Chcemy, żeby jak najwięcej ludzi angażowało się w sporty śmigłowcowe…
O osiągnięciach Śmigłowcowej Kadry Narodowej, umiejętnościach jakie muszą posiadać jej piloci, startach na zawodach, a także wszelkich aspektach związanych z funkcjonowaniem ŚKN, z Marcinem Szamborskim, członkiem kadry i jednym z pomysłodawców jej ponownego powołania, rozmawia Marcin Ziółek.
Marcin Szamborski: Nalot ogólny na śmigłowcach 950h. W trakcie szkolenia PPL(A). Pasjonat lotnictwa, współwłaściciel Salt Aviation. Wykonał ponad 1200 skoków ze spadochronem. Doświadczenie pilotażowe uzupełnia regularnie uczestnicząc w kursach i szkoleniach śmigłowcowych w różnych częściach świata. Dyrektor Ośrodka Szkolenia Lotniczego Salt Aviation do programów szkolenia i procedur. Członek Śmigłowcowej Kadry Narodowej.
Marcin Ziółek: Śmigłowcowa Kadra Narodowa trenuje zaledwie od dwóch lat i wiele osób nawet nie zdaje sobie sprawy, że mamy reprezentację w tej dyscyplinie. Powiedz proszę co spowodowało, że powołana została ona do życia po blisko trzydziestu latach przerwy?
Marcin Szamborski: O sporcie śmigłowcowym dowiedziałem się na targach we Friedrichshafen, poznając niemieckich pilotów na stoisku Deutscher Hubschrauber Club. Znali tradycję sportu śmigłowcowego w Polsce, osiągnięcia naszych zawodników i zaprosili mnie na obóz treningowy organizowany w 2012 roku. Jeszcze wtedy nie myśleliśmy o reprezentacji kraju, ale tylko o próbie podjęcia rywalizacji. Przeglądając kalendarz wydarzeń sportowych wynikało, że najbliższe zawody do Mistrzostwa Świata w Rosji, ale wydawało nam się, że są poza naszym zasięgiem. I wtedy odezwali się do nas Rosjanie, którzy dowiedzieli się, że podjęliśmy już próby treningów i zaczęli nas przekonywać, że musimy wystartować na 14. Mistrzostwach Świata.
MZ: Czemu Rosji tak zależało, żeby Polska ekipa pojawiła się na tej imprezie?
MS: Rosjanie są nie do pokonania – na Mistrzostwach rywalizowało 50 drużyn, z czego 12 z Rosji i Rosjanie zajęli pierwsze 12 miejsc. Oni kontynuują historię sportu śmigłowcowego nieprzerwanie od 56 lat i zależy im, żeby nie było takiej przepaści między nimi, a resztą świata, a także żeby inne reprezentacje mogły się pojawiać na zawodach w Rosji. Irina Grushina – Przewodnicząca Rosyjskiej Federacji Śmigłowcowej tak bardzo się zaangażowała w przywrócenie polskich zawodników do rywalizacji, że podesłała nam trenera z Białorusi – Władimira Stroinoka, dzięki któremu po wypaleniu ton Avgasu i przelaniu hektolitrów potu załapaliśmy prawdziwego bakcyla rywalizacji.
Zawody śmigłowcowe, z wyjątkiem tych o najwyższej randze przeprowadzane są w dość luźnej atmosferze – wszyscy zawodnicy spędzają czas razem, a między zawodami spotykają się podczas europejskich podróży, targów, pokazach lotniczych – są w stałym kontakcie. Zawodnicy, oprócz coraz mniej licznej grupie pilotów wojskowych to głównie piloci prywatni. Aktualny mistrz świata to posiadacz licencji turystycznej, ale z ogromnym doświadczeniem i czterocyfrowym nalotem na śmigłowcach.
MZ: Po IV Śmigłowcowych Mistrzostwach Świata, które w 1981 r. odbyły się w Piotrkowie Trybunalskim, kadra została rozwiązana i ponownie powstała dopiero w 2012 r. Skąd taka długa przerwa w jej funkcjonowaniu?
MS: Wcześniej sport śmigłowcowy był dotowany przez państwo, a Kadra Polski składała się z większości z pilotów wojskowych. Po okresie transformacji ciężko było znaleźć donatora nie tylko tego sportu lotniczego, ale również wielu innych. Wojsko również wycofało się z rywalizacji międzynarodowej, czego najbardziej żałujemy, bo np. w sporcie spadochronowym – wojskowa reprezentacja to nadal poważny gracz na arenie międzynarodowej. Cięgle liczymy, że na zawodach pojawi się zielony SW-4, lub Guimbal Cabri na którym z powodzeniem startują np. Niemcy.
MZ: Dobrze, przejdźmy zatem do samych pilotów i cech jakimi muszą się legitymować, żeby móc latać w Śmigłowcowej Kadrze Narodowej…
MS: Piloci kadry muszą posiadać minimum licencję turystyczną, szczere chęci i ogromny zapał. I takich ludzi szukamy.
MZ: Czyli nie ma żadnych kryteriów ani wymogów?
MS: Gdyby było tak jak w Rosji, że 200 osób rywalizuje o miejsce w kadrze, to kryteria z pewnością by się pojawiły. My generalnie nie możemy stworzyć trzeciej drużyny, która mogła by reprezentować Polskę. Dopiero teraz na nasze zgrupowanie majowe przyleciał drugi śmigłowiec, którego piloci chcą zobaczyć o co w tym chodzi i być może powstaną dwie dodatkowe drużyny. Są też dwie dziewczyny, które się tym interesują, więc mam nadzieję, że coś się w tej kwestii ruszy. My jesteśmy absolutnie otwarci i chcemy, żeby jak najwięcej ludzi angażowało się w sporty śmigłowcowe. Mamy ambicje na podium w klasyfikacji zespołowej i kobiecej – a jest to w naszym zasięgu.
MZ: Zapewne braki osobowe są spowodowane niewielką liczbą pilotów posiadających licencje umożliwiające pilotowanie śmigłowców i wysokim kosztem zdobycia takich uprawnień…
MS: Zdecydowanie tak, ale sport śmigłowcowy nie jest zarezerwowany dla grupy osób z licencjami zawodowymi, latającymi w ratownictwie, usługach dźwigowych czy przy innych równie skomplikowanych zadaniach. Tutaj mogą się realizować młodzi piloci z licencjami turystycznymi, a ilu ich jest w Polsce – wiemy ze statystyk prowadzonych przez ULC. Wielokrotnie spotykamy się z osobami, którzy mają marzenie aby zostać pilotem śmigłowcowym, ale nie mają pomysłu co będą robić po zdobyciu upragnionej licencji – sport jest idealnym rozwiązaniem na zwiększanie swoich umiejętności oraz zdobywanie nalotu, który może być później przydatny do licencji zawodowej etc.
My jako Kadra dostajemy symboliczne wsparcie finansowe, ale ogromne w kwestiach formalnych z Aeroklubu Polskiego i ciągle prowadzimy rozmowy z potencjalnymi sponsorami, a z nimi jak wiadomo – ciężko. W tym roku będzie nas wspierał jeden z producentów paliwa lotniczego na zasadzie przekazywania paliwa potrzebnego do treningów.
MZ: Z jakimi efektami startowaliście na dotychczasowych Zawodach?
MS: Pojawiliśmy się na czterech imprezach, dwa razy w Rosji, w Belgii i w Polsce. W tym roku jedziemy z kolei do Wielkiej Brytanii, Rosji, Niemiec, a w sierpniu zawitamy do Gdyni. Za każda konkurencję można dostać 300 punktów i maksymalnie można ich zebrać 1200. I w tej rywalizacji nie liczą się dla nas zdobyte miejsca, tylko punkty i ilość błędów, które popełniamy. W każdych zawodach nasz poziom wzrasta o 10-15%. Zapraszamy na naszą stronę internetową WWW.helisport.pl, oraz nasz fanpage na Facebooku gdzie można na bieżąco śledzić nasze poczynania.
MZ: Jakie figury bądź ewolucje sprawiają Wam najwięcej trudności? W zawodowym lataniu z niektórymi manewrami przecież zupełnie nie macie do czynienia…
MS: Właśnie dlatego ten sport jest taki fajny, bo uczy bardzo precyzyjnego bardzo czystego latania. To jest szkoła pilotażu na małych wysokościach, na małych prędkościach, gdzie trzeba być niezwykle precyzyjnym i zgranym w załodze. Trudno powiedzieć co jest najtrudniejsze. Z pewnością bardzo ważne jest właśnie zgranie. Jest masa drobnych elementów w każdej konkurencji, których ciągle się uczymy. Dlatego poszczególne manewry rozkładamy na najdrobniejsze szczegóły, żeby je potem wykonać szybciej, dokładniej i płynniej.
MZ: Ile treningów rocznie musi wykonać pilot kadry, aby podczas międzynarodowych zawodów mógł walczyć z najlepszymi?
MS: Jeśli pilot wykona 20-30 treningów to z kilkoma reprezentacjami na świecie może powalczyć. My jesteśmy najmłodszą kadrą, więc z pewnością ambitną i zdeterminowaną. Staramy się więcej latać, żeby treningi były efektywne. W tym roku chcemy wylatać po 50 h i planujemy trzy zgrupowania.
MZ: Jakie są dopuszczalne limity odnośnie siły wiatru, czy podstawy chmur podczas wykonywania manewrów na śmigłowcach?
MS: Jeśli wiatr jest za silny, lub jeśli pada to nie latamy. Generalnie latamy na małych prędkościach, a nawigator lata bez drzwi, więc temperatura też ma tutaj znaczenie. Małe prędkości to też deszcz na szybie i ograniczona widoczność.
MZ: Czy w zawodach śmigłowcowych sędziowe przyznają kompensację punktów za start w mniej korzystntych warunkach atmosferycznych?
MS: Absolutnie nie. Regulamin określa jakie są limity pogodowe i jeśli są przekroczone to nie latamy. Oczywiście są jeszcze warunki użytkowania śmigłowca, a one są święte.
MZ: I na koniec powiedz proszę na jakich typach śmigłowców głównie wykonuje się loty w ramach współzawodnictwa – czy są to maszyny seryjne, czy w jakiś sposób zmodernizowane?
MS: Połowa świata lata na Robinsonach. Generalnie Rosjanie latają na Robinsonach, ale mają też kilka Mi-2. Białorusini i Ukraińscy na Mi-2. Na Mistrzostwach Europy w Belgii w ubiegłym roku pojawiło się 8 typów śmigłowców, a na ostatnich Mistrzostwach Świata 14 typów, z czego połowa to Robinsony. To, jakim śmigłowcem się lata - nie ma większego wpływu na wynik.
MZ: Dziękuję za wywiad i życzę powodzenia!
MS: Dziękuję.
Komentarze