NTSB: Pięciolatka mogła doprowadzić do tragicznej katastrofy
Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu podejrzewa, iż pięcioletnia dziewczynka swoim zachowaniem rozpoczęła łańcuch wydarzeń, który w lutym 2010 r. doprowadził do katastrofy śmigłowca. W wypadku, do którego doszło na pustyni w Arizonie, zginęło pięć osób.
Chociaż nie ma bezpośrednich dowodów na potwierdzenie tej tezy, to Rada twierdzi, iż testy na symulatorze oraz biomechaniczne badania wskazują, że dziewczynka, która siedziała kolanach ojca na lewym fotelu pilota śmigłowca Eurocopter EC135, nieumyślnie i gwałtownie nacisnęła dźwignię skoku ogólnego i mocy i przestawiła ją na minimalną pozycję. Następnie pilotujący maszynę z prawego fotela lub pasażer z lewego (który był właścicielem śmigłowca) szarpnął ją z powrotem do góry przywracając poprzednie ustawienia. Gwałtowne ruchy sterowania spowodowały, iż główny wirnik uderzył w belkę ogonową doprowadzając do utraty sterowania. Śmigłowiec spadł z wysokości 2 tys. stóp rozbijając się na pustyni w Arizonie w pobliżu Cave Creek. Rada określiła, iż czynnikiem prowadzącym do tej katastrofy był brak zachowania przez pilota "właściwej dyscypliny w kokpicie".
NTSB wyjaśniała, iż właściciel śmigłowca Thomas J. Stewart, który był jednocześnie założycielem firmy Services Group America, pozwolił, aby jego córka Sydney podróżowała na jego kolanach na lewym fotelu pilota. Ojciec i córka wraz z matką Madeną i jej bratem Malang Abudulą, wykonywali lot z ich posiadłości w północnej części Arizony do Scottsdale. Pilotem był Rick Morton. Po zdarzeniu, rodzina pilota pozwała firmę Eurocopter, twierdząc, że do wypadku doprowadziła niewłaściwa naprawa łopaty wirnika. NTSB stwierdziła w raporcie, że zgodnie z ustaleniami śledczych łopata wirnika głównego uderzyła w wał napędowy tylniego wirnika i złamała się.
Komentarze