Sojusznicy wsparli polskie lotnictwo w monitorowaniu i zwalczaniu intruzów
Lotnictwo sojuszników z NATO - w tym holenderskie F-35 i natowski tankowiec powietrzny - wsparło polskie Siły Powietrzne podczas misji zabezpieczania polskiej przestrzeni powietrznej w nocy z wtorku na środę, która była dla polskiego i natowskiego wojska bezprecedensowym wyzwaniem.
W nocy z wtorku na środę Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych powiadomiło, że w trakcie nocnego ataku Rosji na Ukrainę polska przestrzeń powietrzna została wielokrotnie naruszona przez drony.
W celu zapewnienia bezpieczeństwa polskiej przestrzeni powietrznej Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. Maciej Klisz - odpowiedzialny za bezpieczeństwo polskiej przestrzeni powietrznej - uruchomił wszystkie niezbędne procedury. Rano premier Donald Tusk przekazał, że doszło do co najmniej 19 naruszeń polskiej przestrzeni, a co najmniej 3 drony zostały strącone przez polskie i sojusznicze lotnictwo. Użycie uzbrojenia przez polskie lotnictwo to wydarzenie bez precedensu w najnowszej historii Polski.
Rzecznik Dowództwa Operacyjnego ppłk Jacek Goryszewski podczas konferencji prasowej w środę podkreślił, że naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej w takiej skali to sytuacja bezprecedensowa dla Sił Zbrojnych RP i sojuszniczych.
– Do tej pory z takimi wyzwaniami się nie mierzyliśmy, ale mogę zapewnić, że dowódca operacyjny gen. Maciej Klisz użył wszystkich dostępnych sił i środków w jego podporządkowaniu, by zapewnić bezpieczeństwo naszej przestrzeni powietrznej, która jest również przestrzenią NATO – powiedział ppłk. Goryszewski.
Jak zaznaczył, „wszystkie procedury i wypracowane schematy zadziałały w sposób prawidłowy”, wskazując m.in. na pracę koordynującego działania Centrum Operacji Powietrznych.
– To była naprawdę pracowita noc dla systemów radiolokacyjnych, systemów obrony przeciwlotniczej, par dyżurnych (samolotów bojowych – PAP). Zaangażowane było polskie i sojusznicze lotnictwo – powiedział, dziękując polskim i sojuszniczym żołnierzom za ich pracę.
O tym, jaki sprzęt został zaangażowany w nocą akcję, mówił w środę w Sejmie premier Donald Tusk. Poinformował, że poza naziemnymi systemami były to m.in. samoloty wczesnego ostrzegania AWACS.
Jeśli chodzi o samoloty bojowe, Tusk wskazał, że do działań skierowano dwa myśliwce F-35 i dwa F-16, a także śmigłowce - bojowe Mi-24, a także wielozadaniowe M-17 oraz Black Hawk. Poderwanie na misję polskiej pary dyżurnej F-16 to w ostatnich czasach częste zadanie dla lotników, związane z powtarzającymi się zmasowanymi atakami Rosji na Ukrainę.
W nocnej misji udział wzięły także dwa nowocześniejsze samoloty F-35 - ten typ maszyny został zamówiony dla polskich Sił Powietrznych, ale pierwsze egzemplarze trafią do kraju dopiero w przyszłym roku. F-35 dysponują za to sojusznicy, których kontyngenty na przestrzeni ostatnich miesięcy są rotacyjnie rozmieszczane w Polsce - obecnie jest to kontyngent wystawiony przez niderlandzkie siły powietrzne, które zostaną w Polsce do końca roku.
To właśnie niderlandzkie myśliwce wsparły Polaków w nocnej misji. Za ich pomoc dziękowało w porannym komunikacie Dowództwo Operacyjne. Poza niderlandzkimi lotnikami w Polsce wciąż stacjonują dwa niemieckie baterie systemu przeciwlotniczego Patriot, których zadaniem jest ochrona wschodniej granicy, w tym m.in. hubu logistycznego wsparcia dla Ukrainy w podrzeszowskiej Jasionce.
Jak podał w środę Reuters, niemieccy przeciwlotnicy także zaangażowali się w misję wykrywania i monitorowania dronów-intruzów w nocy; według Reutersa, ich systemy pomagały Polakom wykrywać i śledzić intruzów.
W misję zaangażowane były także samoloty wsparcia, które były widoczne m.in. na mapach udostępnionych przez internetowy serwis flightradar24.com. To przede wszystkim samoloty rozpoznawcze - tzw. AWACSy, wyposażone w radary i inne systemy rozpoznawcze, kluczowe dla śledzenia intruzów w przestrzeni powietrznej. Z jednej strony był dostarczony niedawno do Polski ze Szwecji Saab 340 AEW&C Erieye, dla którego misja była swego rodzaju chrztem bojowym. Polski samolot rozpoznawczy był wspierany przez AWACS należący do Aeronautica Militare - włoskich sił powietrznych.
Eksperci ds. lotnictwa wielokrotnie wskazywali, że dwie używane maszyny Saaba nie zaspokoją potrzeb polskiego lotnictwa ws. samolotów rozpoznawczych, i konieczne są dodatkowe zakupy nowych maszyn tego typu.
Poza samolotami rozpoznawczymi lotnictwo bojowe w nocnej misji otrzymało wsparcie samolotu Airbus A330 MRTT, czyli powietrznego tankowca - samolotu zbudowanego na bazie dużego samolotu pasażerskiego, które umożliwia pilotom samolotów bojowych tankowanie w powietrzu, a tym samym wielokrotnie wydłużenie ich misji. Piloci myśliwców, którzy pozbawieni są wsparcia tankowca, są bowiem ograniczeni zapasami paliwa swojego samolotu, co zmusza ich do powrotu do baz np. po 1,5 czy 2 godzinach misji.
Tankowiec, który widoczny był na radarach w nocy nad Polską, należy do natowskiej floty MMF - czyli zespołu 10 (w przyszłości kilkunastu) samolotów MRTT, które są wykorzystywane wspólnie i współfinansowane przez 6 państw NATO - Belgię, Czechy, Holandię, Luksemburg, Niemcy i Norwegię, do których dołączają obecnie Dania i Szwecja. Samoloty te stacjonują w niderlandzkim Eindhoven oraz niemieckiej Kolonii.
Polska zrezygnowała z udziału w programie MMF w 2016 roku, gdy MON kierował Antoni Macierewicz, który argumentował tę decyzję potrzebą posiadania własnych zdolności w zakresie tankowania w powietrzu. Obecnie jednak Polska nie posiada własnych tankowców, dlatego w sytuacjach takich jak noc z wtorku na środę konieczne jest wsparcie sojuszników. O pilne rozwiązanie kwestii tankowców powietrznych wielokrotnie apelował m.in. Inspektor Sił Powietrznych gen. Ireneusz Nowak.
Obecnie resort obrony narodowej zwraca uwagę na potrzebę pozyskania tankowców. Podkreślał to w wypowiedziach dla mediów wiceszef MON Paweł Bejda, zaznaczając jednocześnie, czy rozwiązaniem będzie zakup nowych maszyn, leasing, czy np. ponowne zaangażowanie w program MMF. Do tej pory nie zapadły jednak żadne decyzje w tej kwestii.(PAP)
mml/ par/



Komentarze