Przejdź do treści
Erik Goujon, fot: Paweł Korzec dlapilota.pl
Źródło artykułu

Air Show 2013: Corsair nie akceptuje pilotów, którzy popełniają błędy…

O pilotowaniu samolotu Vought F4U „Corsair”, związanych z tym wyzwaniach, o grupie Flying Bulls oraz prywatnych zainteresowaniach, z pilotem Fying Bulls, Erikiem Goujon, podczas pokazów lotniczych Air Show 2013 w Radomiu, rozmawia Paweł Korzec.

Flying Bulls – grupa zawiązała się w latach 80. XX wieku, kiedy to Siegfried Angerer, młody cywilny pilot Tyrolean Airways, ściągnął do rodzinnego Insbrucku samolot z napędem tłokowym North American T-28 Trojan, który był używany przez wojsko amerykańskie w latach 50 i 60 ubiegłego wieku. Następnie zakupił amerykański wodnosamolot z okresu II wojny światowej Grumman G-44 Widgeon oraz myśliwiec Vought F4U Corsair. To był początek wspaniałej kolekcji, której powiększanie było możliwe dzięki wsparciu Dietricha Mateschitza, założyciela firmy Red Bull. Mateschitz uznał, że sponsorowanie lotniczej pasji świetnie łączy się ze sloganem reklamowym jego napoju: „Red Bull doda ci skrzydeł”.

Z czasem powiększała się ekipa zapaleńców - pilotów i mechaników. W Salzburgu powstał nowoczesny hangar, gdzie są przechowywane odrestaurowane maszyny (m.in. śmigłowce Bell 47 G, Bell Cobra TaH czy amerykański samolot pasażerski Douglas DC-6B). Ich możliwości prezentowane się na imprezach lotniczych na całym świecie.

Paweł Korzec: Eric, znalazłem na Twoim profilu facebookwym informację, że interesujesz się lataniem w wingsuit?
Eric Goujon:
Tak, byłem członkiem grupy, która zaczęła latać na wingsuit w 1998 r. Wtedy latałem wspólnie z Patrickiem de Gayardon, który opracowywał tę technologię w latach 1996-1997.

PK: Byłeś także pilotem odrzutowca biznesowego Learjet 45.
EG:
Dwa lata temu w Londynie zdobyłem uprawnienia na Learjet 45 i miałem okazję latać tą fantastyczną maszyną przez prawie półtora roku.

PK: Ostatnie pytanie wprowadzające. Proszę powiedz czym zajmujesz się prywatnie?
EG:
Po występach dla Red Bull wracam do Francji, gdzie jestem członkiem grupy akrobacyjnej. Mamy tam pięć bardzo ładnych dwupłatowców akrobacyjnych, m.in. Bucker Bu 131 Jungmann z 1937 r., Stampe SV4 z 1935 r., Bucker Jungmeister, którego przywieźliśmy ze Stanów Zjednoczonych oraz Pitts S2B. Członkowie grupy są moimi przyjaciółmi. Lubię z nimi też latać bo wszyscy należą bądź należeli do Francuskich Sił Powietrznych, więc znamy się bardzo dobrze. Każdy nasz lot kończy się wspólnym grillem.

PK: Wyobraź sobie, że jesteś pierwszym pilotem, który wykonał pokaz na Vought F4U „Corsair”. Jakie rady byś przekazał innym pilotom?
EG:
To jest samolot całkowicie inny od filozofii, której uczą w szkołach latania, gdzie wykorzystuje się np. samoloty typu Cessna i inne współczesne konstrukcje. To jest fantastyczna maszyna, ale jak nie postępujesz z nią odpowiednio to ona cię zabije.


fot. dlapilota.pl

PK: Na co zatem należy uważać?
EG:
Musisz być bardzo ostrożny podczas startu i lądowania. Musisz ostrożnie dodawać gazu bo mogą wystąpić kłopoty ze sterami i lotkami. Trzeba bardziej skoordynować swoje działania podczas lotu tym samolotem niż w innych maszynach. Corsair nie akceptuje pilotów, którzy popełniają błędy.

PK: Lub kogoś kto nie jest właściwie przygotowany?
EG:
Tak jak mówiłem, jeśli nie "oswoiłeś" się z samolotem Corsair, musisz poświęcić dużo czasu na przygotowanie do pierwszego lotu. Nie dlatego, że nie wiesz jak latać, ale żeby wiedzieć czego na nim nie robić.


fot. dlapilota.pl

PK: Ile godzin już wylatałeś na tym samolocie?
EG:
Wylatałem na Corsair prawie 200 godzin, a latam na nim od 1997 r., więc prawie od 16 lat.

PK: Twoje początki w gupie Flying Bulls?
EG:
W ubiegłym roku moja praca na Learjetach skończyła się z powodu kryzysu ekonomicznego. Zatrudniająca mnie linia lotnicza zmniejszyła liczbę pilotów, inżynierów i innych pracowników. Jeśli pracujesz w branży lotniczej i jesteś bez pracy, to musisz bardzo szybko ją znaleźć, bo twoja licencja po roku jest już nieważna. Wysłałem wiele aplikacji do różnych firm lotniczych na całym świecie. Szczęśliwie byłem na pokazach lotniczych w Anglii, gdzie miałem możliwość spotkania się Raimundem Riedmannem, który jest szefem pilotów Flying Bulls. Szukał właśnie lotników, którzy mogliby latać na starych maszynach, ale także tych nowszych. Po kilku rozmowach zostałem zaproszonych do Austrii na spotkanie z kierownikiem działu lotniczego. Potem zostałem zaproszony na kolejną rozmowę, pod koniec której powiedziano mi, że jeśli jestem wciąż zainteresowany to mogę przyłączyć się do grupy Flying Bulls. To był wyjątkowy dzień (uśmiech).

PK: Gratuluje. Jakie są ograniczenia tego samolotu?
EG:
Ten samolot jest dojrzałą damą, więc musimy być ostrożni z silnikiem, z przeciążeniami i prędkością. Ten samolot został stworzony do wykonywania misji w trudnych warunkach frontowych podczas II Wojny Światowej. Skrzydła były przystosowane do operowania z pokładów lotniskowców. Ale to już się skończyło. Teraz startujemy delikatnie, dodajemy mocy spokojnie na maksymalnie 70%. Minimalizujemy prędkość śmigła, obroty silnika, jego temperaturę, a także wiele rzeczy, żeby oszczędzać tę konstrukcję. Im bardziej się do tego przykładamy tym bardziej nasi technicy są zadowoleni. Serwisowanie tego samolotu jest dosyć skomplikowane.
Podczas lotu nie doprowadzamy do lotów w skrajnych wartościach. Kiedy wykonujemy pionowe manewry przeciążenie dochodzi do maksymalnie 4G, a kiedy nurkujemy to dochodzimy do prędkości 190 węzłów i nie więcej. Samolot może lecieć z prędkością 370 węzłów. Możemy na nim wykonywać klasyczne figury akrobacyjne, ale nie te nowoczesne. Latamy tym samolotem dla przyjemności widzów, którzy uwielbiają słuchać dźwięku jego 18 cylindrowego silnika. Wielu twierdzi, że to nie jest hałas, ale muzyka.


fot. dlapilota.pl

PK: Czy są plany dołączenia kolejnych samolotów do floty Flying Bulls?
EG:
W grupie Flying Bulls mamy kilka historycznych samolotów. Jest Corsair, P-38 Lightning oraz B-25 Mitchel. To są trzy piękne statki powietrzne z czasów II Wojny Światowej. W przyszłości może dołączymy kolejne, jeśli oczywiście nadarzy się okazja. Możesz zobaczyć w jakim doskonałym stanie znajduje się ten samolot. Trzeba wiele pieniędzy, żeby nabyć ciekawą maszynę i potem doprowadzić ją do odpowiedniego stanu. Nie jestem z tym na bieżąco, ale wiem, że nasze kierownictwo chce pozyskać kolejną ciekawą konstrukcję. Niestety, nie jestem w stanie powiedzieć co to będzie.

fot. dlapilota.pl

PK: Na koniec nasze firmowe pytanie, którym kończymy każdy wywiad - jakiego rodzaju muzyki słuchasz?
EG:
Nie lubię nowoczesnej muzyki. Natomiast lubię muzykę filmową z lat 1955-75. Z filmów akcji gdzie występowali prawdziwi bohaterowie Hollywood. Teraz to już nie jest to samo.

PK: Czy pijasz Red Bulla przed lotem?
EG:
Przed lotem nie pije Red Bulla, nie piję wody i nic nie jem. Na kilka godzin przed lotem staram się koncentrować tylko na zadaniu, żeby przemyśleć wszystko i się nie spieszyć. Bo jak już steruje się tą maszyną to nie można robić tego w pośpiechu. Trzeba latać bardzo spokojnie i bez agresji. Jakbyś latał akrobacyjnym Su-26 to musisz być agresywny w pilotażu i głowie, a tutaj musisz być delikatny.

PK: Dziękuję za rozmowę.
EG:
Dziękuję.


fot. RedBull
fot. RedBull
fot. RedBull
fot. RedBull
fot. RedBull
fot. RedBull 

Samolot F-4 Corsair można było zobaczyć podczas obu dni pokazów lotniczych Air Show 2013 w Radomiu. Maszyna zachwyciła pokazem w powietrzu, ale oprócz tego jej pilot podczas kołowania prezentował proces składania skrzydeł, a także wykręcił „bączka”.

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony