Przejdź do treści
Szybowce
Źródło artykułu

I polataliśmy

W minionym tygodniu wnikliwie analizowaliśmy prognozy pogody, zastanawiając się czy będzie szansa na weekendowe polatanie w pięknym majestacie beskidzkich gór i dolin. Prognozy na weekend nie były zbyt optymistyczne, za oknem padał jesienny deszcz momentami przechodzący w deszcz ze śniegiem, było mokro, zimno, a przy ziemi prognozy nie wróżyły wiatru, który mógłby podeprzeć długie skrzydła szybowca i utrzymać go w powietrzu.

Jednak analiza wiatru wiejącego na nieco wyższych poziomach nie pozostawiała złudzeń: jeśli się uda uzyskać tylko kilkaset metrów wysokości, to jest szansa na nawiązanie kontaktu z falą i być może uda się wysoko polatać. Moje wątpliwości rozwiał Rafał Elżanowski, który zadzwonił do mnie wieczorem i zakomunikował mi: jedziemy. Właściwie to ja czekałem na ten impuls. Bez zastanowienia potwierdziłem wyjazd i nagle wszystko przybrało właściwe tory: licencja, książka lotów, mapa, rejestrator, ciepła bielizna, obowiązkowo czapka i rękawiczki – jestem gotowy! Po kilkunastu minutach podjeżdża po mnie Rafał i przybieramy kierunek na Żar. Podróż mija na zastanawianiu się czy da radę jutro oderwać się od ziemi choć na kilka minut? Za oknem cały czas pada deszcz. W gościnne progi Górskiej Szkoły Szybowcowej Żar zawitaliśmy godzinę po północy. W kawiarni jeszcze meteorolodzy dokańczali dyskusję na temat wpływu wiatru na lot szybowca, jednak my zmęczeni drogą udaliśmy się wprost do pokoju. Ranek przywitał nas ciszą na lotnisku i szybko przesuwającymi się chmurami nad Jaworzynką i Magurką. Dziwne zjawisko.

Szybkie śniadanie i … no tak, znowu się spóźniliśmy, hangar otwarty, szybowce na starcie. Pod hangarem miło zobaczyć te same twarze: Sebastian, Maciek Zimny, Piotrek Woryna, Darek Żbik, Czarek Drenda i jeszcze cała gromadka osób których nie znam z imienia i nazwiska, ale są nam znane z Żaru ;-).

Szybko się organizujemy, składamy Jantara, w tym czasie Leszek nadzoruje start Darka Żbika na Juniorze, którego wprost na falę holuje Sebastian „dosiadający” Jakowlewa. Po kilkunastu minutach wszystkich elektryzuje informacja: ZULU 2 – 1200 metrów i metr do góry!

(…)

Rafał Siankowski

Całość artykułu i fotorelacja na stronie GS SAP Żar

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony