"Droga do lotniczej kariery jest otwarta, ale tak samo kręta i wyboista dla wszystkich"
Kobieta Prezesem firmy lotniczej - trzeba przyznać, że to rzadki przypadek w zdominowanej przez panów awiacji. Jedną z pań, która nie bała się zmierzyć z niełatwym przedsięwzięciem, jakim było współtworzenie, a następnie kierowanie firmą GA jest Ewa Wojdyło, wieloletni Prezes Zarządu IBEX U.L. - firmy znanej i cenionej na polskim rynku usług lotniczych. Pani Ewa niechętnie udziela wywiadów, ale dla nas zrobiła wyjątek.
O drodze do sukcesu, często krętej i wyboistej, ale wytyczonej tak, aby zawsze prowadziła do określonego celu – z Ewą Wojdyło rozmawia Paweł Kralewski
Paweł Kralewski: Mija 20 rocznica istnienia Państwa firmy. To niewątpliwy sukces. Prowadzenie działalności przez tak długi czas, w zmieniających się warunkach rynkowych było zapewne sporym wyzwaniem?
Ewa Wojdyło: Te dwadzieścia lat działalności, to właściwie prawie cała historia lotnictwa ogólnego w Polsce. IBEX był jedną z pierwszych prywatnych firm lotniczych w naszym kraju. Należy przypomnieć, że w latach, w których powstawał IBEX nasz kraj przechodził gruntowną transformację polityczną i gospodarczą. Naprawdę wiele wysiłku kosztowało dostosowanie do stale zmieniających się przepisów, nie tylko tych lotniczych, związanym z naszym przejściem w struktury lotnictwa UE, ale również odnoszących się do prowadzenia działalności gospodarczej. To było duże wyzwanie, któremu na szczęście udało się sprostać.
PK: Z perspektywy czasu gdyby miała Pani ocenić – warto było?
EW: Oczywiście, że warto. Z perspektywy czasu oceniam, że włożony wysiłek opłacił się. IBEX, to znaczący na rynku GA certyfikowany podmiot gospodarczy zajmujący nie tylko szkoleniem lotniczym, ale również przewozami i usługami lotniczymi oraz obsługą techniczną statków powietrznych. Kierowanie takim przedsięwzięciem daje dużo satysfakcji.
PK: Co Pani zdaniem zadecydowało o sukcesie firmy?
EW: W naszej firmie kluczem do sukcesu były i są dobre pomysły, wyczucie rynku i ciężka praca całego zespołu. Nigdy nie kopiujemy cudzych wzorców, cały czas staramy się iść własną drogą. Przede wszystkim stawiamy na rzetelność oraz najwyższą jakość świadczonych usług. Poza tym, IBEX zawsze był ostoją dla prawdziwych pasjonatów lotnictwa; niezależnie od tego, czy u nas lądowali na stałe, czy dopiero startowali w awiacji. To właśnie ich pasja, zaangażowanie i rzetelność pozwoliły nam się rozwijać, odnosić sukcesy i zachować najwyższe standardy bezpieczeństwa przez ostatnie dwadzieścia lat. Bardzo im za to dziękuję.
PK: Ilu pilotów w tym czasie wyszkolił IBEX-UL?
EW: Ponad 500 osób! Ta liczba robi wrażenie na papierze, ale jeszcze lepiej wyobrazić sobie ewentualny zjazd absolwentów – takie spotkanie chyba trzeba by było organizować w hangarze…
PK: Lotnicza działalność szkoleniowa, to ogromna odpowiedzialność. Czy powoduje ona stres? Obawę, czy każda ze szkolonych osób otrzymała odpowiednią porcję wiedzy, która zagwarantuje, że będzie ona wykonywać czynności lotnicze w sposób bezpieczny dla siebie i innych?
EW: Mój kontakt z środowiskiem lotniczym trwa o wiele dłużej niż działalność firmy IBEX. Jestem związana z lotnictwem już od czasu studiów. Mój mąż kończył legendarną szkołę pilotów „agro” na ART w Olsztynie. Środowisko lotnicze GA, to bardzo zintegrowana grupa. Tutaj każdy zna każdego. Spotkania pilotów, to zawsze szereg wspomnień, opowieści i przekazywania informacji o samolotach, lotnikach, czy ciekawych zdarzeniach. Inne tematy schodzą wtedy na dalszy plan i stanowią jakiś nieistotny margines. Ja od wielu lat żyję i funkcjonuję w tym świecie i stałam się również jego częścią. Dlatego też, doskonale zdaję sobie sprawę z ogromnej odpowiedzialności, jaka na mnie ciąży. To nie jest tak, że nagle wpadamy na pomysł - zakładamy ośrodek szkolenia nie wiedząc, na co się porywamy. Decyzja była przemyślana i podjęta pod pewnymi warunkami. Pierwszy i podstawowy - nie stosujemy taryfy ulgowej zarówno w stosunku do siebie jak i w stosunku do uczniów i instruktorów. Od współpracowników zawsze wymagam nie tylko profesjonalizmu, odpowiedzialności, systematyczności, obowiązkowości, ale także życzliwości i wyrozumiałości. Tak dobierałam i dobieram kadrę. To musi być team – drużyna, która ze sobą współpracuje i wzajemnie się wspiera. Miła atmosfera w miejscu pracy jest według mnie rzeczą niezwykle istotną. To przecież tam spędzamy prawie połowę swojego dorosłego życia. Bardzo zależy mi, aby w naszej firmie tak właśnie było, żeby stworzyć wszystkim jak najlepsze warunki do pracy i latania. Szczególną uwagę zwracam na współpracę na linii pilot – mechanik, bo tylko wtedy można zapewnić najwyższy poziom obsługi technicznej sprzętu przeznaczonego do szkolenia i latania.
Może to slogan, ale uważam, że bezpieczeństwo jest najważniejsze. Sama jestem matką pilota, który właśnie pomyślnie zdał egzaminy ATPL oraz ucznia na początku kariery lotniczej. Obaj latają w IBEX U.L. Czy sądzi Pan, że świadomie naraziłabym dzieci na jakiekolwiek ryzyko? A stres jest zawsze. To jest lotnictwo. Lotnictwo, to także ogromna umiejętność przewidywania, co może się stać, gdy... Właśnie dlatego robię wszystko, aby każde potencjalne zagrożenie podczas szkolenia ograniczyć do minimum. Na tym między innymi polega moja rola i staram się jak najlepiej wywiązać z tego obowiązku.
PK: Czy działalność szkoleniowa, to jedyny profil działalności firmy?
EW: Szkolenia lotnicze, to bardzo ważna, ale nie jedyna dziedzina naszej działalności. Oprócz FTO posiadamy też certyfikat AOC i AWC oraz certyfikat organizacji obsługowej PART-145 i zarządzania ciągła zdatnością do lotu PART-M/G/I. Świadczymy też usługi polegające na opracowywaniu dokumentacji lotniczej i tłumaczeniu instrukcji. Muszę przyznać, że z tych wszystkich dziedzin, to właśnie organizacji obsługowej poświęcam szczególną uwagę bo wiem, że bezpieczne latanie zaczyna się na długo przed kołowaniem na pas startowy – od prac obsługowych, rzetelnie wykonanych przez doświadczonych i zaangażowanych fachowców. Solidna praca mechaników w hangarze, to podstawa dla bezpieczeństwa lotów.
Bez fałszywej skromności powiem, że jakość naszej pracy doceniła w 2008 r. Cessna Aircraft Company, powierzając nam misję prowadzenia pierwszego i jedynego w Polsce Autoryzowanego Serwisu tych samolotów.
PK: Który okres na przestrzeni tych lat był najtrudniejszy, a który najbardziej sprzyjał działalności?
EW: To trudne pytanie, bo jak wcześniej powiedziałam, całe ostatnie dwadzieścia lat było okresem mozolnego budowania pozycji rynkowej, adaptacji do nowych przepisów oraz kompletowania wszechstronnego i niezawodnego zespołu współpracowników. Wszystkie dotychczasowe sukcesy cieszą, ale żaden z nich nie był wynikiem „sprzyjającego okresu” ani prezentem od losu – stała za nimi ciężka praca i zaangażowanie konkretnych osób. Wierzę, że ten najlepszy okres działalności jest jeszcze przed nami; rynek szkoleń odbija się od dna, mamy ustabilizowaną sytuację z przepisami unijnymi i sprawdzonego partnera w postaci Cessna Aicraft Company. Teraz może być tylko lepiej!
PK: Jak ewoluowała firma IBEX przez te wszystkie lata? Czy jej obecny kształt i cele są zbliżone do tych z początku działalności?
EW: W początkowym okresie w firmie pracowały trzy osoby, użytkowany był jeden samolot – PZL 104 Wilga, głównie do przewozu i szkolenia. Stopniowo przybywało samolotów, zwiększał się zakres świadczonych usług, a co się z tym wiąże rosło też zatrudnienie. Obecnie IBEX zatrudnia około 20 osób. W dalszym ciągu rozwijamy ośrodek szkolenia lotniczego oraz posiadamy certyfikat przewoźnika lotniczego AOC i AWC. Stworzyliśmy od podstaw profesjonalny serwis i uzyskaliśmy autoryzację największego producenta samolotów dla lotnictwa ogólnego Cessna Aircraft Company.
Łatwo się domyślić, że tak konsekwentny rozwój działalności wymagał wielkich nakładów pracy i doskonałej organizacji ze strony całego zespołu. Obecnie czynimy starania w kierunku zwiększenia sprzedaży na polskim rynku nowych samolotów Cessna. Marzymy także o nowym hangarze obsługowym dla naszego serwisu, ale ze względu na lokalizację musimy najpierw pokonać wiele przeszkód organizacyjnych.
PK: Kobiety w branży lotniczej, to sytuacja dość rzadka. Czy jako współwłaściciel firmy lotniczej spotyka się Pani z dyskryminacją ze strony płci męskiej?
EW: Mam niezachwianą wiarę w dobre maniery i prawdziwie dżentelmeńskie podejście panów lotników do kobiet w awiacji. Na początku, nie ukrywam, było trochę zdziwienia, skąd kobieta na tak męskiej pozycji, ale lotniczy świat jest na tyle mały, że przez te ostatnie dwadzieścia lat zdążył się ze mną na dobre oswoić.
Nie jestem też bojowniczką o parytety ani w swojej firmie ani ogólnie w lotnictwie, dlatego też nie prowadzę na siłę eksperymentów z równouprawnieniem. Uważam, że idealnym podejściem jest skupienie się na kompetencjach i zdolnościach. U nas każdy ma szansę się wykazać; zdolna dziewczyna za sterami albo kręcąca kluczem w hangarze? Dlaczego nie! Droga do lotniczej kariery jest otwarta, ale tak samo kręta i wyboista dla wszystkich.
PK: Co w prowadzeniu tego rodzaju działalności stanowi największy problem?
EW: Problemy są zawsze. Jako osoba zarządzająca jestem od tego, aby je rozwiązywać. Staram się w bieżącej działalności koncentrować na rozwoju firmy i wprowadzaniu nowych pomysłów. Sen z oczu spędza mi jednak uciekający czas, którego ciągle jest za mało oraz ogromne poczucie odpowiedzialności i troska o bezpieczeństwo lotów. Nie ma innego sposobu, żeby sobie z tym radzić niż zachowywanie ścisłej dyscypliny wewnętrznej i stałe mobilizowanie pilotów, uczniów, mechaników i właścicieli użytkowanych i obsługiwanych samolotów do jak największej staranności, dokładności i przestrzegania obowiązujących zasad i procedur bezpieczeństwa. W lotnictwie nie ma w tej kwestii miejsca na kompromisy i półśrodki.
PK: Gdyby miała Pani udzielić bezcennej rady, wskazówki, osobie, która zaczyna działalność o profilu podobnym do profilu działalności firmy IBEX, to czego ona by dotyczyła?
EW: Moja dobra rada dla początkujących odnosiłaby się do filozofii prowadzenia biznesu niezależnie od branży, ale w lotnictwie nabiera ona szczególnej wagi. Należy stosować się do 3 złotych zasad: być uczciwym, dbać o klienta i szanować współpracowników... Wydaje się, że to truizm, ale w moim odczuciu solidność w biznesie, to podstawa. Bez uczciwości, każda firma wcześniej lub później jest skazana na problemy. Niezadowolony i rozczarowany klient przy obecnej konkurencji na rynku z pewnością znajdzie sobie innego partnera. A dobry szef powinien zawsze pamiętać, że na sukces firmy składają się nie tylko jego osobiste osiągnięcia, ale i sukcesy załogi oraz wartość włożonej przez nich pracy. Nawet najbardziej pracowity zarząd niewiele zdziała, jeśli zostanie sam.
PK: Na koniec pytanie z nieco innej dziedziny. Jakiego rodzaju muzyki Pani słucha?
EW: To zależy od okoliczności i nastroju, ale niezmiennie dobrej. Bardzo lubię okolice rocka i bluesa. Chętnie słucham również poezji śpiewanej. W muzyce popularnej wysoko cenię sobie mądre teksty, może dlatego syn z łatwością zainteresował mnie twórczością Kazika Staszewskiego. Nie stronię także od muzyki poważnej, szczególnie granej na żywo.
PK: Dziękuję za rozmowę!
EW: Również bardzo dziękuję i życzę wszystkim udanego sezonu.
Komentarze