Przejdź do treści
Łukasz Czepiela
Źródło artykułu

Ogromnym wyzwaniem jest precyzja lotu w Air Race…

Z Łukaszem Czepielą, pierwszym polskim pilotem w Red Bull Air Race, o drodze do zdobycia uprawnień umożliwiających starty w najszybszym sporcie motorowym świata, specyfice tego typu latania, a także planach na przyszłość, rozmawia Marcin Ziółek.

Łukasz Czepiela: Pilot szybowcowy i samolotowy. Nalot ogólny 4800 godzin, nalot akrobacyjny ok. 250 godzin. Zloty medal na Pucharze Marchelewskiego 2011 r., 3 miejsce na Mistrzostwach Polski 2011 r. W zeszłym roku debiut w klasie unlimited na Mistrzostwach Świata w Texasie. Członek kadry narodowej od 2010 r. Zawodowo zasiada za sterami A320 w liniach WizzAir, wyczynowo za sterami Extry 330. Od niedawna pierwszy polski pilot w Red Bull Air Race.

Marcin Ziółek: Czy można już powiedzieć, że jesteś jednym z najbardziej utytułowanych polskim pilotem wyczynowych? Dostałeś się w końcu do elity lotników akrobacyjnych, co dla wielu jest niespełnionym marzeniem…

Łukasz Czepiela:
Dla mnie również jest to spełnienie marzeń, jednak ja bym tak się nie nazwał. W ostatnich latach ciągle pracowałem nad swoimi umiejętnościami podnosząc je na treningach w kraju i zagranica. W zeszłym roku pracowałem nad kategorią Unlimited z pomocą Patrick'a Paris oraz Klaus'a Schrodt'a, co pozwoliło na dość dobry debiut na Mistrzostwach Świata w Texasie, gdzie oficjalnie zostałem zaproszony do współpracy z Air Race.


MZ: Na czym dokładnie polegała rywalizacja na obozie kwalifikacyjnym do Red Bull Air Race. Jakimi umiejętnościami musiałeś się wykazać aby pokonać konkurentów?

ŁC:
Po 3 latach nieobecności RBAR głównym celem zawodów jest nieustane podnoszenie umiejętności pilotów i bezpieczeństwa serii. Na naszych obozach nikt nie stał z zegarkiem licząc czas, a chodziło głównie o czyste i bezpieczne latanie. Im bezpieczniej i rozważniej tym lepsze szanse na klasyfikacje. Brane pod uwagę było wszystko, od tego jak się odżywiamy, po inne aspekty zdrowego i sportowego życia. Na kwalifikacjach nie ma miejsca na czysto sportową rywalizację. Najważniejsze to pokazać się z jak najlepszej strony.

MZ: Czym dokładnie różnią się loty w Challenger Cup od klasycznych wyścigów Red Bull Air Race?

ŁC:
Dla naszej klasy tor jest nieco łatwiejszy, opuszczamy niektóre bramki, które wymagałyby manewrowania na dużych przeciążeniach i groziły przeciągnięciem samolotu tak nisko nad ziemia. Nie jest również kładziony wielki nacisk na czas, bo pod koniec sezonu piloci nie będą oceniani tylko pod względem prędkości, ale głownie pod względem prezentacji całego sezonu (bezpieczeństwo).


MZ: Czy samoloty na których latasz są w jakiś specjalny sposób modernizowane czy są to produkcyjne egzemplarze?

ŁC:
Są to seryjne samoloty Extra 330LX z niewielkimi modyfikacjami takimi jak pojedyncza owiewka kabiny. Dodatkowo na końcówkach skrzydeł, wyważeniu aerodynamicznym lotek oraz statecznikach zainstalowane są ostrza do przecinania pylonów. Ostrza również blokują dostęp materiału w szczeliny między sterami tak aby materiał nie mógł zablokować nam sterów. Samoloty wyposażone są także w system telemetrii wysyłający dane odnośnie naszego lotu do wieży Air Race.

MZ: Z perspektywy pilota co jest najtrudniejszego w lataniu w Challenger Cup?

ŁC:
Myślę ze jest to wizualizacja trasy. W wyścigach samochodowych jest tylko jedna optymalna linia aby pokonać zakręt, a w naszych wyścigach dochodzi 3 wymiar, dodając pionowe elementy do najszybszej trasy przelotu liczba optymalnych linii staje się niemal nieskończona. Znalezienie najszybszej trasy, tak aby nie generować dużych przeciążeń (zwalniają one prędkość generując opór), jest największym wyzwaniem, Drugim ogromnym wyzwaniem jest precyzja lotu w Air Race. Jest to bardzo wymagający sport. W akrobacji poruszamy się w przestrzeni 1000x1000m i przesuniecie o nawet kilkadziesiąt metrów nie stanowi większych problemów, tu wlatując na tor z prędkością 370 km/h często z bocznym wiatrem musimy się zmieścić w bramce niewiele większej niż nasza rozpiętość skrzydeł. Jak określa to Matthias Doldeler, to jak wjeżdżanie autem do garażu z prędkością 300 km/h.


MZ: Opisz proszę jaka była Twoja ścieżka kariery prowadząca do Red Bull. Gdzie zdobywałeś pierwsze szlify?

ŁC:
To była to bardzo długa droga, od kiedy po raz pierwszy widziałem wyścig w 2004 r. RBAR był moim marzeniem. W 2007 r. pierwszy raz kontaktowałem się z Red Bull w UK, gdzie mieszkałem, a w 2009 r. zostałem zaproszony na wyścigi, gdzie pomagałem jako obsługa naziemna. Oczywiście same marzenia nie wystarczą, aby zakwalifikować się do serii wymagany jest również udział w mistrzostwach kontynentalnych w klasie unlimited. Aby dojść do klasy unlimited, moją akrobacyjną przygodę rozpocząłem w 2004 r. w Wielkiej Brytanii latając na Pitts S2B, a w 2007 r. wystartowałem w pierwszych zawodach. Po powrocie do Polski kontynuowałem trening akrobacji w Aeroklubie Poznańskim oraz z Grupą Żelazny. W zeszłym roku, dzięki uprzejmości firmy Red Bull odbyłem kilka obozów treningowych pod okiem Mistrza Świata Patricka Paris.

MZ: Czy swoje umiejętności zaprezentujesz w naszym kraju dopiero podczas Red Bull w Gdyni czy będzie możliwość zobaczenia Cię wcześniej na którejś z lokalnych imprez lotniczych?

ŁC:
Jeszcze nie posiadam sfinalizowanych planów na sezon 2014, być może pojawię się na pikniku lotniczym w Łososinie Dolnej gdzie trenuje z moim dobrym kolegą i obecnym Mistrzem Polski Łukaszem Swiderskim. Być może dojdzie jeszcze kilka imprez lotniczych, ale niestety ze względu na napięty grafik lotów w pracy, będę je potwierdzał w trakcie trwania sezonu.


MZ: Jaki jest Twój ulubiony typ statku powietrznego na którym chciałbyś latać i dlaczego?

ŁC:
Jeśli chodzi o samolot akrobacyjny jest to Extra 330SC. Jest to doskonały samolot akrobacyjny, w chwili obecnej najlepszy samolot na świecie (potwierdzają to wyniki mistrzostw świata z ostatnich 6 lat). Uwielbiam latać tym samolotem. Ma tyle mocy oraz jest tak doskonały w pilotażu, że ciężko znaleźć coś w czym bardziej bym się spełniał jako pilot. Jeśli chodzi o samoloty pasażerskie jest to samolot na którym latam na co dzień, czyli A320. Doskonały samolot, bardzo łatwy w obsłudze i niezawodny, coś co bardzo się docenia latając niemal 900 godzin rocznie. Samolotem. o którym marzę jest Spitfire i myślę, że w przyszłości będzie mi dane polatać tym typem, czego już nie mogę się doczekać.

MZ: I na koniec nasze klasyczne pytanie, którym kończymy każdy wywiad – jakiego rodzaju muzyki słuchasz?

ŁC:
Jeśli chodzi o muzykę to dużo zależy od nastroju, ale raczej klasyczny metal jak Iron Maiden lub Metallica.

MZ: Dziękuję za wywiad i życzę powodzenia!

ŁC:
Dziękuję.

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony