Przejdź do treści
Źródło artykułu

Ekspert o chińskim balonie nad USA: być może nigdy się nie dowiemy, co za tym stoi

Być może nigdy się nie dowiemy, czy chiński balon wykryty nad terytorium USA służył do szpiegowania, jak sądzi Pentagon, czy badania pogody, jak twierdzą władze ChRL – ocenił w piątek w rozmowie z PAP dr Michał Bogusz z Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW).

Analityk odniósł się do incydentu, który według źródeł w Departamencie Stanu USA doprowadził do przełożenia na nieokreślony termin planowanej na niedzielę i poniedziałek wizyty sekretarza stanu Antony’ego Blinkena w Chinach.

Rzeczniczka Białego Domu Karine Jean-Pierre, którą cytuje agencja Reutera, powiedziała dziennikarzom, że „warunki nie są odpowiednie", by Blinken odwiedził Chiny, a „obecność tego balonu w naszej przestrzeni powietrznej jest wyraźnym naruszeniem suwerenności" i „jest nie do zaakceptowania".

Pentagon określił obiekt, śledzony od kilku dni nad USA, jako chiński balon zwiadowczy. Chińskie MSZ twierdzi natomiast, że jest to statek powietrzny służący do badań, głównie meteorologicznych, który z powodu wiatru niezamierzenie zboczył z kursu.

Według dr. Bogusza prawdopodobnie nigdy nie będziemy mieli co do tego 100-procentowej pewności. „Jednak jeżeli ten +zagubiony balon meteorologiczny+ bezpiecznie okrąży Ziemię i wyląduje w Chinach lub na jakimś przyjaznym Chinom terytorium, jak Rosja, to raczej będziemy mogli z dużą pewnością powiedzieć, że nie był to zwykły balon do badania pogody” – ocenił analityk OSW.

„Z tego, co rozumiem, balon w USA zaobserwowano z ziemi, więc Pentagon nie mógł dłużej milczeć. Amerykańscy wojskowi przyznali, że nie był to pierwszy raz, więc jeżeli poprzednie tego typu incydenty przeszły bez reakcji Waszyngtonu, to Pekin mógł uznać, że kolejna taka +rutynowa+ operacja nie wpłynie na relacje” – dodał ekspert.

„To oczywiście wszystko spekulacje” – zaznaczył dr Bogusz.

Wizyta sekretarza stanu USA w Chinach miała być kontynuacją dialogu podjętego w listopadzie przez przywódców obu krajów, Joe Bidena i Xi Jinpinga, w kuluarach szczytu G20 na indonezyjskiej wyspie Bali. Szefowie państw uzgodnili tam wznowienie części mechanizmów dialogu zawieszonych wcześniej przez Pekin w odwecie za wizytę ówczesnej spikerki Izby Reprezentantów USA Nancy Pelosi na Tajwanie.

Eksperci nie spodziewali się jednak, że dialog ten przyniesie jakikolwiek przełom w napiętych relacjach między dwiema największymi gospodarkami świata. Obie strony spierają się o szeroki wachlarz spraw, od kwestii handlowych i technologicznych, przez prawa człowieka, status Tajwanu i autonomię Hongkongu po pogłębiającą się współpracę Chin z Rosją oraz rosnącą aktywność wojskową Pekinu na okolicznych morzach.

„Moim zdaniem nie było podczas G20 żadnego przełomu w stosunkach chińsko-amerykańskich. Co najwyżej obydwie strony próbują zapobiec niekontrolowanemu rozpadowi relacji, a niekoniecznie chcą je ratować” – ocenił dr Bogusz.

Jego zdaniem dialog będzie kontynuowany, ponieważ obydwu stronom zależy obecnie na kontrolowaniu sytuacji i ani Pekin, ani Waszyngton nie są gotowe na konfrontację, więc wrócą do rozmów prędzej czy później. „Nie oczekuję jednak odwrotu od rywalizacji, a co najwyżej ustabilizowania relacji w krótkiej lub średniej perspektywie czasowej” – dodał analityk OSW.


Przeczytaj również:
Reuters: Pentagon śledzi chiński balon szpiegowski, lecący nad USA

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony