Przejdź do treści
Poczta lotnicza nad Himalajami, fot. sebastiankawa.pl
Źródło artykułu

Blog Sebastiana Kawy: Raz na wozie raz pod wozem

Na gwałt potrzebujemy czasowstrzymywacza!!! Po wczorajszej lekcji nauki pilotażu wieczór i prognozy wróżyły fantastyczne warunki na dzisiaj. Ale tutaj zaskakuje nie tylko pogoda. Pełni optymizmu ruszyliśmy wcześniej na lotnisko podziwiając fantastyczną panoramę masywu Annapurny i jeszcze przed wejściem do klubu złożyliśmy plan lotu. W czasie gdy gorączkowo przygotowywaliśmy szybowiec informacja z wieży rozpaliła nas do czerwoności.

Nie były to niestety wieści pozytywne. Oświadczono nam, że na polecenie szefa lotniska od dziś wolno nam latać między dwoma najbliższymi wzgórzami a loty mamy ograniczyć do jednej godziny. Po dwóch godzinach wyszliśmy z niczym, ale nie złożyliśmy broni. Po kolejnej godzinie w której odwiedziliśmy kilkukrotnie i wieżę i dyrektora lotniska jedyne co udało się nam uzyskać to wpis półtorej godziny w planie lotu. Złożyliśmy trzeci raz poprawiany plan i licząc na to, że uda nam się przedłużyć czas lotu z powietrza. Poleciałem z Tomkiem Chudomentem który rano wylosował „szczęśliwy” los. Byliśmy w powietrzu po krótkim odpoczynku i odparowaniu adrenaliny przy herbacie. Nikt chyba nie byłby w stanie bezpiecznie wystartować w takim momencie. Lot był i sukcesem i porażką. Udało nam się w końcu wynegocjować z powietrza przedłużenie lotu, ale konieczność meldowania się co 20 minut jak uczeń pilot i pozostawania w obrębie tras ultralightów uniemożliwiło nam latanie wyżej. Mogliśmy jednak podziwiać piękną wyżową pogodę ze szlakami cumulusów tworzącymi się na przedgórzu Himalajów. Gdybyśmy tylko dostali zgodę by lecieć po prostej…

Żeby nie było tak strasznie smutno, przekazujemy informację z frontu w Kathmandu, gdzie Barun doprowadził do tego że urzędnicy nepalskiego ULCu pracowali dzisiaj po godzinach w naszej sprawie. Ale jak to piszą w starych księgach po owocach ich poznacie…

Dzisiejszy lot wykorzystaliśmy również do przewiezienia poczty lotniczej nad Himalajami.


FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony