Przejdź do treści
Źródło artykułu

"Kontroler to przyjaciel pilota"

Zapraszamy do lektury drugiej części wywiadu z Pawłem Kobryniem, kontrolerem ruchu lotniczego kontroli lotniska Warszawa Okęcie od 1986 roku, a obecnie kierownika zmiany służb ruchu lotniczego.

Pierwsza część wywiadu

PKr.: Co jest marzeniem kontrolerów?                   

PK: Może to być na przykład praca przy pięknej pogodzie, niezbyt intensywnym ruchu, pracujących wszystkich wspomagających nas urządzeniach, posłusznych załogach, bez żadnych sytuacji awaryjnych. Ale czy nie byłaby ona wtedy nudna? Marzymy też o uproszczeniu wszelkich procedur organizacyjnych otaczających naszą pracę, bo i nas otacza coraz więcej sformalizowanych czynności i wszelkiego rodzaju „papierów” często elektronicznych.
                       
PKr.: Jestem pewien, że kontrolerzy posługują się „służbową grypserką”. Proszę przybliżyć kilka powiedzonek typowych dla zawodu?
           
PK: Na co dzień w ponad 90-ciu procentach posługujemy się językiem angielskim, stąd też przenosimy zawodową angielską terminologię do naszych rozmów, w związku z czym mogą one być niezrozumiałe, choć nie dla pilotów. Przykłady, to level, heading, clearence, wind shear, hand-off, base leg, approach, crosswind, check-lista, final, heavy,…I można tak jeszcze długo.
               
PKr.: Co w pańskiej codziennej pracy przysparza najwięcej problemów?   
 
  
PK: Lista problemów może być długa, różna częstotliwość ich występowania i mogą one być niezależne od nas, czy też w ogóle od czynnika ludzkiego (np. pogoda). Najgorzej jest, gdy problemy się nakładają w jednym miejscu i czasie. Z drugiej strony jesteśmy między innymi po to, aby tego typu sytuacje rozwiązywać.  
                                         
PKr.: W jakim systemie pracują kontrolerzy?                   

PK: Służba kontroli ruchu lotniczego jest pełniona przez 24 godziny na dobę i 365 dni w roku (wyjątkiem są niektóre porty regionalne) pracujemy, więc w ruchu ciągłym w systemie zmianowym, w dyżurach 7,5-godzinnych. Dzień pracy może się rozpocząć w zasadzie o każdej porze między 6-tą rano a 23.30. Ponadto na zaburzenie regularności i czasu spędzonego w pracy wpływa duża ilość różnorakich szkoleń, jakie musimy odbywać i niedobór personelu kontrolerskiego. Tak więc nasze zegary biologiczne są kompletnie rozregulowane.      
                                                     
PKr.: Czy pomoce techniczne, którymi dysponują kontrolerzy np. na Okęciu, to światowy „top”, czy przydałby się sprzęt nowszej generacji?   
   
PK: Przy obecnym tempie rozwoju technologicznego trudno mówić o „topie”, bo już w momencie zakupu rynek może zaoferować kolejną generację sprzętu, ponadto proces wdrażania nowych systemów jest rozłożony w czasie, korzystamy z wielu różnych systemów i urządzeń, których nie wymienia się za jednym razem wszystkich. Jest to raczej nieustanny proces rozwoju infrastruktury kontroli ruchu lotniczego.                                       
PKr.: Nazwa kontroler brzmi dość niewdzięcznie i może budzić różne skojarzenia. Czy kontroler, to przyjaciel pilota?   
               
PK: Zdecydowanie tak, i z kontaktów z pilotami mogę wysnuć wniosek, że ta druga strona podobnie odczuwa te relacje – jesteśmy od siebie niejako uzależnieni.
       
PKr.: Najtrudniejsza, najbardziej niebezpieczna sytuacja w pańskiej karierze?


PK: W mojej wieloletniej już karierze zawodowej takich sytuacji nie było na szczęście dużo, a o tych skrajnych nie lubię rozmawiać.
               
PKr.: Jest Pan Vice – Przewodniczącym Stowarzyszenia Polskich Kontrolerów Ruchu Lotniczego. O co walczy Stowarzyszenie i jak jest skuteczne?
   
PK: Stowarzyszenie jest organizacją opartą na pracy społecznej jej członków, więc skuteczność działań zależy od naszego własnego zaangażowania. Uczestniczymy w konferencjach Międzynarodowej Federacji Stowarzyszeń Kontrolerów Ruchu Lotniczego będących forum wymiany doświadczeń związanych z funkcjonowaniem techniki, procedur i interpretacji prawnych związanych z kontrolą ruchu lotniczego w innych krajach. Próbujemy przeszczepić najlepsze rozwiązania na nasz grunt, z różnym skutkiem.                       


Paweł Kobryń fot. Bogdan Braniewski


PKr.:
Jakiego rodzaju muzyki słucha Pan poza pracą, bo jak rozumiem w pracy słucha Pan głównie korespondencji radiowej?

PK: Trudno mówić o jednym gatunku, do faworytów zaliczam The Beatles, Budkę Suflera, Deep Purple, Leonarda Cohena, i mógłbym jeszcze trochę wyliczać. Jestem wiernym słuchaczem Trójki i muzycznie wychowali mnie redaktorzy muzyczni tej właśnie rozgłośni.

PKr.: Bardzo dziękuję za rozmowę.

PK: Dziękuję.

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony