Przejdź do treści
Źródło artykułu

Extra 300 powiększa flotę Aeroklubu Warszawskiego

Aeroklub Warszawski z radością i nieukrywaną ekscytacją poinformował, że do aeroklubowej floty dołącza Extra 300 – wysokowyczynowy, dwuosobowy samolot akrobacyjny, stworzony do wykonywania akrobacji wyższej – Advanced i wyczynowej – Unlimited.

Samolot przybył do Warszawy z bazy w Tallinie. Poniżej zamieszczamy szczegółową relację z tego przelotu. Jej autorem jest pilotujący Extra 300 na trasie Tallin-Modlin Piotr Kowalski, instruktor Aeroklubu Warszawskiego, który będzie prowadził szkolenia z akrobacji samolotowej oraz szkolenie UPRT – Zapobieganie i wyprowadzanie samolotu z sytuacji krytycznych (Upset Prevention and Recovery Training).

Warto w tym miejscu dodać, że wśród wychowanków Aeroklubu jest dwóch fantastycznych pilotów akrobacyjnych – Marek Choim, członek  kadry narodowej akrobacji samolotowej w klasie advanced, oraz Maciej Pospieszyński, dwukrotny mistrz świata w akrobacji szybowcowej, a ostatnio także pilotujący samolot akrobacyjny Extra 330 SC. Obaj na pewno będą stanowić wzór i punkt odniesienia dla adeptów kursów akrobacji samolotowej w Aeroklubie Warszawskim. Więcej informacji i terminy szkoleń na Extra 300 – już wkrótce! A tymczasem zapraszamy do lektury relacji z przelotu z bazy w Tallinie.

"Prawie 1,5 miesiąca trwało oczekiwanie i sprawdzanie pogody. Ostatecznie w połowie stycznia, wraz z nadchodzącą „bestią ze wschodu”, pojawiła się nadzieja na okno pogodowe. Wykonaliśmy wówczas kilka telefonów i postanowiliśmy kupić bilety.

W czwartek 14 stycznia do Tallina przywiozła nas załoga LOT-owska, której kapitanem był Bartłomiej Kossowski wieloletni członek Aeroklubu Warszawskiego. Prognozy idealne nie były, ale dawały nadzieję. Nasz plan był banalnie prosty i nieskomplikowany. W piątek pojechać na lotnisko, zdjąć owiewki kół, spakować rzeczy do wysłania kurierem (samolot nie ma bagażnika), zatankować pod korki i wystartować do Polski. Ta misterna układanka zakończyła się… spakowaniem rzeczy do Polski i powrotem do hotelu. Śnieg nie przestał niestety, mimo zapowiedzi, padać przez cały piątek. W sobotę było to samo. Miało przestać, a padało od rana… Nasze działania ograniczyły się więc do sprawdzenia samolotu, próby silnika oraz przygotowania wszystkiego w taki sposób, aby w niedzielę tylko wsiąść do Extry i wystartować.

W niedzielę wstaliśmy przed wschodem słońca, pogoda była dobra, choć temperatura nie rozpieszczała – było minus 13 st. C. TAFy po trasie dawały dobre prognozy, w Modlinie śnieg miał przestać padać przed naszym przylotem. Było zatem ok jak na samolot bez ogrzewania, bez odladzania oraz bez przyrządów do lotów bez widoczności. Z Tallina musieliśmy wystartować z samego rana, ponieważ później… znowu miał padać śnieg, a dodatkowo jeszcze marznący deszcz. Paliwo było zatankowane pod korki, olej również, plany lotu złożone, mapy gotowe, punkty w gps wbite, dokumentacja z lotniskami docelowymi oraz po trasie pod kurtką. Jeszcze tylko drobny szczegół – odpowiedni ubiór! Ciuchy narciarskie, ciepłe dresy, kombinezon, dwie bluzy, kurtka, czapka i dwie pary rękawiczek – wszystko z nadzieją, że może nie zamarzniemy.

  

  

Ostatecznie z Tallina wystartowaliśmy z 45-minutowym opóźnieniem. Żegnał nas były właściciel, obniżające się podstawy i lekki śnieg. Po trasie do Kowna czasami pod nami pojawiały się mgiełki i rzadkie chmury, a także duże zamglenie. Po około godzinie lotu wszystko, co było na baterie, się wyłączyło – dwa Ipady, dwie komórki i moje cudowne słuchawki… Poza tym leciało się dobrze, tylko… było „extra” zimno! Dolatując do Kowna, myślami już byliśmy w miejscu, gdzieś gdzie jest co najmniej 0 st. C, a Kowno powitało nas -20-stopniowym mrozem. Wylądowaliśmy tam w pięknym słońcu, ale widok na samoloty zasypane śniegiem był dość smutny… Zmarznięci ledwo wyszliśmy z samolotu. W Kownie spędziliśmy 1h 45min. Zatankowaliśmy do pełna, sprawdziliśmy olej. Było trochę obaw o wychłodzenie silnika, ale po niemal dwóch godzinach w takim mrozie był ona nadal ciepły. Wystartowaliśmy po otrzymaniu zgody na odlot – przed nami była już tylko granica z Polską, Suwałki i po 1h 20 min. lotu – Modlin. Dotarliśmy! Wielka ulga…

  

  

W tym miejscu kierujemy serdeczne podziękowania dla Aeroklubu Suwalskiego, który odśnieżył dla nas pas i przez dwa dni był gotowy na nasz przylot. Trzeba dodać, że wiele razy, wraz ze zmieniającymi się warunkami pogodowymi, zmienialiśmy plan przelotu. Opcjonalnie mieliśmy nocować w Rydze, Kownie lub Suwałkach. Podziękowania składamy także naszym OPS-om – Mateuszowi Stramie i Robertowi Pietrasze za wsparcie oraz wszystkim, którzy zareagowali na nasz apel, kiedy szukaliśmy hangaru na ewentualne nocowanie w Kownie. Ostatecznie, po długich oczekiwaniach na pogodę i dwóch dniach w Tallinie, udało nam się wyrwać w jedynym możliwym momencie, w którym mogliśmy pokonać całą trasę jednego dnia. Obecnie samolot przechodzi rejestrację w Polsce i niedługo będzie można go zobaczyć na warszawskim niebie!"

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony