Przejdź do treści
Źródło artykułu

Ciąg dalszy polemiki odnośnie korzystania cywilnych samolotów z wojskowych baz

Zapraszamy do lektury listu napisanego przez Andrzeja Urbańskiego w odpowiedzi na stanowisko SSRL SZ RP w kwestii korzystania cywilnych samolotów z wojskowych baz

Do Panów:
płk dypl. pil. Cezarego Wassera – Szefa SSRL SZ RP
ppłk Bartosza Orłowskiego - Starszego Specjalisty Oddziału SRL SSRL SZ RP

"Już pierwsze słowa wyjaśnień obydwu panów pułkowników sugerują, że mamy niewielkie  szanse, a nawet w ogóle ich nie ma, na spotkanie się w naszej polemice choćby w pół drogi. Otóż proszę panów, wprowadzając ten zupełnie zbyteczny patos przy opisie nadszarpniętego rzekomo wizerunku naszych Sił Zbrojnych, stawiacie się od razu w pozycji atakowanych obrońców tychże. Panowie pułkownicy - w myśl staropolskiej przypowieści o prawdziwej cnocie, która krytyk się nie boi, również Panowie nie powinien mieć żadnych obaw - nikt nie atakuje Sił Zbrojnych, a już tym bardziej ja - ujmując to nieco humorystycznie - syn pułku i pułkownikowej, pochodzący z wojskowej rodziny z dużymi lotniczymi tradycjami.

I nie muszę się swojego lotniczego życiorysu wstydzić. Chociaż cywilny, był jednak poprzeplatany epizodami czysto wojskowymi - spędziłem jako instruktor w Wojskowej Akademii Lotniczej w Libii sporo czasu i między innymi o wojsku od wewnątrz też sporo wiem. A przede wszystkim te sprawy nie są mi obce. Dlatego właśnie zdaję sobie doskonale sprawę z tego o czym rozmawiam. Nie mam kompleksów w temacie Siły Zbrojne, nikt też mnie w takie kompleksy nie wpędzi.
 
Już w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia (tak, tak), jako pilot polskich cywilnych statków powietrznych korzystałem z wojskowych lotnisk NATO w Zachodniej Europie, ale również wielokrotnie korzystałem z naszych wojskowych lotnisk w kraju. Dlatego też tej rozmowy się w ogóle podjąłem, zdając sobie w pełni sprawę z "rezonansu" jaki wywoła.
 
Myślę jednak, że Panów odpowiedź, powodowana jest czymś nieco innym, niźli tylko chęcią heroicznej obrony armii, w sytuacji totalnego braku zagrożenia - Panowie zdają sobie sprawę, że to właśnie Wy, z Waszą organizacją, pozostaliście w "dołkach startowych", a NATO z EU odjechało. Panowie piszecie o cywilnych środowiskach lotniczych, które traktują wasze MATZ-y, jak czarne dziury, jakieś przestrzenie ustanowione na zasadach przestrzeni cyt. "ograniczonej/zakazanej", do której wlot jest praktycznie niemożliwy, podczas gdy ci "młodzi nierozgarnięci" współcześni lotnicy doskonale sobie radzą ze wszystkimi dostępnymi informacjami, których w anno domini 2015 r. jest wystarczająco dużo, a oni - zapewniam - umieją z tego korzystać i to robią, doskonale dając sobie radę.

Ich kwalifikacje potwierdzone są zunifikowanym w całej UE systemem licencjonowania. Dla nich nie ma czarnych dziur. Zresztą - jak sami panowie wspomnieli - Minister Obrony Narodowej w drodze zarządzenia określił jednak zasady sprawowania porządku w tych przestrzeniach. Całe szczęście.

Więc wyjaśniam - to nie są żadne czarne dziury, tam się cały czas coś dzieje i tylko minister Obrony Narodowej prawdopodobnie nie wie, że tak wolno to wszystko ewoluuje w kierunku obranym przez Polskę w 1998 i 2004 r. I dlaczego. Wstydliwym problemem panie pułkowniku jest to, że naprawdę zmiany te zachodzą zbyt wolno.

Życie na pograniczu ruchu lotniczego wojskowego i cywilnego toczy się jednak be przerwy. Barierę tego upływającego czasu w najistotniejszych miejscach swojego wywodu, przeskakuje Pan nadzwyczaj zgrabnie. Myślę, że nie musimy sobie wyjaśniać, co oznacza licencja kontrolera, a co certyfikacja służb. Chociaż i w tym miejscu prześlizguje się Pan pułkowniku, opowiadając o tym, co być powinno, co „już” zrobiliście, zapominając, że to druga połowa 2015 r., a najistotniejszych spraw dotyczących tak ośmieszanej przez Pana unifikacji, nie załatwiono.

Z całym szacunkiem dla Tych z państwa, którzy włączyli się do rozpętanej przeze mnie dyskusji, ale nie odniosę się do uwarunkowań technicznych zmian, które wojsko wprowadza lub już wprowadziło. Ale i tutaj pewne rozwiązania (w tym montowanie na niektórych lotniskach, zakupionych dla armii systemów ILS), odbywało się tak, jak certyfikowanie służb. Długo. Bardzo długo. Pańscy kontrolerzy, posiadacze licencji ICAO, w tak zwanym międzyczasie, już się postarzeli, a Wy dalej nie poddaliście certyfikacji swoich służb zgodnie ze znanymi standardami. Coś zaszwankowało, czegoś zabrakło, a ja tak między innymi rozumiem przywoływane przez Pana "Bezpieczeństwo Państwa" w tym aspekcie.

I jeszcze raz, proszę się nie obrazić, co do kwestii związanych z lądowaniem cywilnych statków powietrznych na lotniskach wojskowych. Pisze Pan - wydaje mi się, że autor nie do końca zrozumiał istotę wprowadzonych zmian i odniósł się wyłącznie do lotnictwa GA, czego potwierdzeniem jest stwierdzenie, iż „na lotniska wojskowe latało się, lata i będzie się latało” itd.

Do chwili nowelizacji Ustawy Prawo Lotnicze, za wyjątkiem sytuacji awaryjnych i szczególnych, na lotnisku wojskowym mogły lądować wyłącznie cywilne statki powietrznej o maksymalnej masie startowej do 5700 kg włącznie lub o liczbie miejsc pasażerskich poniżej 10, po uprzednim uzyskaniu stosownego zezwolenia od właściwych władz wojskowych. Otóż autor, czyli ja, pragnie zapewnić Panów, że dobrze wszystko zrozumiał, a nawet więcej – po przeczytaniu panów obszernego wywodu poczynił pewne wnioski.

A więc trwaliście panowie pułkownicy w marazmie nazywanym dla zmylenia ewentualnego nieprzyjaciela, sytuacjami - awaryjnymi i szczególnymi - do teraz? Tyle lat? Te sytuacje awaryjne i szczególne były po prostu sytuacjami „normalnymi”, bo powiedzmy sobie szczerze, tylko tak mogło to wszystko funkcjonować. Ale i to nie jest do końca prawdą. Latało na wojskowe lotniska nie tylko GA. Dałem w poprzednim materiale przykład Bydgoszczy na okoliczność łamania przepisów. Dałem przykład nieformalnego funkcjonowania do stosunkowo niedawna lotnisk tzw. współużytkowanych. I co milczenie. Komentarza nie było.
 
I na koniec jeszcze jedno – nie prześlizgniecie się z Waszą nową ustawą przez ten temat – dalej nie macie i nie informujecie kiedy będziecie mieli tzw. komplet: licencjonowanych kontrolerów, certyfikowane Służby Ruchu Lotniczego, lotniska gotowe do przyjęcia tych olbrzymich samolotów zgodnie z wymaganymi standardami i operatorów gotowych do takich misji – pewnych swoich wojskowych DESTYNACJI. Bo to musi działać we wszystkie strony".

Andrzej A. Urbański


Czytaj również:
Stanowisko SSRL SZ RP w kwestii korzystania cywilnych samolotów z wojskowych baz
Ustawa umożliwiająca cywilnym samolotom korzystanie z wojskowych baz – o co w tym chodzi?

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony