Przejdź do treści
Michał Wieczorek/ fot. Katarzyna Osowska
Źródło artykułu

Rozmowa z mistrzem Polski Michałem Wieczorkiem

Michał Wieczorek z Aeroklubu Krakowskiego wygrał Nawigacyjne Mistrzostwa Polski w Nowym Targu, zakończone w miniony weekend. Złoty medal Mistrzostw Polski nie jest pierwszym w kolekcji krakowskiego pilota, Michał obronił tytuł mistrza Polski zdobyty rok temu w Pobiedniku Wielkim. Janusz Darocha z Aeroklubu Częstochowskiego zdobył srebro a brąz przypadł Zbigniewowi Chrząszczowi z Aeroklubu Wrocławskiego.

Zapraszamy na wywiad z Michałem Wieczorkiem, jednym z najlepszych polskich pilotów!

-Jak się czujesz w roli mistrza Polski drugi raz z rzędu? Musi to być wspaniałe uczucie i spełnienie w swojej pasji, wiedząc, że wygrywa się z takimi osobistościami jak Janusz Darocha, Zbigniew Chrząszcz czy wreszcie Twój wujek Krzysztof.

Rewelacyjnie zwłaszcza, że udało mi sie obronić tytuł, który wywalczyłem rok temu, a zazwyczaj zdecydowanie lepiej idzie mi atakowanie niż obrona pozycji. Dodatkową satysfakcje przynosi fakt, iż udało sie pokonać wielokrotnych mistrzów świata, co do łatwych rzeczy nie należy.

-Znając trenera Andrzeja Osowskiego przygotował on bardzo trudne trasy, do tego dochodzi górzysty, trudny w nawigacji teren. Jak oceniasz tegoroczne mistrzostwa? Były bardziej wymagające od krakowskich zeszłorocznych mistrzostw?

Trener nigdy nam nie odpuszcza a na Mistrzostwach dołożył chyba wszelkich starań abyśmy z samolotu wychodzili mocno zmęczeni. Z Nowego Targu trasy przebiegały w stronę północną i teren częściowo pokrywał sie z tym nad którym lataliśmy rok temu. W rejonie gór, lasów i niekończących sie miejscowości regularność lotu i obserwacja schodziły na dalszy plan. Przede wszystkim należało sie skupić na nawigacji, bardzo łatwo było wypaść z korytarza (+/- 300m), co niektórym niestety się przytrafiło. Myślę, iż nie przesadzę, gdy stwierdzę, że na Mistrzostwach Polski poziom trudności nie odbiega od Mistrzostw Świata.

-Ten rok jest dla Ciebie udany, rewelacyjny występ podczas Rajdowych Mistrzostw Europy na Węgrzech, gdzie zdobyłeś brązowy medal z nawigatorem Michałem Osowskim i złoty medal drużynowy. Wspaniała pozycja w rankingu Pucharu Polski i do tego mistrzostwo Polski. Czekają Cię jeszcze Mistrzostwa Świata w lataniu precyzyjnym w RPA. Jaka jest recepta na to by być najlepszym na tak wielu frontach?

Mogę powiedzieć, że niezależnie od wyniku Mistrzostw w RPA jest to jeden z moich najlepszych sezonów. Na pewno jest to efektem wieloletniego treningu, cierpliwości i wytrwałości w dążeniu do celu. Dobrze czuję się w lataniu rajdowym gdzie sukces zależy od zgrania załogi. Zdarza się, że załogi złożone z dwóch bardzo dobrych pilotów nie sprawdzają sie w duecie. My z Michałem tworzymy bardzo zgrany zespół i znakomicie uzupełniamy sie w powietrzu. Myślę, że to pozwala nam osiągać tak dobre wyniki.

-Jesteś w stanie pogodzić pracę zawodową oraz życie rodzinne z treningiem oraz zawodami? Praca pilota Boeing’a 737 w liniach pewnie pochłania dużo energii, a Ty jeszcze potrafisz skupić się i bezbłędnie pokonywać nawigacyjne zagadki z precyzją, co do sekundy. Może jest to kwestia charakteru i osobowości?

Z pogodzeniem tego wszystkiego są największe problemy. Pracuje w firmie czarterowej, gdzie szczyt latania przypada na sezon letni, dokładnie w tym samy czasie zwiększa sie natężenie treningów i zawodów. Na szczęście firma wykazuje się zrozumieniem i dostaje wolne na zawody. Największą cierpliwością za to wykazuje się moja narzeczona, kiedy wracam z tygodniowego pobytu i po jednym dniu spędzonym w domu wylatuję na kolejny tydzień na zawody. W szczycie sezonu faktycznie mało jest wolnego czasu, jednak od zawsze lubiłem latać i nie traktuje tego jak obowiązku. Tak naprawdę po lataniu w pracy relaksuje sie latając na zawodach.

Osobowość na pewno ma bardzo duży wpływa na rezultaty. Moim zdaniem najważniejsza jest odporność psychiczna na stres i walka do samego końca niezależnie od tego jak sie zaczęło. Na Mistrzostwach Europy na Węgrzech zaczęliśmy z Michałem od 12 pozycji i po dwóch następnych konkurencjach awansowaliśmy na 3 miejsce. Opanowanie i wytrwałość się opłaciły.

-Z pewnością w odnoszeniu sukcesów ogromną rolę odgrywa bogate doświadczenie, które przekazał Ci Twój tata Wacław, jeden z najbardziej utytułowanych polskich pilotów sportowych. Czy wspólnie analizujecie Twoje loty, rozmawiacie co poprawić, co szlifować?

Oczywiście. Zwłaszcza na początku kariery wskazówki doświadczonego pilota są bardzo mocne w zdobywaniu podstawowego pojęcia o co w tym wszystkim chodzi. Bardzo dużo doświadczenia i nauki wyniosłem podczas wspólnych startów z ojcem w lataniu rajdowo-nawigacyjnym. To od niego nauczyłem sie jak współpracować w załodze, kto, co i kiedy powinien robić. Na obecnym etapie nauka już się zakończyła i sam muszę dopracowywać swoją taktykę lotów.

-Na zawodach latasz Cessna 152, czyli samolotem, którym większość ośrodków lotniczych szkoli młodych lotników. Dzisiejsze czasy doprowadziły do wymiany w kadrze poczciwej Wilgi na ekonomiczną Cessnę. Miałeś okazję zdobywać swoje zawodnicze doświadczenie jeszcze na PZL’ce. Który samolot bardziej odpowiadał Ci w lataniu precyzyjnym i rajdowo-nawigacyjnym?

Wilgę darzę wielkim sentymentem, na niej zaczynałem swoją karierę zawodniczą. Bardzo przyjemnie sie nią latało, miała krótki rozbieg i rewelacyjną widoczność z kabiny. Natomiast Cessna przede wszystkim pali połowę mniej paliwa, co znacznie zmienia koszty lotu. Widoczność z kabiny jest mniejsza natomiast ma znacznie większy zakres prędkości, co przy regularności lotu +/- 2 sekundy ma duże znaczenie. No i Cessna jest zdecydowanie lepsza do lądowań, nie ma tendencji do odbijania się i przy lądowaniach bez gazu daje sie odczuć różnice w zasięgu szybowania. Chociaż na Wildze to lądowanie wzbudzało dużo większe emocje, trzeba było bardzo szybko reagować i nie popełnić żadnego błędu, aby celnie wylądować. Podsumowując do latania precyzyjnego zdecydowanie bardziej nadaje się Cessna, natomiast w lataniu rajdowo-nawigacyjnym najlepiej pracowało mi się w Wildze 2000 w której było dużo miejsca dla dwóch osób.

-Na koniec, jakbyś mógł w kilku słowach powiedzieć, dlaczego młodzi piloci powinni zainteresować się tą dziedziną sportu lotniczego. Co najbardziej podoba Ci się w lataniu precyzyjnym?

Bo to niesamowita frajda. Nie ma nic lepszego niż oderwać sie od codziennego życia spotkać z kolegami i przy okazji zdrowo porywalizować. Poza tym takie latanie kształci kunszt pilotażu. Nie latamy po prostej z punktu A do B. W trakcie lotu precyzyjnego pilotaż musimy mieć na tyle opanowany, aby na nim sie nie skupiać. Lądowania precyzyjne pozwalają nam nauczyć sie sadzać samolot tam gdzie chcemy z dokładnością do paru metrów, co może mieć duże znaczenie na krótkich lądowiskach. No a lądowania bez gazu jest to rewelacyjny trening na wypadek awarii. Naprawdę polecam spróbować i przylecieć na zgrupowanie kadry, podpatrzeć jak latają doświadczeni piloci i nauczyć sie czegoś nowego.

Michał Wieczorek swoją przygodę z lotnictwem rozpoczął w 1997 roku, pierwszą trasę zawodniczą odbył w 2000 roku, w kadrze seniorów jest od 2003 roku do dziś. Od początku związany z Aeroklubem Krakowskim, gdzie zdobywał swoje doświadczenie. Jako junior zdobył dwa mistrzostwa Polski, później zdobył dwa vice mistrzostwa Polski seniorów (2004,2009) oraz mistrzostwo Polski seniorów 2010. Na arenie międzynarodowej debiutował w 2003 roku wraz z Michałem Bartlerem w RPA. Na swoim koncie ma już wiele medali międzynarodowych, jednak najważniejszymi są złoto VI Rajdowych Mistrzostw Europy (Słowacja) zdobyte z ojcem Wacławem oraz złoto XVII Rajdowych Mistrzostw Świata (Francja) również w parze z Wacławem Wieczorkiem. W 2009 roku został mistrzem Świata w lądowaniach precyzyjnych. W tym roku podczas VIII Rajdowych Mistrzostw Europy zdobył brązowy medal indywidualny i złoty drużynowo. W październiku wybiera się na Mistrzostwa Świata w lataniu precyzyjnym, za które już teraz trzymamy kciuki.

Rozmawiał Zespół AeroklubKrakowski.pl

Zdjęcia: Katarzyna Osowska - via Michał Wieczorek 

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony