Przejdź do treści
Puchar Ślęży F3F (fot. f3f.zielnik.karpacz.pl)
Źródło artykułu

Relacja z Pucharu Ślęży F3F 2017

W dniach 7-8 października 2017 roku ma się rozegrać Puchar Ślęży F3F 2017. Poranek nie był zachęcający. Od 2 dni leje jak z cebra, a prognozy też nie są optymistyczne. Ma lać i wiać lub tylko lać, zależy gdzie popatrzeć. Mimo tych wszystkich niesprzyjających warunków Jurek ustala miejsce spotkania na Rusko godz. 9.

Organizatorem kolejnych zawodów zaliczanych do Pucharu Polski F3F jest Aeroklub Wrocławski. Kierownikiem zawodów jest Jerzy Mataczyno, a głównym sędzią zawodów zawodów Krzysztof Malczuk. Przed 9 otrzymuję SMS’a, że odprawa odbędzie się na hałdzie kopalni Stanisław w Rusku. Szczęście, że kiedy wysiadałem u podnóża góry, gdzie trzeba było zostawić samochody, przejeżdżał właśnie główny sędzia Krzysiek i zabrał na górę mojego tatę oraz w zasadzie wszystkie moje graty. Przynajmniej dziś nie będę musiał dźwigać tobołów na górę. Spokojnie uzbroiłem się w gumowce i pełen luzu po „lekkim” błocku szedłem powoli na miejsce lotów.

Sobota – 7.10.2017 r.

Na górze było mokro i jakoś nieprzyjemnie. Postawiłem swój malutki namiocik tuż przy drodze, gdzie trawa była niska. Po rozłożeniu baz odbywa się odprawa i zaczynamy loty. Zawody rozpoczyna Rafał Wiaderek, jednak warunki są bardzo ciężkie, tzn wiatr 5÷7 m/s, a zbocze jakiś wcale nie jest jakieś strome przecież. Leci sześćdziesiąt-kilka sekund, potem kolejny zawodnik podobnie i kolejny. Gdy przychodzi moja kolej robię świetny czas, jak na warunki, które panują w powietrzu. Termika pozwala mi polecieć niewiele ponad 53 sekundy, przeszło 10 sekund szybciej od rywali. Jestem zachwycony, jednak po chwili, kiedy leci po mnie Kamil zaczyna padać deszcz i zostaje ogłoszona przerwa, która niestety dla mnie spowodowała anulowanie tej rundy. Co za fart i co za pech…


Odprawa przed startem

Po deszczu wiatr stanowczo zwolnił. Jego siła – 3,5 m/s pozwala Rafałowi na wylatanie prawie 100 sekund! Czasy przeciętnie 80-90 sek. Kiedy przychodzi moja kolej uwiłam się w 72 sekundy. Jestem zadowolony z tego lotu. Dopiero pod koniec kolejki, kiedy wiatr przyspieszył do 5÷6 metrów lepiej ode mnie leci najpierw Rysiek Miśkiewicz, a potem Andrzej Kłusek zarabiając swojego 1000. Tak samo przebiega 2 runda z tym tylko, że to ja ją zaczynam. Znów wieje 3,5 metra i znów lecę dobrze jak na warunki 78 sek, i dopiero pod koniec rundy, kiedy wiatr przyspiesza blisko dwukrotnie czasy są lepsze od mojego. Taka karma. Rundę tę wygrywa Witek Stefański 63 sek., a zaraz po nim Andrzej Kłusek 64 sek. Reszta powyżej 70-ciu. Teraz zakres siły wiatru poprawia się. Minimalna prędkość utrzymuje się na poziomie 5-6 metrów, co od razu widać po wynikach. W rundzie tej pierwszy raz poniżej 60 sek poleciał Jerzy Mataczyno (57), a potem dokonali tego jeszcze Kamil Chipczyński (58) i Witold Stefański (55), który wygrał kolejną rundę i utrzymuje się na prowadzeniu. Mój czas to niewiele ponad 60 sekund.

Wiatr mocno zmienia się. W ciągu 3 minut nawet o 4 metry na sekundę w jedną lub w drugą stronę. W porywach dochodzi nawet do 13 m/s. 4 runda znów pod dyktando Witka Stefańskiego. Zaczynam myśleć, że ma umowę z Panem Bogiem na termiki, bo tym razem odpalił i skończył lot w 43,32 sekundy! Poniżej 50 polecieli także Jurek Mataczyno i Kamil Chipczyński. Czasy powyżej 50 należały raczej do przeciętnych. Natomiast od początku zawodów nie idzie Jurkowi Kurkowi. Nie może znaleźć sposobu na dzisiejsze warunki i górę pomimo świetnego rezultatu w Donovalach.


Dobra zabawa przede wszystkim

Ale to dopiero połowa dnia lotnego. Piątą rundę już na samym początku zaznaczył Andrzej Kłusek, który wreszcie pokazał jak potrafi latać i ustawił poprzeczkę na niewiele ponad 48,05 sekund. Następni zawodnicy mocno odstają i dopiero do mnie uśmiecha się szczęście podsyłając mi termikę. Niestety popełniam błąd na zawrocie, ale mimo to osiągam świetny czas tylko o pół sekundy gorszy od Andrzeja. Strasznie się miotam, gdyż wiem, że ta runda powinna należeć do mnie. W rundzie tej dobrze poleciał też Marcin Obruśnik. Miło patrzeć jak ten facet cieszy się lataniem. Po tej rundzie z rywalizacji wycofał się Jan Gabrysiak.


Gdyby nawet nie wiało, wszyscy przyjadą dla bigosu

W tym samym czasie na stok dociera zaopatrzenie. Naszym kuchmistrzem jest małżonka Jurka, która uraczyła nas smacznym i gorącym bigosem – palce lizać! Po posiłku w kolejnej, 6 rundzie popis daje Wrocław. Najlepiej w rundzie leci Paweł Borkowicz (46 sek.), a po nim Jurek Mataczyno (48 sek.). Świetnie poleciał też Rafał Mirocha, który uzyskał świetny czas 49,62 sek, i z niewiele gorszym czasem Rafał Wiaderek. Ja tym razem lecę przeciętnie. To była ostatnia tak szybka runda tego dnia. Wiatr zaczyna zwalniać i utrudniać nam życie swoją zmiennością. 7 runda przebiega pod dyktando Rafała Wiaderka, który wreszcie trafia w termikę i wygrywa rundę z czasem niecałe 52 sek. Około 1 sekundę dłużej leci Paweł Borkowicz. Cała reszta mocno odstaje uzyskując czasy powyżej 60 sekund. W rundzie ósmej natomiast najlepszy lot należał do Wojciecha Drzymały i choć nie był tak imponujący jak poprzednie loty, to jednak 58,82 wystarczyło do zwycięstwa w tej rundzie. Równie dobrze poleciał Rafał Wiaderek uzyskując 2 czas rundy. Ta runda kończy zawody w dniu dzisiejszym.

Puchar Ślęży F3F 2017 – tabela wyników – dzień 1

Po ośmiu rundach na czele zawodów jest Witold Stefański, zanim Andrzej Kłusek i Paweł Borkowicz. Ja z niewielką stratą do Pawła zajmuję 5 lokatę.

Niedziela – 8.10.2017 r.

W niedzielę docieram na miejsce zbiórki mocno zmotywowany. Trzecie miejsce jest w moim zasięgu. Na miejscu dowiedziałem się jednak, że jeszcze dwóch zawodników postanawia wrócić do domu. Są to Witek Stefański, który prowadzi po pierwszym dniu oraz Ryszard Miśkiewicz. Szkoda! Z nimi rywalizacja byłaby jeszcze ciekawsza w dniu dzisiejszym.

Dziś od rana atmosfera jest nieco nerwowa, gdyż jeden z zawodników złożył zastrzeżenia co do kierunku ustawienia baz. Po krótkiej naradzie jury postanowiło uznać te uwagi i ustawienie baz zostało skorygowane. Teraz można rozpocząć kolejny dzień lotów.


Nasz sędzia główny – Krzysztof Malczuk

Rundę 9 rozpoczyna Kamil Koszyczek zawieszając poprzeczkę na wysokości pięćdziesięciu siedmiu i pół sekundy. Poprzeczkę przeskoczył najpierw Jerzy Mataczyno (54), o pod koniec rundy, kiedy warunki nieco się poprawiły również Kamil Chipczyński i Marcin Obruśnik. Ja popełniam błąd na zawrocie i zatrzymuję model co skutkuje czasem blisko 70 sekund. Jestem na siebie wściekły!. W dziesiątej rundzie już na początku szczęście uśmiecha się do Jurka Mataczyno, który trafia w warunek i leci 52 sek. Ja uzyskuje drugi czas rundy 55, ale tuż za mną są Marcin Obruśnik, Rafał Wiaderek i Kamil Chipczyński.

Mocno się spinam, aby jeszcze poprawić swój rezultat. Rozpoczynamy 11. Najlepiej z nas poleciał w niej Kamil Koszyczek (52) i Kamil Chipczyński (53). Ta runda zdecydowanie należy do Kamilów. Ja uzyskuję trzeci cas rundy, choć 57 sek. nie powala. 12 runda znów należy do Pawła Borkowicza. Jego wynik to 51,07 sek. Ja uzyskuję 2 czas rundy 54,98, a trzeci Rafał Mirocha. Wreszcie pokazał się też w czołówce Jerzy Kurek, który uzyskał czasem 56 sekund 4 wynik rundy. Zresztą w poprzednich dwóch rundach też poleciał poniżej 60 sekund, co daje Jurkowi na pewno materiał do przemyśleń. Rozpoczynamy jeszcze rundę 13. Lecę w niej zaraz na początku po Stasiu Gumulińskim i uzyskuję świetny czas 46 sek. Niestety rundę tę przerwał deszcz i po kolejnych 30 minutach też została ona anulowana. Znów super fart i super pech.

Puchar Ślęży F3F 2017 – tabela wyników – dzień 2

Zawody zakończone. Po dwóch dniach zmagań z wiatrem i deszczem, i bigosem Puchar Ślęży F3F 2017 zdobył Paweł Borkowicz (1000 pkt.). Na drugim miejscu uplasowałem się ja, Wasz cichy komentator tj. Bogusław Gryszko (980,8 pkt.), a na trzecim Rafał Wiaderek (966,9 pkt). Zwycięzcom gratulujemy.  Mi pozostaje zastanawianie się, co by było gdyby… ale to już chyba inna historia.

Więcej zdjęć z rozgrywanego Pucharu Ślęży F3F można zobaczyć na stronie www.f3f.zielnik.karpacz.pl

Bogusław Gryszko

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony