Przejdź do treści
Źródło artykułu

9 rocznica pożegnania "Antka"

14 grudnia mija dziewiąta rocznica, gdy eksploatowane od 56 lat samoloty An-2 zostały wycofane z lotnictwa wojskowego.

Oficjalne pożegnanie popularnych "Antków" odbyło się na terenie 42 Bazy Lotnictwa Szkolnego w Radomiu, gdzie latały dwie ostatnie tego typu maszyny. "Żegnaj bohaterze. Misja zakończona" – tymi słowami dowódca sił powietrznych RP gen. broni pil. Lech Majewski pożegnał na lotnisku w Radomiu samoloty An-2. Podkreślił, że samolot An-2 był bardzo lubiany i ceniony przez pilotów; każdy z nich rozpoczynał swoje szkolenie od tej maszyny.

"Ten charakterystyczny dźwięk pracy silnika, sposób startu i lądowania pamiętam z pierwszego lotu, kiedy pierwszy raz musiałem oddać skok. To było ogromne przeżycie i ten sentyment do dzisiaj pozostał" – powiedział gen. Majewski.

Ostatni pożegnalny lot "Antkiem" na lotnisku w Radomiu odbył mjr Andrzej Zubik. "Niski lot, krótki start i lądowanie, lądowanie w terenach przygodnych, bagnistych i utwardzonych" – chwalił zalety "Antka" pilot, który latał na nim 25 lat.

Samoloty An-2 w różnych wersjach eksploatowano w polskim wojsku od 1956 roku. Od początku znalazły wszechstronnie zastosowanie; były wykorzystywane do zadań transportowo-łącznikowych, patrolowania, zrzucania skoczków spadochronowych. Najwięcej samolotów An-2 wykorzystywano w polskim wojsku w latach 70., aż 115 sztuk. W sumie w polskiej ramii było około 140 takich maszyn. Znaczna ich liczba po zakończeniu kariery wojskowej została przejęta przez instytucje cywilne, w tym aerokluby.

An-2 to największy produkowany seryjnie jednosilnikowy dwupłatowiec na świecie. Został zaprojektowany przez radzickiego konstruktora Olega Antonowa. Ze względu na niezawodność, prostą konstrukcję, obsługę, łatwość pilotażu i konstrukcję dwupłatowca zwany był „Kukuruźnikiem” – po słynnym samolocie Po-2 z II wojny światowej. Jego produkcję seryjną rozpoczęto w 1949 r. Od 1957 r. był produkowany seryjnie na licencji w Chinach jako Fong Shou-2, od 1960 roku w zakładach w Mielcu.

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony