Przejdź do treści
Źródło artykułu

Kolejny dzień w Lisich Kątach

Kolejny dzień z dobrą szybowcową pogodą. Polecieliśmy dziś na obszarówki. Dla rowerów 2:45, szybsi polecieli na 3:00 i 3:15. Noszenia gigantyczne, jak dla gdańszczan, a trasa wiodła nad Bory Tucholskie - było zatem to, co lubimy.

My na naszej szkolnej maszynie po długim przeskoku za Wisłę zakończonym "trójką" na pięciuset metrach polecieliśmy nieco za Borsk, spotykając kolegów Roberta latających na miękopłatach.

Potem powrót z odchyłką na południe do drugiej strefy. Tu właśnie popełniliśmy błąd, niepotrzebnie lecąc do chmury wewnątrz tego piętnastokilometrowego cylindra, która nas nie zabrała i kosztowała wleczenie się na niższej wysokości w słabszych noszeniach kilkadziesiąt kilometrów.

Dopiero papiernia Kwidzyn nas uraczyła kominem 3 m/s. Stąd do mety polecieliśmy już bez przeszkód osiągając 75 km/h na dystansie 221 km. Dało nam to 11. miejsce. Cóż, tu każdy błąd słono kosztuje, ale i tak jestem zadowolony.

Pozostali z ekipy AG też nieźle, acz nie idealnie. Wszyscy nasi zawodnicy ukończyli zadanie, ale najlepiej opisał dzisiejszy dzień Cypis - noszenia wielkie, prędkość średnia.

Teraz tylko spacer do Grudziądza i po powrocie można będzie iść spać.

Łukasz Szymaniak

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony