Przejdź do treści
Źródło artykułu

„…po zastosowaniu bardzo wyrafinowanej technologii, z normalnego statku powietrznego powstaje dron”

Bartłomiej Bodio - ur. 1972 roku w Kędzierzynie-Koźlu. Poseł na Sejm VII kadencji. Przewodniczący podkomisji stałej ds. transportu lotniczego i gospodarki morskiej. Zastępca przewodniczącego sejmowej podkomisji stałej do spraw polskiego przemysłu obronnego oraz modernizacji technicznej Sił Zbrojnych. Ukończył Studia magisterskie w Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu na wydziale gospodarki narodowej, oraz studia doktoranckie w Kolegium Zarządzania i Finansów Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. 

Przez wiele lat związany z branżą lotniczą. Pracował w spółkach związanych z PLL LOT, oraz PPL.

Był prezesem zarządu firmy LCS w Międzynarodowym Porcie Lotniczym Katowice-Pyrzowice, a także dyrektorem w LOT Catering. Objął też stanowiska prezesa zarządu w czterech kolejnych spółkach kapitałowych (m.in. "OZON GROUP"). Żonaty, dwie córki. 

O przyszłości dronów, ich możliwościach i zastosowaniu z Bartłomiejem Bodio, rozmawia Paweł Kralewski.

 

Paweł Kralewski: W jakim stopniu „drony” są w stanie zastąpić samoloty załogowe? 

Bartłomiej Bodio: Myślę, że zastąpienie klasycznych samolotów załogowych (mam tu na myśli głównie branżę militarną), powoli staje się faktem. Kraje takie jak USA przeznaczają coraz więcej środków na zakup maszyn i szkolenie operatorów UAV (Unmanned Aerial Vehicle). W 2009 roku, w USA szkolono ok. 130 kursantów (i tylko na jednym typie maszyn). Dziś jest to ponad 670 osób. I pomimo tego, że stanowią oni zaledwie 10% całości pilotów Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych, to właśnie piloci dronów są najliczniej szkoloną grupą pilotów. Bezzałogowce oprócz tego, że dają więcej możliwości wykorzystania ich w misjach rozpoznawczych, badawczych etc. Pozwalają w ogromnym stopniu chronić ludzkie życie. Wszak operator statku, steruje samolotem z oddalonej o wiele kilometrów bazy. 

PK: Czy Pana zdaniem tego rodzaju statki powietrzne są potrzebne? Czy mogą być wykorzystane do innych celów niż służby porządku publicznego?

BB: Trudno sobie wyobrazić, że w najbliższej przyszłości mogłoby zabraknąć powietrznych statków bezzałogowych. Postępu nie zatrzymamy. Ani w morzu, ani na lądzie, ani w powietrzu. Rozwój nowoczesnych technologii, pozwala mieć nadzieję, że bezzałogowe samoloty będą mogły być wykorzystane również w lotnictwie cywilnym. Możliwy zakres wykorzystania bezzałogowych statków jest bardzo szeroki. Wydaje się, że poza służbami porządkowymi kolejne  będą służby ratunkowe, gdzie np. z powodu zagrożenia życia pilotów akcje ratunkowe, poszukiwawcze są odwoływane w momencie zagrożenia życia pilota. Jednak gdy jeden człowiek nie będzie musiał ryzykować własnego życia, a będzie szansa uratować inne życie, właśnie bezzałogowce sprawdzą się idealnie.

PK: Czy są bezpieczne, zarówno dla ludzi na ziemi, jak i innych statków powietrznych?

BB: O ile trzeba tworzyć i implementować przepisy, aby zagrożenie nie było większe niż te w przypadku maszyn załogowych. 

PK: Czy można pogodzić operacje załogowych statków powietrznych i „dronów” w stosunkowo zatłoczonej przestrzeni powietrznej?

BB: Nie tylko można, ale to się dzieje. W Afganistanie misje bezzałogowców trwają stale. Na lotniskach jeden po drugim lądują maszyny i nikt nie zauważa, czy jest to maszyna bezzałogowa czy z pilotem. Myślę, że prędzej czy później wszyscy przyzwyczaimy się do tego typu sytuacji. Moim zdaniem bezzałogowe statki powietrzne powinny poruszać się na zasadach zbliżonych do innych użytkowników przestrzeni powietrznej. Wymagałoby to wprowadzenia dodatkowych procedur dla tego typu statków. Myślę, że cały świat podąży w kierunku takiego właśnie rozwiązania. Mam nadzieję, że będzie to możliwe również w Polsce. 

PK: Czy istnieją zarówno w Polsce, jak i na świecie przepisy regulujące wykonywanie operacji lotniczych przez tego rodzaju statki powietrzne?

BB: W Polsce takie przepisy istnieją w szczątkowej formie. Przed Polską jeszcze dużo pracy, aby stworzyć odpowiednie zaplecze prawne, które pozwoli w jak najlepszym stopniu, przy zachowaniu maksymalnego bezpieczeństwa, wykorzystywać bezzałogowe maszyny latające. W podkomisji stałej ds. transportu lotniczego, trwają prace nad stworzeniem przepisów regulujących funkcjonowanie dronów w polskiej przestrzeni powietrznej.

PK: Jaka przyszłość czeka „drony”?

BB: Myślę, że jest to świetlana przyszłość. Technologia idzie do przodu. I do bardzo wielu zadań obecność człowieka, na pokładzie samolotu, nie jest konieczna. A w wielu, wielu wypadkach obecność pilota na pokładzie stanowi wielkie zagrożenie dla jego bezpieczeństwa. 

PK: Samoloty bezzałogowe, mimo, że z ziemi, to pilotowane są przez ludzi. Jakiego rodzaju uprawnienia muszą posiadać takie osoby i czy tego rodzaju dokument można uzyskać także w Polsce?

BB: Obecnie w Polsce UAV używane są głównie przez wojsko i operatorzy wojskowi szkoleni są na podstawie procedur przypisanych do konkretnych typów maszyn. Właściwe uprawnienia, certyfikaty wydawane są przez producenta.

PK: Czy z Pana punktu widzenia i z punktu widzenia bezpieczeństwa w takim samym stopniu może ocenić określoną sytuację, np. zagrożenia operator „drona”, jak pilot, czy też piloci siedzący za sterami samolotu?

BB: Już dzisiejsze, nowoczesne maszyny w wielu przypadkach posiadają skomplikowane, komputerowe systemy sterowania. Pilot takiej maszyny nie jest w stanie wyczuć naprężeń, czy drgań urządzenia sterującego. Technologia poszła tak daleko, że tego typu zagrożenie można uznać za pomijalne. 

PK: Czym właściwie różni się „ dron” od modelu latającego?

BB: Można by zażartować i powiedzieć, że właściwie to niczym. Z pewnością istnieje jakieś podobieństwo między dronami, a modelami latającymi. Wszystko jest kwestią skali i kwestią możliwości technologicznych i możliwości operacyjnych. Są hybrydowe statki powietrzne, które umożliwiają zarówno loty załogowe jak i bezzałogowe. I można zaryzykować stwierdzenie, że po zastosowaniu bardzo wyrafinowanej technologii, z normalnego statku powietrznego powstaje dron. 

PK: Kto będzie mógł posiadać tego rodzaju statek powietrzny? Potencjalnie zainteresowany może być każdy, kogo będzie na to stać. Po to choćby, oczywiście czysto hipotetycznie, aby bez wychodzenia z domu odbywać „wycieczki” w różne ciekawe miejsca.

BB: Tego typu szczegółowe regulacje prawne będą się stopniowo wykluwać podczas mozolnych godzin pracy legislacyjnej, wypowiadać się będą zarówno eksperci jak i praktycy. Swoją opinię wygłoszą zwolennicy, ale i przeciwnicy każdego, poszczególnego rozwiązania. Jak to zwykle bywa, powstanie jakiś kompromis, który dziś bardzo trudno przewidzieć. Co do potencjalnie zainteresowanych…, jeśli kogoś stać, to może odbywać wycieczki „w różne ciekawe miejsca” nawet dziś. A czy pilot siedzi w kokpicie, czy na ziemi to akurat temu, którego stać chyba robi niewielką różnicę. 

PK: Jakiego rodzaju muzyki słucha Pan najczęściej?

BB: Szczerze powiem, że mam bardzo mało czasu na słuchanie muzyki i skazany jestem na słuchanie tego, co serwują nam media masowe, a szczególnie tego, co dostępne jest np. w samochodzie. Dziś jest taka dostępność różnego rodzaju stacji radiowych, że zawsze znajdzie się coś, co akurat w danej chwili przypada do gustu.

PK: Bardzo dziękuję za rozmowę. 

BB: Dziękuję.

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony