Blog Sebastiana Kawy: Uczeń pilot dołożył sępom w kominie
Odwiedzamy zakamarki w burzowej pogodzie. Próbowaliśmy dzisiaj wystartować wcześniej, niestety żeńska obsada wieży przytrzymała nas na ziemi. Po starcie od razu w stronę Annapurny IV i niestety było już trochę za późno. Podstawy chmur zeszły poniżej szczytów i nie można było bezpieczne ich wykorzystać. Nie martwiło nas to jednak szczególnie, bo to nie był „ten dzień.” Za to polataliśmy od zachodniej strony rejonu w trójkowych noszeniach nad niższymi górami przy podstawie 3000m. Tutaj da się pokonywać trasy prawie codziennie i wysoki zasięg noszeń daje możliwość bezpiecznego lotu nawet pomimo braku lotnisk. Na przyszłość Baglung było by najciekawszym miejscem do polatania.
Po południu burza. W zasadzie czekamy na wiatr „co rozgoni ciężkie skłębione zasłony” i wtedy się okaże.
Przed lądowaniem czekaliśy na swoją kolejkę pod zbliżającą się burzą i w szerokim kominie urodzeni lotnicy nie mieli szans z nowoczesnym długalem. Bez trudu Tadziu (uczeń-pilot, ale starej szkoły) doszedł i przegonił krążące sępy. Nic sobie nie robiły z krążącego szybowca, a nawet korzystały z wirów na końcówce skrzydła by z nami polatać. Doskonałość sępa bardzo kiepska – po prostej traciły jeszcze więcej.
Komentarze