Co spowodowało obecne niedobory pilotów w Stanach Zjednoczonych?
Niedobór pilotów w USA doprowadził do tego, że linie lotnicze ograniczyły rozkłady lotów i musiały podnieść płace i premie dla obecnie zatrudnianych lotników. Problem pojawił się w drugiej połowie 2021 r., gdy przewoźnicy zwiększali poziom działalności, aby skorzystać z popytu na podróże lotnicze, który odrodził się po pandemii COVID-19.
Międzynarodowe Stowarzyszenie Przewoźników Lotniczych (IATA) oczekuje, że koniunktura na przewozy lotnicze w regionie Ameryki Północnej powróci szybciej niż w innych regionach świata. Zgodnie z przewidywaniami, 1 marca 2022 r. liczba pasażerów miała osiągnąć 94% poziomu z 2019 r. a pełne ożywienie spodziewane jest w 2023 r. „Po stabilnym 2021 r. w bieżącym roku ruch do / z / w Ameryce Północnej będzie nadal generował wysokie wyniki, ponieważ powróci do trendów sprzed kryzysu” – przewiduje IATA.
Jednak chociaż ludzie chcą podróżować, to linie lotnicze w Ameryce Północnej walczą o dotrzymanie kroku temu popytowi.
Zła pogoda i braki kadrowe w pracowitym okresie świątecznym doprowadziły do odwołania tysięcy lotów, a najwięksi przewoźnicy ogłosili cięcia w rozkładach lotów na dalsze miesiące tego roku. W branży toczy się teraz prawdziwa batalia o zatrudnienie pilotów, a linie lotnicze ogłaszają coraz więcej zachęt i wyższe wynagrodzenia, a także partnerstwa ze szkołami lotniczymi lub nawet otwierają własne ośrodki szkolenia lotniczego.
Czy bycie pilotem straciło swój prestiż?
Korzenie obecnej sytuacji sięgają 11 września 2001 r., wyjaśnia Maximilian Buerger, prezes AFM.Aero, firmy doradczej dla branży szkoleń lotniczych. Amerykański przemysł turystyczny załamał się po atakach na World Trade Center, a kilka lat później, w latach 2007/2008, nadszedł światowy kryzys finansowy. Wtedy właśnie wiele linii lotniczych prawie zbankrutowało, a inne musiały się skonsolidować.
Doprowadziło to do poważnych cięć kosztów, w tym pensji pilotów, czego przykładem jest fakt, że wynagrodzenie pierwszego oficera znalazło się nawet na poziomie płacy minimalnej.
Wreszcie, katastrofa samolotu Colgan Air w 2009 r. spowodowała, że zostały wprowadzone przepisy określające, iż piloci muszą wylatać co najmniej 1500 godzin, zanim będą mogli pełnić funkcję FO w przewozach komercyjnych. Wszystkie te czynniki zmniejszyły liczbę chętnych do wykonywania tej profesji.
„W Stanach Zjednoczonych, jak i w innych regionach zawód pilota jest po prostu postrzegany jako mało atrakcyjny” – powiedział Buerger.
„Trzeba wydać dużo pieniędzy na szkolenia, zaczynasz z niższą pensją niż w innych sektorach, takich jak bankowość czy IT, a potem nie możesz nawet dostać się do linii lotniczych przez dwa lata, ponieważ musisz budować nalot”.
Buerger dodał, że pandemia jeszcze bardziej zniszczyła wizerunek pilota podkreślając jego niestabilność. A co jeśli pojawi się kolejna fala? Lotnicy mogą wtedy znowu stracić pracę. Oprócz tych czynników pandemia oznacza, że linie lotnicze wykorzystały kwestię wcześniejszych emerytur jako sposobu na szybkie obniżenie kosztów w trakcie kryzysu, podczas gdy szkoły lotnicze wstrzymały programy szkoleniowe.
27 stycznia, prezes United Airlines, Scott Kirby powiedział, że nie wierzy, że niedobór pilotów jest spowodowany małymi wynagrodzeniami, a raczej kwestią czasu i kosztów związanych ze szkoleniem.
„W United jesteśmy przekonani, że źródłem problemu jest fakt, iż szkolenie kosztuje ponad 100 tys. USD i zajmuje pięć lub więcej lat, po których dopiero nabiera się uprawnień umożliwiających pracę w dużych liniach lotniczych”.
Jakie działania podejmują linie lotnicze z USA?
Obecny niedobór pilotów najbardziej odczuwalny jest u przewoźników regionalnych. Piloci zwykle rozpoczynają karierę właśnie tam, a następnie przechodzą do bardziej prestiżowych firm. Wcześniejsze odejście na emeryturę z głównych linii, a także szybsza niż oczekiwano poprawa sytuacji w branży lotniczej oznacza, że linie takie jak Skywest znacznie częściej niż przewidywano tracą swoich kapitanów na rzecz głównych przewoźników.
Firma ta wdrożyła specjalne zachęty, aby przyciągnąć i zatrzymać pilotów, a niskokosztowi Avelo i Breeze podnoszą płace, podobnie jak Delta Airlines.
W kolei regionalny przewoźnik Endeavour oferuje wszystkim pilotom 110 tys. USD premii za podpisanie długoterminowego kontraktu, podczas gdy premie dla nowych pracowników tymczasowo zwiększył z 20 tys. do 40 tys. USD.
Breeze ma też inne rozwiązanie. Przyjmuje pilotów z Australii w ramach systemu wizowego E3 między Stanami Zjednoczonymi a Australią. Tymczasem United Airlines informuje, że jest jedyną dużą linią lotniczą w USA, która posiada i prowadzi własną szkołę lotniczą. W lutym 2022 r. otworzyła ośrodek w Goodyear w Arizonie. Celem linii jest wyszkolenie około 5 tys. nowych pilotów do 2030 r., z czego co najmniej połowa będzie płci żeńskiej lub należała do ras innych niż biała.
Alaska Airlines i regionalny partner Horizon Air połączyły siły z Hillsboro Aero Academy, aby dla początkujących pilotów uruchomić program rozwojowy Ascend Pilot Academy Obie linie lotnicze poinformowały, że planują szkolić do 250 studentów rocznie, a piloci-kadeci będą kwalifikować się do stypendium w wysokości 25 tys. USD i warunkowej oferty pracy w Horizon Air, z perspektywą dołączenia do Alaska Airlines.
Czy niedobory pilotów pojawią się także w innych regionach?
W swojej prognozie dotyczącej zapotrzebowania na pilotów i techników na lata 2021-2040 Boeing podkreśla, że ożywienie na świecie będzie nierównomierne właśnie z powodu niedoborów pilotów. W analizie zmniejszyła się do 612 tys. liczba pilotów, którą linie będą musiały zatrudnić w ciągu najbliższych 20 lat (z 763 tys. w 2020 r.). Według Boeinga, pandemia doprowadziła do zawieszenia programów szkolenia pilotów, utraty pracy przez młodszych stażem i przechodzenia na wcześniejszą emeryturę tych bardziej doświadczonych.
"Ta branża ma dość wyraźny cykl koniunktury i załamania”, podsumowuje Buerger. „Mieliśmy właśnie największy krach w historii tej branży, a jego skutki mogą doprowadzić do największego boomu, jakiego kiedykolwiek doświadczyła branża szkolenia pilotów”, dodał.
Komentarze