"Daily Mail": brak kontroli prywatnych samolotów luką dla bezpieczeństwa
Setki prywatnych samolotów przylatujących na lotnisko London City nie są poddawane żadnym kontrolom przez straż graniczną, co oznacza, że w ten sposób do Wielkiej Brytanii mogą przedostawać się nielegalni imigranci, przestępcy, a nawet terroryści – ujawnił we wtorek dziennik "Daily Mail".
Gazeta przywołuje dane uzyskane w ministerstwie spraw wewnętrznych przez Niezależnego Głównego Inspektora ds. Granic i Imigracji, Davida Neala, z których wynika, że straż graniczna sprawdziła w zeszłym roku tylko 21 proc. prywatnych lotów wysokiego ryzyka przylatujących na London City, najmniejsze, ale najbardziej centralne z londyńskich lotnisk.
Neal wyjaśnił w rozmowie z "Daily Mail", że zgodnie z wytycznymi straż graniczna powinna sprawdzać 100 proc. lotów wysokiego ryzyka i 30 proc. pozostałych, klasyfikowanych jako loty niskiego ryzyka. Tymczasem jak wynika z uzyskanych przez niego danych, w zeszłym roku lotnisko London City obsłużyło 1305 lotów prywatnych samolotów, z czego 687 sklasyfikowano jako loty wysokiego ryzyka. Ale pasażerowie tylko 144 z nich zostali sprawdzeni przez straż graniczną, co oznacza, że pasażerowie pozostałych 543 lotów mogli opuścić lotnisko, nie przechodząc żadnej kontroli. Jeśli chodzi o loty niskiego ryzyka, to w ubiegłym roku skontrolowanych zostało tylko 9,7 proc. z nich.
Zgodnie z zasadami, załoga prywatnego samolotu powinna zgłaszać władzom lotniska liczbę osób znajdujących się na pokładzie, ale jak zwrócił uwagę Neal, brak kontroli stwarza ryzyko, że tym sposobem mogą być przerzucani do Wielkiej Brytanii nielegalni imigranci, członkowie zorganizowanych grup przestępczych czy terroryści. Zastrzegł, że nie ma informacji wskazujących, iż faktycznie takie przypadki miały miejsce. Wyraził jednak obawę, że podobny problem może mieć miejsce także na innych lotniskach obsługujących loty prywatnych samolotów.
"To skandal i niezwykłe ryzyko dla bezpieczeństwa granic tego kraju. Powinna zostać przeprowadzona szybka niezależna inspekcja lotnictwa prywatnego w całym kraju" – powiedział.
Odnosząc się do ujawnionych informacji ministerstwo spraw wewnętrznych wyjaśniło, że w przekazanych Nealowi danych był "problem związany z rejestrowaniem danych na lotnisku London City, co oznaczało, że duża część lotów zarejestrowanych jako loty wysokiego ryzyka powinna zostać przeklasyfikowana jako loty niskiego ryzyka". Resort nie był jednak w stanie dostarczyć "Daily Mail" poprawionych zestawień.
Wieczorem MSW poinformowało, że Neal został odwołany ze stanowiska w związku z utratą zaufania szefa resortu. Przy okazji wiceminister ds. imigracji Tom Pursglove powiedział, że kategorycznie odrzuca twierdzenia Neala i zapewnił, że straż graniczna przeprowadza w oparciu o analizę ryzyka kontrole 100 proc. pasażerów przybywających do Wielkiej Brytanii.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński
Komentarze