Przejdź do treści
Źródło artykułu

W Rudnikach kręcą akrobację szybowcową

Na lotnisku Rudniki dzięki współpracy ośrodka lotniczego BB AERO i Aeroklubu Częstochowskiego instruktorzy szybowcowi szkolą się w akrobacji wyższej. To pierwszy taki kurs w Polsce, w którym do startu szybowców akrobacyjnych wykorzystuje się wyciągarkę a nie samolot. A to kilkakrotnie obniża koszty takiego kursu.

Instruktorów szybowcowych szkoli wychowanek Aeroklubu Wrocławskiego Ireneusz Boczkowski, instruktor samolotowy oraz szybowcowy, posiadający uprawnienia do akrobacji wyczynowej, pracownik ośrodka BB AERO w Rybniku. Kursanci latają z nim na szybowcu Puchacz i Perkoz, na których można zdobyć kwalifikacje w akrobacji.

– Akrobacja bardziej dokładnie pozwala na wykorzystanie własności pilotażowych szybowca, jego doskonałości, dysponowania prędkością. Wpływa na gospodarowanie wysokością – podkreśla Ireneusz Boczkowski.

Instruktor prezentuje także możliwości pilotażowe Perkoza, który choć nie jest szybowcem wyczynowym, to jednak jego parametry pozwalają na wykonywanie elementów akrobacji szybowcowej. Pilot leci nim wykonując określoną sekwencję figur: robi wywroty, pętle, beczki, ósemki oraz loty plecowe. Nie może wykroczyć poza tzw. strefę czyli wyznaczony obszar lotów i nie przekroczyć określonej wysokości. Aeroklubowi Częstochowskiemu na okres jesieni wypożyczył ten szybowiec producent Allstar PZL Glider sp. z o.o.

– Akrobacja szybowcowa wzbogaca pilota. To taki element latania, który rozwija każdy aspekt pilotażu: orientację w przestrzeni, precyzję pilotażu, umiejętność zachowania się w sytuacjach nietypowych. Pilot podlega innym siłom, przeciążeniom, które w normalnym locie nie występują, a mogą się zdarzyć. Dzięki lataniu akrobacyjnemu człowiek się do nich przyzwyczaja – mówi Marek Jóźwicki, prezes Karkonoskiego Stowarzyszenia Szybowcowego, uczestnik kursu na lotnisku Rudniki.

– Zawsze lubiłem akrobację. Kiedy latałem na samolotach wyczynowo, nie chciałem latać po prostej, tylko kręcić. Teraz latam na szybowcach. Cieszę się z tego kursu. To możliwość na podniesienie swoich kwalifikacji – dodaje Jacek Bogatko, instruktor szybowcowy z Aeroklubu Częstochowskiego.

31-letni informatyk z Wodzisławia Śląskiego Dawid Rzazonka, uczeń-pilot jest po kursie szybowcowym w zaprzyjaźnionym BB Aero. Latanie na szybowcu odrywa go od codzienności. Staje się powoli wielką pasją.

– I choć podobają mi się długie przeloty, latanie z wykorzystywaniem warunków termicznych, to dopiero akrobacja daje wielką frajdę. Wciągnęła mnie na maxa – nie ukrywa Dawid Rzezonka.

Po raz pierwszy w Polsce na kursie akrobacji szybowcowej na lotnisku Rudniki do startu szybowca używa się nie samolotu, a specjalnej wyciągarki pożyczonej od rybnickiego ośrodka BB AERO. To nowy sprzęt polskiej produkcji, którego wykonawcą jest firma MOTO-HURT z Ropczyc. Wyciągarka ma na bębnie nawiniętą linę syntetyczną o długości 2,5 km. Zwijając ją wyciąga szybowiec na holu na wysokość około 1.000-1.100 metrów.

– Polskie wyciągarki nowej generacji dają nowe możliwości. To otwarcie drzwi w Polsce, które nie były nawet uchylone – twierdzą piloci.

Akrobacyjne loty Perkoza i Puchacza trwają kilka minut. Szybowce lądują, by za chwilę znów się wzbić w powietrze, bo hol trwa zaledwie minutę.

– Duże tempo, niski koszt – wielokrotnie niższy niż w klasycznym holu za samolotem powodują, że akrobacja staje się bardzo przystępna za sprawą szybowców szkolnych takich jak Perkoz – uważa Michał Braszczyński, dyrektor Aeroklubu Częstochowskiego.

– A to szansa na spopularyzowanie tego sportu lotniczego i okazja do podniesienia kwalifikacji. Im człowiek więcej umie, tym latanie staje się bezpieczniejsze i pewniejsze – podkreśla Jacek Bogatko.

– Pilot, który osiąga pewien poziom i nie robi nic więcej, cofa się. Żeby być dobrym pilotem, trzeba korzystać możliwości i zdobywać nowe umiejętności – dodaje Marek Jóźwicki. (wik)

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony