Przejdź do treści
Źródło artykułu

Rozmowa z Prezesem Aeroklubu Polskiego w przeddzień rezygnacji z pełnienia funkcji

Z wielokrotnym mistrzem świata, Europy i Polski w akrobacji szybowcowej, Prezesem Aeroklubu Polskiego Jerzym Makulą, na kilka dni przed rozpoczęciem XXVII Walnego Zgromadzenia Delegatów AP rozmawia Marcin Ziółek.

Marcin Ziółek: Czym była podyktowana decyzja o rezygnacji z funkcji Prezesa Aeroklubu Polskiego?
Jerzy Makula:
Złożyło się na to kilka czynników. Po pierwsze jak w każdym zawodzie, a szczególnie jeśli jest to praca społeczna, oczekuje się czegoś co świadczyło by o tym, że jest ona dobrze wykonywana. Mam na myśli jakieś uznanie na zewnątrz, które może dać energię do dalszych działań. Były momenty, że zarząd Aeroklubu Polskiego miał niewiele do powiedzenia, a w środowisku dominowały opinie przedstawiane na forach internetowych.

Po drugie mam rodzinę której ostatnio poświęcam zbyt mało czasu. Poprzedni prezes AP, Gromosław Czempiński zrezygnował dokładnie z tego samego powodu i wszyscy podeszli do tego ze zrozumieniem.
Kolejną przyczyną jest moja praca w liniach lotniczych LOT, gdzie nie tylko latam, ale wykonuję także obowiązki biurowe. Chcę to robić nadal, najlepiej jak tylko potrafię, a do tego potrzebny jest czas. Chciałbym również zająć się akrobacją, wystartować w mistrzostwach Europy i jednocześnie poświecić się szkoleniu w młodzieżowym ośrodku akrobacji lotniczej w Poznaniu.

MZ: Czego udało się Panu dokonać, a co pozostało w sferze planów?
JM:
Najistotniejszą kwestią jest fakt, iż podjęliśmy się restrukturyzacji biura. Z niektórymi pracownikami musieliśmy się rozstać co zrobiłem bardzo łagodnie, bowiem uważam, że za każdą taką decyzją stoi człowiek i nie należy o tym zapominać. Osoby, które w tej chwili są zatrudnione to absolutne minimum. Zmniejszenie liczby etatów sprawiło, że mamy około 40% mniej wydatków. Udało mi się także przenieść siedzibę Aeroklubu do biurowca na terenie LOT-u, co jest kolejnym poważnym odciążeniem budżetu organizacji. Za obecnie wynajmowaną powierzchnię rozliczamy się poprzez reklamowanie naszego narodowego przewoźnika, na wszystkich imprezach w których uczestniczymy. Umowa o sponsoringu równoważy koszty wynajmu, które wynoszą prawie 300 tyś. złotych rocznie.

W sferze planów pozostało uporządkowanie działalności szkół lotniczych, które są już prawie samodzielne, ale którym trzeba jeszcze zwiększyć możliwości działania u siebie w terenie. Ośrodki tego typu muszą absolutnie utrzymywać się same. Trzeba stworzyć taki system, regulamin, czy podjąć takie uchwały, które sprawią, że będą w 100% niezależne i nie będą zwracały się do centrali o pomoc finansową. Drugą sprawą jest przekazywanie majątku nieruchomego czyli lotnisk, których Aeroklub Polski jest właścicielem lub wieczystym dzierżawcą. Przejęcie ich przez aerokluby jest skomplikowaną kwestią i dotyczy wielu organizacji, bowiem na prawie 70 istniejących tylko 7 ma lotniska na własność. Trzeba stworzyć zasady, które zapewnią, że miejsca te zawsze będą służyły lotnictwu, młodzieży i celom statutowym i w żaden sposób nie zostaną zamienione na tereny komercyjne.

MZ: Czy reforma Aeroklubu Polskiego jest konieczna?
JM:
Oczywiście i od jakiegoś czasu jest już wdrażana. Jeszcze niedawno na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie pracował olbrzymi 135-osobowy zespół. Redukcję rozpoczęły się kiedy straciliśmy umocowanie w Ministerstwie Obrony Narodowej, które w tamtym okresie było naszym głównym źródłem utrzymania. Następnie zostaliśmy przeniesieni pod Ministerstwo Edukacji Narodowej, a obecnie jako sport kwalifikowany podlegamy Ministerstwu Sportu, co ogranicza dotacje wyłącznie do kadry narodowej i zakupu niezbędnego sprzętu. Naprawdę wymaga to wielu cięć i przemyśleń. We Wrocławiu posiadamy Główny Ośrodek Badań Lekarskich w skład którego wchodzą dwie kamienice, które chcielibyśmy odpowiednio zagospodarować lub wynająć. Ośrodek Lekarski będzie tam nadal funkcjonował, ale majątek powinien przynosić zyski, w związku z czym musi być po części skomercjalizowany.
Pozostaje też kwestia statusu aeroklubu. Według polskiego prawa tylko jedna organizacja lub stowarzyszenie może reprezentować kraj na zewnątrz i obecnie jest to właśnie Aeroklub Polski. Przemiana w federację z prawnego punktu widzenia nie jest taka prosta, ale podejmujemy działania aby tego dokonać. Konkretne daty nie są jednak sprecyzowane.

MZ: Jak za Pana kadencji układała się współpraca Aeroklubu Polskiego z innymi instytucjami lotniczymi np. Polską Agencją Żeglugi Powietrznej i Urzędem Lotnictwa Cywilnego?
JM:
Z PAŻP-em bardzo dobrze. Nigdy w relacjach dwustronnych nie mieliśmy żadnych problemów. Natomiast jeśli chodzi o ULC to ciężko odpowiedzieć, bo nie chciałbym skrzywdzić tej instytucji. Urząd Lotnictwa Cywilnego spełnia bardzo wiele pozytywnych działań, jednak często wybiega przed szereg. Tak jak np. w kwestii zdawania egzaminów z jęz. angielskiego, co na świecie jest istotną sprawą, natomiast ULC nie akceptuje faktów jakie z tego wynikają. ULC boi się podejmować właściwych, szybkich decyzji i dotyczy to wielu rzeczy związanych z techniką, nadzorem i z nowymi przepisami. Urząd powinien pamiętać także, że wykonywane posunięcia powinien konsultować ze środowiskiem lotniczym.

MZ: Czy Polska ma szansę dogonić Europę pod względem przepisów i infrastruktury dla lotnictwa ogólnego?
JM:
W tym zakresie aeroklub może pełnić istotną rolę, ale jedynie w przypadku gdy znajdą się na ten cel środki. Jesteśmy na etapie dyskusji pomiędzy Ministrem Infrastruktury, a Urzędem Lotniczym, żeby w kwestii małego lotnictwa przejąć nadzór, kontrolę i wydawanie uprawnień. Wprowadzenie takich rozwiązań wymaga niestety sporych nakładów, co nie zmienia faktu, że trzeba usiąść do wspólnego stołu i spróbować przeforsować tę kwestię. ULC powinien zająć się nadzorem ogólnym, natomiast nasza organizacja całą resztą. Urzędnicy powinni podpatrzeć jak to się odbywa na Słowacji, Czechach, we Francji lub Austrii, gdzie te funkcje przejęły właśnie aerokluby.

Inną ważną kwestią są opłaty za korzystanie z infrastruktury pobierane od lotnictwa ogólnego. Koszty wykonania operacji lotniczych są w Polsce bardzo wysokie. Dobrze, że możemy korzystać z największych portów lotniczych, ale jeśli samolot aeroklubu chciałby polecieć np. na Okęcie to musi zapłacić olbrzymie pieniądze. 400 czy 500 zł za lądowanie małej Cessny jest stanowczo zbyt wysoką stawką i należałoby to zmienić. Istnieje także problem z dostępnością paliwa, którego sprzedaż wymaga inwestycji w infrastrukturę, pozwoleń i współpracy z urzędem celnym. Nie jest to jednak rzecz niemożliwa do wprowadzenia i wiele aeroklubów już prowadzi taką działalność.

MZ: Czy Aeroklub ma szansę stać się organizacja samofinansującą?
JM:
Podam przykład kwestii dot. zarządzania lotniskami. Do tej pory robiliśmy to jako aeroklub za darmo, a chcielibyśmy otrzymywać jakieś profity, żeby nasza działalność przynosiła dochody. Za mojej kadencji Aeroklub Polski po raz pierwszy sprzedał programy szkolenia dla aeroklubów regionalnych, które pod szyldem AP szkolą na szybowcach, balonach, spadochronach i samolotach. To jest duży plus, który sprawi, że być może w najbliższym czasie będziemy w stanie się sami finansować. Fundusze, które uzyskujemy już nie będą trwonione, a przeznaczane na absolutne minimum, czyli reprezentacja i m.in. środki łączności. Wydatki są obecnie dużo mniejsze niż były kiedyś.

MZ: Proszę subiektywne podsumować okresu sprawowania funkcji prezesa Aeroklubu Polskiego
JM:
Trudne pytanie, bo trudno mi oceniać siebie samego. Myślę, że dobrze zrobiłem rezygnując z tej  funkcji. Wiele podobnych opinii przeczytałem również na forach internetowych. Niektóre osoby negatywnie komentują okres moich rządów, ale są to ludzie, których nie chcę wymieniać z nazwiska, a które narobiły wiele szkody dla aeroklubu polskiego. Prezes potrzebuje pomocy, a nie rzucania kłód pod nogi. Okres sprawowania funkcji oceniam jednak pozytywnie. Cały ten czas zmobilizował mnie do dużego wysiłku, a przede wszystkim do zaznajamiania się z procedurami i przepisami. Wydaje mi się także, że nauczyłem się rozmawiać z ludźmi. Bardzo sobie cenię ten rok prezesury.

MZ: Dziękuję za rozmowę
JM:
Dziękuję

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony