Marszałkowe harce, czyli gdzie wylądowaliśmy z LOTem
Minął rok od szumnie zapowiadanego LOTowskiego połączenia do Warszawy. Otwartego z wielką pompą, chociaż z półrocznym opóźnieniem.
Przypomnę, wszyscy toruńscy święci byli ojcami tego sukcesu, aż do momentu gdy okazało się, że publiczne środki są wydawane niezgodnie z umową, wtedy wszyscy ucichli, a Piotr Marszałek przyznał, że umowa jest do dupy ale będzie renegocjowana. Było to kilka miesiące temu…
Rażących zaniedbań można mnożyć:
-
LOT od dłuższego czasu operuje Saabem 340 (skąd inąd bardzo miłej linii Sprint Air) a nie zgodnie z umową ATRem 42. Przypomnę, że Saab jest dużo mniejszy niż ATR. Zastanawiam się w związku z tym czy marszałek zadbał chociaż o zmniejszenie płatności dla linii, skoro oferowana ilość miejsc jest o ¼ mniejsza.
-
reklama województwa w magazynie pokładowym Lotu „Kalejdoskop” - zgodnie z umową reklama miała ukazywać się 4 razy w roku. Pomijając fakt, że na pokładach Sprint Aira w ogóle czasopisma nie ma, znalazłem wspomnianą reklamę tylko raz.
(...)
Całość wpisu na blogu Krzysztofa Wojtkowiaka
Komentarze