Przejdź do treści
Źródło artykułu

Blog Sebastiana Kawy: Ciąg dalszy rekonesansu

Szukamy drogi do szczytu Annapurny. Krzysiu doleciał. Został w Katmandu by przypomnieć sobie urzędowe ścieżki i sympatyczne kontakty z jesieni. Tymczasem dzisiaj znów w dwupokoleniowej załodze szturmujemy różne wrota do nieba. Nie wieje. Jest termika, początkowo bardzo słaba i fundowała zaledwie 800m nad poziom doliny Pokhary, więc powoli wędrowaliśmy w kierunku kolosów, ale ostatecznie mieliśmy już przepiękne widoki. Emocji było od początku bardzo dużo.

Latanie przy skałach daje sporo emocji, fot. sebastiankawa.pl

Recepta na pokonanie gór tak wysokich jak Himalaje jest trudna do zrealizowania. Trzeba się wznieść nad szczyty, a dokonanie tego szybowcem jest to bardzo trudne. Jeśli się już tego dokona, tam, wysoko w silnym wietrze można z użyciem fali dolecieć gdziekolwiek. Termika nie pomaga, bo kominy termiczne w końcu zamykają drogę piętrzącymi się chmurami. Wiatr, raczej omija tak wysokie góry na mniejszej wysokości przemykając dolinami. Dlatego szukamy szczęścia cały czas na zachodnim zboczu Annapurny, gdzie z Tybetu spływa suche powietrze i podstawy są bardzo wysoko. Mieszanka fali, termiki i żagla może w końcu da szansę na zdobycie szczytu i spacer nad grzebieniem.

Sprawdzaliśmy wiele drzwi, ale były zamknięte, fot. sebastiankawa.pl

Wczoraj poświęciliśmy dzień na montowanie i poprawianie. Udało się też uruchomić tłocznię tlenu od Maximatora. 200 bar w butli to nie problem.

Więcej wpisów Sebastiana Kawy znajdziesz na jego
blogu.


FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony