Czy DJI złamie polskie Prawo Lotnicze?
Portal Bezzałogowce.pl opublikował felieton dot. bezpieczeństwa lotów bezzałogowym statkiem powietrznym w odniesieniu do uruchamianej przez firmę DJI nowej aplikacji GEO. Zapraszamy do lektury.
"Ze względów bezpieczeństwa (a jakże) firma DJI uruchomiła aplikację GEO. Ma ona uniemożliwiać loty w strefach, które zostały uznane za nie do lotów. Aplikacja jest w chwili obecnej w stadium testowym (beta), ale biorąc pod uwagę rozwój bezzałogowców, także i ona będzie się rozwijać. Założyć należy, że rozwój w tym przypadku oznaczać będzie powstawanie kolejnych stref ograniczeń lotów zaprogramowanych w aplikacji sterującej DJI. Starty bezzałogowców serii Phantom 3 i Inspire maja być kontrolowane i blokowane jeśli mają nastąpić w strefach uznanych za strefy, w których latać dronem nie można. I tutaj dochodzimy do pewnego paradoksu zawartego w pytaniu tytułowym – czy firma DJI ma prawo do nakładania takich ograniczeń?
Polskie prawo dotyczące dronów skonstruowane jest w ten sposób, że to pilot podejmuje decyzję o starcie i odpowiada za całość spraw związanych z bezpiecznym przeprowadzeniem operacji lotniczej. Odpowiada także za bezpieczeństwo lotów, a więc i zdarzenia z udziałem swoim lub statku powietrznego. A przy lataniu VLOS jest odpowiedzialny właściwie za każde zdarzenie lotnicze. Do wykonywania takiej operacji ma pełne prawo w myśl obowiązujących w Polsce przepisów, niezależnie od tego czy wykonuje lot komercyjny czy też rekreacyjny. Ma to swój głęboki sens podparty jedną z nadrzędnych zasad w pisanej krwią historii lotnictwa, a mianowicie – dowódca statku powietrznego jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo lotu.
To na dowódcy statku powietrznego spoczywa obowiązek takiego przygotowania do lotu, aby odbył się prawidłowo i bezpiecznie dla innych użytkowników przestrzeni jak również dla niego samego.
Tymczasem wprowadzenie funkcji GEO nosi znamiona ingerencji w funkcję i uprawnienia dowódcy statku powietrznego. Sztuczne (techniczne) wstrzymanie operacji lotniczej sprawnego statku powietrznego stoi w sprzeczności z art.119 par 1 Prawa Lotniczego. Co gorsza następuje ono na skutek decyzji prywatnego podmiotu funkcjonującego wg całkowicie innego porządku prawnego. Co prawda pkt 3 wspomnianego artykułu pozwala ograniczyć dostępność przestrzeni, ale pozostawia to w gestii władz państwowych RP, a nie firmy z Chin.
Żeby nie było. Rozumiem potrzebę zapewnienia bezpieczeństwa, ale nie może się to odbywać ze złamaniem prawa obowiązującego w naszym kraju. Aplikacja GEO zdejmuje pośrednio odpowiedzialność z osoby dokonującej startu na zasadzie – system pozwolił to latałem. Jakie jest rozwiązanie? Tak jak w całym lotnictwie. Aplikacja może być urządzeniem pomocniczym, informującym pilota o strefie, ale nie ingerującym w jego decyzję o starcie.
Ciekawym kierunkiem jest także uzależnienie odblokowania lotów w strefach od podania numeru karty płatniczej lub numeru telefonu. Innymi słowy chcąc latać w Polsce podajesz swoje dane do Chin. Przyłóżmy to do czegoś znanego…ot wariometr przestaje pokazywać dane, ponieważ paralotniarz wleciał w strefę nie do lotów. Więcej… Wariometr zacznie pokazywać dane jeśli paralotniarz wyśle swój numer karty płatniczej do producenta urządzenia."
GT
Komentarze