Przejdź do treści
Podejście do lotniska w Białymstoku, fot. Marcin Ziółek
Źródło artykułu

Lotnisko w Białymstoku kością niezgody lokalnej sceny politycznej - wywiad

W ostatnim czasie zostało oddane do użytku lotnisko w Białymstoku, gdzie piloci mogą już lądować na pasie startowym o długości 1350 m i szerokości 30 m. Jednak inwestycja wciąż pozostaje punktem zapalnym pomiędzy stronami lokalnej sceny politycznej, które nie mogą się porozumieć co do kierunku dalszego jej rozwoju. Chcąc przybliżyć bieżącą sytuację, o szczegóły zapytaliśmy prezesa Aeroklubu Białostockiego, Jana Nosala oraz dyrektora AB, Jarosława Obuchowskiego.

Dlapilota.pl: Betonowy pas na lotnisku w Białymstoku jest już oficjalnie jest otwarty, jednak wciąż jego funkcjonowanie jest obarczone problemami, choćby z powodu przeszkód na ścieżce podejścia do obu kierunków…

W ZRIL (Zezwolenie na Realizację Inwestycji Lotniskowej) nie znalazła się decyzja o wycięciu przeszkód na podejściu do pasa, który jest notabene prawie dokładnie skopiowanym obiektem z roku 2008. Tylko wtedy był on realizowany przez inną opcję polityczną, a teraz oponenci zarzucają to Prezydentowi, który jest inwestorem. Z tego co usłyszałem to w sierpniu ma zostać podjęta decyzja o usunięciu przeszkód na podejściu. I problem jest kto podpisze tę decyzję. Zgodnie z prawem zobowiązany jest do tego starosta (tu prezydent).

W tej chwili próg jest mocno przesunięty, ale do startu odległość jest dobra. Obiekt posiada dobrą infrastrukturę, bo jest płyta i umiejscowienie lotniska przy mieście, czyli to co powinno być, aby małe samoloty mogłyby stąd operować. Jeżeli pewne rzeczy zostały wykonane to teraz należałoby całość uruchomić, ale niestety stało się inaczej i we wszystko wmieszała się polityka.


Dlapilota.pl: Dla większych statków powietrznych wymagane jednak by było uruchomienie systemów naprowadzania. Jakie są plany z tym związane?

Wszystko jest zaplanowane dla rozwoju lotniska, tylko że my jako Aeroklub nie jesteśmy w stanie sprostać wszystkim zadaniom. Jednak samoloty startują i lądują a zwiększenie ruchu, jakby tu był np. GNSS, to jest kwestia miesięcy. Ale problemem są pieniądze i to, kto przypisze sobie zasługi, że zostało uruchomione pierwsze na Podlasiu lotnisko z utwardzoną drogą startową.

Jak na razie chwali się jedna opcja, ale druga nie może tego ścierpieć, więc mówią, że to jest złe. Kiedyś Urząd Marszałkowski dał zielone światło do realizacji inwestycji. Miała być ta sama długość i szerokość pasa, a nośność chyba teraz nawet lepsza, bo w międzyczasie powstał pomysł na regionalny port lotniczy.

Dlapilota.pl: Pomysł na jego zlokalizowanie był tu na Krywlanach, czy w innym miejscu?

To były różne lokalizacje, ale w międzyczasie w Europie lotniska zaczęły plajtować i Unia cofnęła finansowanie.

Dlapilota.pl: Jednak w mediach lokalnych wciąż pojawia się duża presja na otwarcie lotniska komunikacyjnego…

Wszędzie dziennikarze realizują potrzeby swojego wydawcy i ci z tej strony piszą tak, a z tamtej inaczej. W momencie, gdy trzeba było coś zrobić to był opracowany program funkcjonalno użytkowy. Po wycięciu lasu nie będzie tu ruchu regularnego, ale będzie czarterowy bo 1350 m pasa jest do tego wystarczające. Był plan, żeby ewentualnie przedłużyć jego długość do 1500-1800 m, tylko wtedy by trzeba jedną ulicę puścić  tunelem.

Pierwsze rozmowy były takie, żeby zrobić niskokosztowe lotnisko, które wygeneruje możliwość przewozu, ale nie regularnego. Teraz często ktoś zadaje pytanie, kiedy pojawią się samoloty pasażerskie. I co my mamy powiedzieć?


Dlapilota.pl: I co Panowie odpowiadają?

Kiedy padają pytania, kiedy pierwszy samolot regularnego przewozu mógłby odlecieć to odpowiadamy że za jakieś 200-300 milionów zł. Wcześniej Urząd Marszałkowski poczuwał się do konieczności jego finansowania jako własnych zadań. Teraz obecny się nie poczuwa, bo to nie jest już ta opcja polityczna i przez to okres realizacji będzie się wydłużał.

Mamy więc lotnisko z utwardzoną drogą startową, całkiem dobrze zrobioną, tylko polityka nie pozwala uruchomić go w odpowiedni sposób. PAPI nie będą działać, dopóki przeszkody nie zostaną wycięte. W momencie, kiedy Lasy Państwowe są właścicielem terenu to mogą tu prowadzić gospodarkę leśną,  np. szkółki. W momencie kiedy wytnie się las, to Lasy nie mogą być właścicielem i trzeba teren przekazać samorządowi oraz zapłacić odszkodowanie do Skarbu Państwa. To jest dość istotne.

Ten pas dwa lata stał nieużywany. Na razie urząd miasta nie ponosi żadnych kosztów, bo wszystkie są po naszej stronie, ale na dłuższą metę tak się nie da. Z punktu widzenia miasta są to nieistotne pieniądze. Podlasie zaczyna zbliżać się do Europy i rządzący powinni wiedzieć, że takim środkiem transportu porusza się ktoś kto może tu zainwestować. A teraz zamiast do nas to lecą do Grodna i stamtąd dopiero jadą samochodami. Odbieramy to jako zaniedbanie o rozwój regionu.

Dlapilota.pl: Czyli Białystok może tracić inwestycyjnie na tym całym zamieszaniu…

General aviation są postrzegani jako bogacze, czyli ci źli. Ale jak ten bogacz nie przyleci to zostanie tu Polska B. Przykładem jest właściciel firmy Pronar, który chciał zainwestować właśnie tu. Miał już uzgodnienie procedury na hangar i planowana była budowa pasa, ale wiadomo, jak samorządy się do tego zabierają. Jak coś ma powstać to prywatny przedsiębiorca zrobi to 10 razy szybciej. I tak było w tym przypadku, bo w końcu stwierdził, że ma na to za mało czasu i woli zbudować coś u siebie. Zadbał o rozwój swojego mikroregionu i swojego zakładu.

To jest zderzenie dwóch światów. Przedsiębiorca chce inwestować na Podlasiu, ale widzi, że to by trwało lata. Prezydent miasta podjął ryzyko zrobienia tego obiektu, ale nie wiadomo jak się on będzie rozwijał, bo politycy z każdej strony pilnują, żeby to nie zadziałało. Ci co wcześniej twierdzili, że to dobry pomysł, nagle robią pod górkę. I teraz jako aeroklub mamy kierować lotami, utrzymywać obiekt i wszystkie gwarancje, co oczywiście jest nierealne.


Dlapilota.pl: Czy są zatem inne pomysły na wykorzystanie obiektu i zwiększenie przychodów?

Paliwa też nie sprzedajemy bo nie opłaca się, żeby człowieka utrzymać. Lokalnie mogłoby powstać centrum szkolenia lotniczego, czy też lotniczy zakład serwisowy, bo taki też mamy certyfikat. Ale nie możemy go uruchomić bo nie możemy podejmować najmu bez zgody prezydenta. Czego byśmy nie chcieli zrobić, żeby utrzymać lotnisko to musimy pytać o zgodę. Miasto z kolei nie może przekazać pieniędzy z budżetu na rzecz Aeroklubu, żeby utrzymać obiekt i koło się zamyka.

Dlapilota.pl: Jednak pas został już uruchomiony do użytku operacyjnego i służy lotnictwu general aviation, LPR, Straży Granicznej i czasami nawet wojsku…

Tak od kwietnia mamy certyfikat. Ruch lotniczy zaczyna rosnąć. Zanim jednak pojawią się większe samoloty, trzeba dokończyć zamierzenia. Fakt nieużywania tego obiektu od 2018 roku to karygodna praktyka, którą należy przypisać politykom. Dbałość o rozwój miasta i regionu to zadanie, które powinno być realizowane ponad podziałami. Niestety wyraźnie widać, że rozgrywki polityczne mają tu priorytet i nikt nie bierze pod uwagę potrzeb rozwoju transportu lotniczego.

A może jednak dalej wygodnie pozostawać w klasie B.

Dlapilota.pl: Na tym zakończmy rozmowę. Dziękujemy i miejmy nadzieję, że sytuacja wkrótce się rozwiąże z korzyścią dla wszystkich stron.

Dziękuję. 

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony