzie nie działał wówczas system ILS. Należy dodać, że Boeing 777 był w pełni sprawny, a mimo to maszyna uderzyła w falochron przed pasem. 3 osoby zginęły a 187 zostało rannych. Piloci nie byli przyzwyczajeni do lądowania bez pomocy ILSa.
TLAR to umiejętność jaką każdy pilot powinien posiadać. I przemawia za tym wiele powodów. Jednym z nich jest położenie załóg lotów 1549 i 214 i fakt, że w niektórych sytuacjach pilot nie ma do dyspozycji tylu środków, do ilu przywykł. Zasada TLAR pozwala się bez nich obejść.
Zdobywanie takich umiejętności to część procesu uczenia się każdego lotnika. Dlatego ćwiczy się sytuacje awarii silników. Warto jednak rozwijać je na własną rękę, poszerzać swoją świadomość sytuacyjną zwłaszcza w pobliżu lotnisk, gdzie dochodzi do największej liczby wypadków.
Warto na przykład zwrócić uwagę na widok za oknem na wysokości tysiąca stóp. Patrząc na długość drogi startowej spróbować ocenić jak dystans jednej mili wygląda podczas podejścia końcowego. Typowa 3-stopniowa ścieżka schodzenia opada 300 stóp na każdą milę. Świadomość znajdowanie się na danej wysokości bez szukania wskazań przyrządów może mieć nieocenione znaczenie w sytuacji zagrożenia. Warto mieć we krwi właściwy kąt pochylenia maszyny podczas podejścia, znać jak powinna brzmieć praca silników w każdej fazie lotu.
Ćwiczenie umiejętności TLAR pozwoli na podjęcie natychmiastowych działań bez potrzeby dokonywania dokładnych obliczeń czy korygowania danych w GPS czy systemie zarządzania lotem. W wielu przypadkach szybka reakcja jest lepsza od dokładności. Dotyczy to zwłaszcza lotnictwa. Dążenie do perfekcjonizmu może w pewnych warunkach doprowadzić do paraliżu i zaburzyć świadomość sytuacyjną.
Czasem potrzeba zaplanowania wszystkiego odwodzi pilota od podjęcia właściwej decyzji. Za przykład niech posłuży historia pilota, który miesiącami planował podróż z amerykańskiego Środkowego Zachodu na Zachodnie Wybrzeże. Opowiadał innym pilotom z wielką dokładnością jaką trasą poleci oraz na jakiej wysokości znajdzie się w poszczególnych etapach lotu. Trzymał się swojego planu mimo trafienia nad Górami Skalistymi na strefę silnego oblodzenia. Wystarczyła niewielka korekta kursu, a nie doszłoby do katastrofy, w której zginął pilot i jego żona.
Przyjaciele lotnika mówili śledczym, że ich zdaniem mężczyzna spędził tak wiele czasu i energii na drobiazgowym planowaniu trasy, że psychicznie nie był w stanie jej zmienić gdy okoliczności tego wymagały. Dokładne planowanie zawsze się przydaje, jednak posiadanie umiejętności TLAR daje pilotowi pewność szybkiej reakcji i wcielenia w życie „planu B”. A czasem nawet i „C”.
Panuje błędne przekonanie, że piloci zawsze muszą być perfekcyjnie dokładni. Owszem, precyzja jest potrzebna, czasem niezbędna, jednak są sytuacje, gdzie celowanie w „mniej więcej” niesie ze sobą mniej ryzyka niż skrajny perfekcjonizm.
Istnieje obawa, że rozwój technologii w lotnictwie spowoduje, że piloci zaniedbają swoje umiejętności TLAR. Wygoda i precyzja jaką daje GPS jest kusząca. Jednak programowanie urządzeń zajmuje czas, a ich awaria sprawia, że pilot nieposiadający TLAR traci rozwiązania alternatywne. Dlatego podtrzymywanie właściwych umiejętności jest tak istotne.
Komentarze